Za każdym razem biuletyn miał taką samą formę - 12 stron odbitych na ksero. Kupowaliśmy 3 ryzy papieru po 500 sztuk, w kolorach jedynie słusznych: zielonym, żółtym i czerwonym. Ktoś to kserował, metodą jeszcze socjalistycznej gospodarki. To chyba nawet było kilka osób, które prosiło swoje mamy o pomoc w tym względzie. (NA MARGINESIE: udział naszych rodziców czasami miał niebagatelne znaczenie - np. studenckie obiady w akademickiej stołówce dla wszystkich członków grających kapel). W ten sposób osiągaliśmy dość spory - jak na ziny - nakład 500 egzemplarzy. Całość rozchodziła się w ciągu kilku godzin, w kasie biletowej koncertu. uczestników było zazwyczaj więcej, więc jak były dwie osoby razem, dostawały jeden egzemplarz itp.
Całość wyglądała mniej więcej tak:
Dwie środkowe strony (rozkładówka) poświęcone były występującym na koncercie kapelom.
Skoro blog ma mieć charakter poniekąd archiwalny, stopniowo pojawią się tutaj do ściągnięcia wszystkie foldery. Zaczynam od nr 2 (czyli z 4 Afryki, 1994), bo z wcześniejszego nie mogę odnaleźć dwóch pierwszych stron:). Oprócz naszej - organizatorów - ręki widać trochę kresek pozostawionych przez Czitę - współpracowaliśmy przy tym projekcie do 1996 roku.
Do pobrania TUTAJ
W każdym numerze znajdowały się m.in. zdjęcia z poprzedniej edycji koncertu. Poniżej niektóre z nich, w trochę lepszej jakości.
TRANSFORMERS (fot. Pele)
THC HABAKUK (fot. Pele)
DUSIOŁEK - na trzeciej Afryce grał w kilku formacjach. (fot. Pele)
I jeszcze takie zdjęcie. Jedno z tych, które nas skłoniły do organizacji koncertu. Weszło na okładkę.
A teksty? Pisaliśmy głównie ja i Paśniak. Widać w nich stopniową ewolucję koncertu w stronę muzyki chrześcijańskiej, stąd też stopniowe pojawianie się na nim takich zespołów jak ARMIA, 2Tm 2,3, NOWE JERUSALEM... (na którejś edycji pojawiła się spora grupa zakonników, ale to na inną opowieść). Nie przeszkadzało nam to jednak wówczas zapraszać na koncert... bhaktów z NATURY. Pamiętam, jak staliśmy z Kramlą w korytarzyku na górze i myśleliśmy, że zamiast zamiast Hare Kryszna dobrze byłoby usłyszeć Jezus Chrystus... I stało się - następnym razem przyjechała ARMIA ze swoim: On jest tu! On jest tu! On żyje!
Dobra, koniec mędzenia, jak by powiedział W. Waglewski. Zapraszam do ściągnięcia i zanurzenia się w przeszłość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz