poniedziałek, 13 września 2021

WIEŚCI Z NIBYLANDII

Warto czekać. 5 lat minie niedługo od przesyłki przez Technicznego jego zdjęć z Nibylandii. Zajawka była rewelacyjna (zob TUTAJ) ale... to tylko zajawka. Teraz dostałem kolejnych kilkanaście zdjęć, trochę w kolorze a trochę w cz-b, które stopniowo będę wrzucał. Zacznę od tych kolorowych. Komentarz do tych zdjęć trudniej mi zrozumieć niż zasady mistyki kabalistycznej, ale ma w sobie swój urok, więc wrzucam w całości :)


No to zaczynamy, choć to będzie chaos...
 
Jakby wtedy były cyfrówki nie było by problemu z chronologią, (co do sekundy),
a tak trudno się połapać co się kiedy dzieje, którego dnia,
i na której blokadzie jeśli było ich kilka w ciągu dnia.
Miałem 2 Zenity, i o ile w pierwszej chwili w jednym miałem Fotopan FL 18 DIN = 50 ASA
to w drugim właśnie wprowadzany na rynek podobno "rewelacyjny" Kodak EKTAR 125,
niestety drogi..., więc po pierwszej blokadzie stwierdziłem że nie stać mnie na taką zabawę
i wsadziłem tam wysokoczuły ORWO 27 DIN.
Niskoczuły do spokojnych scen, wysokoczuły do dynamicznych,
co nie dało się utrzymać jeśli i tak miałem tylko jeden obiektyw standardowy.
 
A to jeszcze nie koniec bo miałem też tani kolorowy ORWO 21 DIN,
i na nim powstało to słynne 'kultowe zdjęcie' [zdjęcie można zobaczyć w tym samym linku, co powyżej - JK] z napisem i zamkiem w tle,
ale do dziś nie mogę tego negatywu znaleźć, a to co ci kiedyś wysłałem
to tylko tandetnie przefotografowana odbitka...
 
Więc cześć z tych zdjęć z różnych filmów się czasowo pokrywa,
ale trudno już teraz na 100% określić które.
 
I to jeszcze nie koniec bo potem w domu ten wyciągnięty z Zenita po kilku zdjęciach EKTAR 125
założyłem ponownie przewijając o te kilka klatek, ale coś poszło nie tak
i 2 ostatnie zdjęcia z tych 8 są jak widać podwójnie naświetlone.
 
Nad czarnobiałymi muszę jeszcze trochę popracować,
bo niestety wadą mojego Zenita było że wpuszczał światło do środka
i pojawiały się idiotyczne zaświetlenia i odbicia
które spróbuję przez weekend zniwelować...
 
Wszystkie fotki: copyright Techniczny. Wielkie dzięki za już i za przyszłość.

czwartek, 22 lipca 2021

DĄBROWA AD 1789-1791

 

Rok 2021 to rok kolejnego spisu powszechnego. Wiadomo, że spisy takie odbywają się w miarę cyklicznie co kilka-naście-dziesiąt lat i służą do wielu celów, także opracowań historycznych. Pierwszy taki spis na ziemiach polskich miał miejsce u schyłku istnienia pierwszej Rzeczpospolitej. Jedną z reform Sejmu Czteroletniego miało być utworzenie stutysięcznej armii, którą trzeba było jakoś opłacić. Na ten właśnie cel (dodajmy: niezrealizowany) podjęto między innymi uchwały sekularyzujące dobra biskupów krakowskich (w tym klucze sławkowski i siewierski) co zaowocowało także likwidacją samego Księstwa Siewierskiego. Innym pomysłem było opodatkowanie ludności, do tego jednak niezbędne było jej dokładne policzenie. Już wcześniej mieliśmy do czynienia z podobnymi próbami, ale zawsze w ograniczonym, głównie terytorialnie) zakresie. Na sesji sejmowej dnia 9 marca 1789 roku uchwalono konstytucję „Lustracya dymów i podanie ludności” (datowana 22 czerwca) wraz z formularzem „Tabella ludności spisu 1789”.

Dąbrowa i okolice w dobie Sejmu Czteroletniego; czerwonym kolorem zaznaczona posiadłości królewskie (należące do starostwa będzińskiego), fioletowym kościelne a żółtym szlacheckie.

Spis, choć miał charakter powszechny, nie obejmował całości społeczeństwa gdyż pomijał dwie uprzywilejowane grupy: szlachtę oraz duchowieństwo (to drugie właśnie podejmowało własne próby spisów poddanych, czego przykładem może być spis ludności diecezji krakowskiej zarządzony przez administratora diecezji prymasa Michała Jerzego Poniatowskiego w 1787 r. (biskup krakowski Kajetan Sołtyk był w tym czasie… ubezwłasnowolniony przez króla, nomen omen Poniatowskiego).

Sam spis trwał kilka, kilkanaście miesięcy i jego ostateczna wersja ujrzała światło dzienne dopiero w 1791 roku. W tym czasie wieś Dąbrowa istniała bez mała  od półtora stulecia, co pozwala nam – także w konfrontacji z innymi źródłami – dość dokładnie oddać stan ludności w tamtym czasie a dla niektórych – także odkryć swoich antenatów. Część nazwisk, z którymi przyjdzie nam się spotkać, są tożsame z występującymi w samych początkach Dąbrowy a nawet Koniecpolskiej Woli: Kasperczyki, Bednarczyki, Bałdysy, Lisy… Tylko najstarsza wzmiankowana „nasza” rodzina Gołych gdzieś zdążyła się zawieruszyć.

W maju 1789 roku wyznaczono komisarzy spisowych, którzy ruszyli w teren. 

Komisarze (rachmistrze) spisowi, wyznaczeni przez Sejm Wielki na Powiat Krakowski (Volumina Legum)

Komisarze przybyli do Dąbrowy 1 stycznia 1791 (a może spędzili wcześniej Sylwestra?) ale długo raczej nie zabawili, wszak była to wieś raczej mała, licząca 21 domów. Niejako przy okazji Dąbrowy spisano także pobliski Wańczyków (4 domy) oraz Piekło (2 domy). Spis, który wówczas sporządzili, nosi tytuł Regestr ludności chrześcijan wsi Dąbrowa z Pustkowiami Wańczyków i Piekło królewskich do Starostwa Będzińskiego należących… Spis ten stał, przechowywany w Archiwum Narodowym w Krakowie został niedawno udostępniony w wersji cyfrowej i posłużył jako podstawa do napisania poniższego tekstu. Niejako kompatybilnym dokumentem jest Lustracja starostwa będzińskiego z roku 1791 oraz sporządzona przy okazji skarga dąbrowian na starostę będzińskiego. Materiałem niejako uzupełniającym (w kontekście potencjalnego miejsca zamieszkania) stanowi plan Dąbrowy z lat 60 XIX wieku.

Jako pierwsza została spisana rodzina Jakuba KAPRZYKA (lat 68 – w dalszym ciągu tekstu liczby oznaczają wiek według spisu) niedawno (ok. 1790) owdowiałego. Według spisu mieszkał razem z synem Krzysztofem (26), jego żoną Teklą (21; małżeństwo zawarte nie wcześniej niż w 1789) drugim synem (18), córką (12) oraz dwiema dziewkami służebnymi (12 i 15). Krewnym Jakuba (bratankiem? siostrzeńcem?) był Kasper KASPRZYK.(32; we wcześniejszej o dwa lata Lustracji królewskiej występujący jako Kazimierz). Mieszkał wraz z żoną Katarzyną (28) oraz trzema synami: Bartłomiejem (9), Antonim (7) i Alojzym (4). W tym samym domu mieszkali także rodzice Kaspra/Kazimierza: Bartłomiej (56, być może brat wspomnianego wcześniej Jakuba) oraz Jadwiga (48; z prostego przeliczenia wynika że musiała wyjść za mąż w wieku około 15 lat, co w tamtym czasie nie było czymś nadzwyczajnym a w Dąbrowie, jak za chwilę zobaczymy, w zasadzie było normą. W roku 1789 w ich domu mieszkał jeszcze parobek oraz dwie dziewki służebne, których jednak spis z roku 1791 już nie wspomina. Rodzina Kasprzyków należała niewątpliwie do najstarszych rodzin dąbrowskich: notowana po raz pierwszy w pobliskim Piekle (Walenty i Zofia Kasprzykowie, 1679). Ich protoplastą był zapewne legendarny Krzych Kasprzyk, wspomniany przez Mariana Kantora-Mirskiego jako uczestnik walk w czasie potopu szwedzkiego. Według Lustracji… obie rodziny należały raczej do bardziej zamożnych, gospodarujących na ćwierci roli. Ich gospodarstwa znajdowały się – choć nie wiadomo które/które – przy późniejszej ulicy Wiejskiej (dziś teren szpitala) oraz przy zbiegu dzisiejszych ulic Struga i Dąbrowskiej (w rejonie obecnego hotelu/restauracji „Pałacowej”). W latach 60 XIX wieku jakiś Antoni Kasprzyk (może syn wzmiankowanego wyżej Antoniego) mieszkał na samym końcu późniejszej ulicy Jaworowej (okolice dzisiejszego nr 19). Ich krewnym był także Józef Kasprzyk, ostatni wójt Dąbrowy (1910-1916).

Wójtem Dąbrowy (w 1789, a więc zapewne także w 1791) był Szczepan BEDNARCZYK (40), także przedstawiciel jednego z najstarszych dąbrowskich rodów – jego przodkiem bez wątpienia był zamieszkały w Konicepolskiej Woli (dawna nazwa Dąbrowy) Grzegorz Bednarczyk i jego żona Zofia, wzmiankowani dwukrotnie w latach 1654 i 1655. Szczepan mieszkał wraz z żoną Ewą (42), trzema synami: Wawrzyńcem (17), Józefem (4) i Norbertem (2) oraz dwiema córkami: Zofią (16) i Łucją (12). Gospodarował na pół ćwierci roli z ogrodem. Mimo pełnionej funkcji prawdopodobnie był niepiśmienny, skoro podpisaną (podyktowaną?) przez niego „Pokorną suplikę…” zawartą w Lustracji…, własnoręcznie napisał August Otfinowski, burgrabia krakowski, rachmistrz spisowy (jak byśmy go dziś określili) i jednocześnie lustrator królewski. Krewnym Szczepana (może bratem) był Kazimierz BEDNARCZYK (27), żonaty z Anną, z którą miał synów Gabriela i Jana oraz córki Katarzynę i Elżbietę; nie zachował się niestety w spisie wiek członków rodziny (za każdym razem, gdy brak jest podania wieku, zapis znajduje się na zniszczonych kartach) ale dzieci miały po kilka lat: najmłodsza Elżbieta urodziła się najprawdopodobniej w 1790 roku. Kazimierz posiadał ćwierć roli, podobnie jak Paweł BEDNARCZYK (32). Żoną Pawła była Zofia (29), małżeństwo miało syna Błażeja (3) i dwie córki: Zofię (14) i Mariannę (8). Najmłodszy Franciszek BEDNARCZYK (24) żonaty był z Reginą (23) i miał w tym czasie córkę Mariannę (3). Wiek córki może być nieco zawyżony, gdyż wcześniejsza o dwa lata Lustracja… nie notuje żadnych jego dzieci wyliczając w zamian za to dziewkę służebną. Franciszek gospodarował także na ćwierci roli. Wszyscy czterej gospodarze o nazwisku Bednarczyk byli w zbliżonym wieku (w roku 1791 mieli 24 do 40 lat), należeli zatem do jednego pokolenia i można założyć, że przynajmniej niektórzy z nich byli braćmi. Lokalizacja ich domów jest już raczej niemożliwa; być może były to: region dzisiejszego skrzyżowania ulic Jaworowej i Legionów Polskich oraz okolice sklepu Biedronka przy ul. Sienkiewicza. 

Przykładowy zapis: rodzina Piotra Bednarczyka

Wnioskując po liczbie parobków (dwóch w roku 1789) jednym z bogatszych gospodarzy (na ćwierci roli) mógł być Piotr LIS (32), jednak w momencie sporządzania Regestru… miał już tylko jednego, o imieniu Wincenty (22). Na ćwierci roli gospodarował wraz z żoną Marianną (29) z którą miał syna Szymona (8) oraz dwie córki: Agnieszką (11) i Dorotę (4). Lustracja… wykazuje także dwie dziewki służebne, których w roku 1791 już nie było. W jego domu mieszkał także ojciec Piotra – Tomasz (58). Krewnym (bratem? kuzynem?) Piotra był Jakub LIS (41) gospodarujący na ćwierci roli wraz z żoną Marianną (34). W roku 1791 mieli dwóch synów: Norberta (16) i Feliksa (4) oraz roczną córkę Mariannę. Lustracja… z roku 1789 zamiast Jakuba wymienia Jana z żoną, synem (poniżej 15 roku życia) i dwiema córkami. Jeśli byłaby to ta sama osoba to oznaczałoby, że w latach 1789-91 syn Feliks i jedna z córek zmarli. W domu owego Jana Lisa mieszkali także parobek oraz dziewka służebna. Lisowie także należą do najstarszych rodzin dąbrowskich: z roku 1675 znani są Jakub i Maria Lis. Z kolej Błażej Lis w roku 1758 wszedł w skład komisji mającej rozstrzygnąć znany choćby z opracowań Kantora-Mirskiego spór pomiędzy mieszkańcami Dąbrowy a mieszczanami będzińskimi (akta tego sporu przez długie lata uchodziły za najdawniejsze wiadomości pisane o wsi Dąbrowa). W literaturze możemy spotkać także Annę Lisową, wzmiankowaną w roku 1726 i 1728 . W omawianym okresie zamieszkiwali w okolicach dzisiejszej ulicy Struga 3 oraz – być może nieco później – Jaworowej 5.

Fragment planu Dąbrowy Górniczej z roku 1925 obejmujący dawną wieś Dąbrowę

Franciszek PIETRUSZKA (48) gospodarował na ćwierci roli z żoną Agatą (36) oraz dziećmi: Józefem (17), Tadeuszem (15), jeszcze jednym Józefem (13) i Zofią (19; tekst Lustracji… wspomina jedynie o dwóch synach, w roku 1789 mających mniej niż 15 lat i jednej córce). Być może starszym bratem, a już prawie na pewno bliskim sąsiadem, był Wojciech PIETRUSZKA (52). Wraz z żoną Agatą (36) i potomstwem tworzyli najbardziej wielodzietną rodzinę wśród ówczesnych mieszkańców Dąbrowy – mieli trzech synów: Sebastiana (17), Michała (10) i Mateusza (4) oraz cztery córki: Elżbietę (12), Ewę (także 12, być może bliźniaczkę) i dwie Katarzyny (14 i 2). Z kolei Wawrzyniec PIETRUSZKA (37) miał żonę Zuzannę (27), trzech synów: Grzegorza (9), Piotra (5) i Floriana (2) oraz córkę Petronelę (12). Obaj – Wojciech i Wawrzyniec także gospodarowali na ćwierci roli każdy. Rodzinę Pietruszków Kantor-Mirski wymienia pośród XVII-wiecznych gospodarzy, ale wydaje się że ta rodzina na terenie Dąbrowy pojawiła się nieco później. Nie widzimy jej także pośród gospodarzy w połowie XIX wieku, choć oczywiście córki i ich potomkowie mogli występować pod zmienionymi nazwiskami.

Podobnie jak Pietruszkowie, także rodzina Chytrych pojawiła się w Dąbrowie najwcześniej, na przełomie XVII/XVIII wieku. Wprawdzie Kantor-Mirski wymienia ich w kontekście potopu szwedzkiego, jednak trudno to dziś udowodnić. Szymon CHYTRY (45) żonaty był z Marianną (42) z którą miał dwóch synów: Jacentego (8) i Grzegorza oraz córkę Teresę (9). Lustracja… wykazuje 3 córki, zatem dwie z nich zmarły (ewentualnie wyszły za mąż) między 1789 a 1791 rokiem. Jak większość ówczesnych dąbrowian gospodarowali na ćwierci roli. W osobnym domu mieszkała także wdowa Katarzyna CHYTRA wraz z córką Marianną. W połowie XIX nie ma Chytrych pośród dąbrowskich gospodarzy

Wracając do najstarszych dąbrowskich rodzin – bez wątpienie należeli do nich Bałdysowie – pierwsze wzmianki o rodzinie Bałdysz (mąż NN, żona Regina) znajdziemy już w latach 1679 i 1681, przewijają się także w katach z XVIII stulecia. Wojciech BAŁDYS (32) z żoną Marianną (32) mieli córkę Zofię (2) i gospodarowali zaledwie na połowie ćwierci roli z ogrodem. W roku 1789 mieli także parobka i dziewkę służebną. Jako przysiężny był jednym z trzech autorów „Pokornej supliki…” – obok wspomnianego wcześniej wójta Szczepana Bednarczyka i Szymona Kuli, także przysiężnego.. Dwaj jego krewni mieszkali w osadzie Piekło. Byli to imiennik Wojciech BAŁDYS (53) z żoną – a jakże ;) – Marianną (51). W 1789 roku mieli aż dziewięcioro dzieci, spis z roku 1791 wymienia siedmioro z nich, według starszeństwa: Tomasz (28), Jędrzej (26), Urszula (15), Felix (12), Zuzanna (9), Marianna (3) oraz jeszcze jeden Tomasz (2). Brakuje jednego chłopca w wieku dziecięcym (być może zmarł) oraz prawdopodobnie dorosłego syna, który mógł się w międzyczasie wyprowadzić z domu rodzinnego. Natomiast syn Jędrzej, pomimo małżeństwa – żona Helena (21), córka prawdopodobnie Marianna (4) – jako komornik nadal mieszkał w domu rodzinnym. Drugim i ostatnim mieszkańcem osady Piekło był Józef BAŁDYS (41), żonaty z (prawdopodobnie) Franciszką (35). Mieli synów Jana (15?) i Antoniego (14) oraz córki: Mariannę (11), Juliannę (9) oraz Katarzynę (2). W domu mieszkali także parobek Antoni (15) i służąca Anastazja (20). Obaj ówcześni mieszkańcy Piekła gospodarzyli na połowie ćwierci roli każdy, z ogrodem. Lustracja… z roku 1789 wymienia jeszcze niejaką „wdowę Bałdyskę” z trzema dorastającymi (powyżej 15 lat) synami w domu bez gruntu i ogrodu – brak o nich wzmianki w spisie z roku 1791. Pierwotne gospodarstwo Bałdysów na terenie samej Dąbrowy mogło znajdować się w sąsiedztwie Lisów (czyli okolice dzisiejszej ul. Struga 3) bądź też w okolicach skrzyżowana Jaworowej z Legionów Polskich, po obu stronach Jaworowej (na podstawie nazwisk i rozmieszczenia gospodarzy w latach 60. XIX wieku).

Kolejnym starym dąbrowskim rodem są Kule – Albert i Jadwiga Kula wzmiankowani są już w roku 1668. Szymon KULA (49; podpisany jako przysiężny pod „Pokorną supliką…”) miał żonę Zofię (44) i syna Jakuba (18). Gospodarowali wspólnie na połowie ćwierci roli z ogrodem, prawdopodobnie w rejonie skrzyżowania dzisiejszej ulicy legionów Polskich z już nieistniejącą Wiejską (mniej więcej w tym miejscu stoją dziś bloki przy Struga 7 i Legionów Polskich 46).

Fragment planu Dąbrowy z lat 60. XIX wieku. Środkiem biegnie tzw. Czarna Droga, czyli dzisiejsza ulica Legionów Polskich, droga ciągnąca się od dołu to Dzisiejsza Jaworowa, a w górę nieistniejąca już Wiejska. Domy/działki oznaczone "43" i "45" należały w tym czasie do rodziny Kula.

Michał STACHA (60) żonaty był z Katarzyną (44) – różnica wieku małżonków może wskazywać na ponowny ożenek. W momencie dokonywania spisu mieszkał z synem Piotrem (11) oraz komornikiem Jakubem Wieczorkiem (nazwisko notowane w Dąbrowie od roku 1669) jego żoną Agnieszką i synem Janem (9?). Podany wiek Jana może sugerować, że był on synem Michała Stacha, zwłaszcza że Lustracja… wymienia dwóch jego synów poniżej 15 roku życia oraz jeszcze dodatkowo 3 córki. Te ostatnie mogły być starsze (z pierwszego małżeństwa?) i do roku 1791 mogły już opuścić dom rodzinny. Gospodarstwo Stachów (ćwierć roli) znajdowało się prawdopodobnie przy późniejszej (i już nieistniejącej) ulicy Wiejskiej, mniej więcej na terenie dzisiejszego szpitala, na granicy z obecną ulica Struga). Rodzina nie występuje w aktach dąbrowskich przed rokiem, jedynie Kantor-Mirski wymienia Maćka Stacha pośród dąbrowian walczących w czasie potopu szwedzkiego: razem z Bartkiem Bałdysem miał się zaciągnąć do oddziałów Stanisława Warszyckiego, właściciela Dankowa pod Krzepicami. 

Brama wjazdowa do twierdzy Danków, stan obecny

Co najmniej od pierwszej połowy XVIII wieku mieszkała w Dąbrowie rodzina Sikorów (najstarsza jak na razie odnaleziona wzmianka pochodzi z roku 1740 i dotyczy Macieja Sikory, być może tożsamego z Maciejem Sikorą postawionym przed sądem asesorskim w roku 1755 za pobicie mieszczanina będzińskiego). Kasper SIKORA (42) żonaty był z Ewą (39), z która w roku 1791 miał trzy córki: Brygidę (10), Magdalenę (6) oraz roczną Mariannę. Wcześniejsza Lustracja… wymienia tylko dwie córki, co oczywiste, oraz jednego syna w wieku poniżej 15 lat; dziecko to najprawdopodobniej zmarło. Kasper gospodarzył na pół ćwierci roli z przydomowym ogrodem, ale rodzina ta w późniejszym czasie nieco się rozrosła i zamieszkiwała kilka domów przy kilkakrotnie wzmiankowanej już ulicy Wiejskiej.  

Ignacy PODSTAWSKI (32) był komornikiem, choć mieszkał we własnej „chałupie bez roli i ogrodu”. Miał starszą od siebie żonę Marianne (39) oraz syna Piotra (9) i córkę Ewę (4). Rodzina z pewnością nie należała do najstarszych w Dąbrowie, ginie gdzieś także w późniejszych dokumentach.

Do tego momentu oba analizowane dokumenty w zasadzie były kompatybilne a dane wzajemnie się uzupełniały. Lustracja… wymienia jeszcze dwóch komorników (Jurka STAWIARZA z żoną, synem (poniżej 15 lat) i córką oraz Jana TRYBULSKIEGO z żona i córką) oraz gospodarującego na połowie ćwierci roli JAKUBA ĆWIEKA z żoną i dwoma małoletnimi (tj. poniżej 15 lat) synami. W Regeście… z roku 1791 znajdziemy natomiast Kaspra GLAYCHA (44; nazwisko niepewne), żonatego z Anną (41); rodzina w tym czasie posiadała dwóch synów: Alojzego (15) i Macieja (4) oraz córkę Teklę (7). Ostatnią spisaną w Dąbrowie rodziną był Franciszek GRYSKO (24; nazwisko niepewne) mieszkający z żoną Rozalią (25) i matką Jadwigą (60).

Po dokładnym podliczeniu domów i ich mieszkańców w obu dokumentach otrzymamy w sumie podobne, więc wiarygodne informacje. Domów Dąbrowa liczyła wówczas 21 zamieszkiwanych przez 111 (1791) lub 117 (1789) osób.

Razem z Dąbrową i Piekłem opisany był także pobliski Wańczyków, osada znana przynajmniej od pierwszej XVII wieku, podobnie jak Dąbrowa należąca do dóbr królewskich podległych będzińskiemu staroście. Wszystkie cztery notowane tutaj gospodarstwa posiadały pół ćwierci roli z ogródkiem. Wojciech SITKO (62) mieszkał z żoną Małgorzatą (32) trzema synami: Piotrem (13), Grzegorzem (10) i Kasprem (2) oraz córką Marianną 17. Rodzina ta najprawdopodobniej spokrewniona była z dawnymi mieszkańcami Piekła, gdzie już w XVII wieku notujemy w sumie aż trzy różne rodziny o tym samym nazwisku. Obok Sitków mieszkał Paweł WRÓBEL (31; nie wiedzieć czemu określony w dokumencie jako „młodzian”). Mieszkał razem z matką Magdalena (58) synem Feliksem (17), parobkiem Klemensem (54) oraz dziewką służebną Katarzyną (18). Lustracja… z roku 1791 wymienia go jako jedynego mieszkańca domu. Być może jego bratem był Franciszek WRÓBEL (32) mieszkający z żoną Franciszką (28) oraz dwiema córkami: Marianną (3) i Kunegundą (1).. W tym samym domu mieszkali także jego siostra Jadwiga (11?) i brat Stanisław (21). Natomiast wg Lustracji… zamiast tego rodzeństwa w domu mieszkały dwie dziewki służące. W ostatnim, czwartym gospodarstwie mieszkała Teresa („Jakubkowa wdowa”) z trzema synami: Wojciechem (13), Antonim (7) i kilkumiesięcznym Kajetanem oraz parobkiem Wojciechem (30). Owdowieć musiała niedawno, gdyż niewiele przecież wcześniejsza Lustracja… wymienia wśród mieszkańców Wańczykowa Jakuba Kubicę z żoną, dwoma synami i córką; ze chodzi o tę samą rodzinę dowód znajdziemy poniżej.

Zarówno według Regestru... jak i Lustracji... wieś Dąbrowa liczyła w tym czasie 21 domów, zamieszkiwanych przez nieco ponad 100 osób (1789 - 128 łącznie z Piekłem i Wańczykowem; 1791 - 111 w samej Dąbrowie). Nieco inne liczby znajdziemy w nieco wcześniejszym (1787) Opisaniu liczby dusz w farach diecezji krakowskiej... - spis ten wykazuje (łącznie we wszystkich trzech miejscowościach) aż 184 mieszkańców, w tym 5 Żydów (prawdopodobnie jedna 5-osobowa rodzina). Trudno powiedzieć, czym spowodowana jest ta dość znaczna różnica - może działalnością starosty, o której niżej? Dość powiedzieć, że wyliczająca szczegółowo ludność niezależnie od wyznania Lustracja... nie wymienia w opisywanych tu miejscowościach ani jednego Żyda, a wymienia w pozostałych miejscowościach starostwa (Długoszynie, Szczakowie i Ciężkowicach), zapewne karczmarzy. Ani Dąbrowa (jeszcze, bo niedługo to się zmieni) ani tym bardziej Piekło i Wańczyków karczmy nie posiadały. Najstarsze ślady Żydów zamieszkujących opisywane tu miejscowości pochodzą z początków XIX wieku. W roku 1820 niejaki Marek (tak zapisał imię katolicki ksiądz) Zelcer (21), syn Moszka Zelcera (arendarza - sic! - z Wańczykowa) i Ryfki z Hesków) żenił się z niejaką Hendlą Zimelowic (18) z Preczowa. Wśród świadków występuje m.in. będziński kupiec Michał (?) Spiro, a nazwisko to spotykamy także w Wańczykowie (Abram Spiro, między 1809 a 1826 rokiem; w roku 1814 żył w Będzinie kupiec żydowski o tym samym imieniu i nazwisku, liczący wówczas już 70 lat).

Na koniec tej części rozważań trzeba jeszcze zwrócić uwagę na pewną niezgodność występującą w źródłach, być może spowodowaną zwykła pomyłką w datowaniu. Otóż w Regestrze… sporządzonym 1 stycznia 1791 roku wykazanych jest kilkoro dzieci, których wiek określony jest jako rok. Tymczasem odpis spisu chrztów obejmujący okres od 1 stycznia do końca 1791 roku wykazuje… te same dzieci. Dotyczy to Marianny (córki Kaspra i Ewy Sikorów, chrzest 24 lutego), Kunegundy (córki Franciszka i Franciszki Wróblów z Wańczykowa, także 24 lutego), Marianny (córki Jakuba i Marianny Lisów, 17 kwietnia), Jakuba (syna Piotra i Marianny Lisów, 28 lipca), Kajetana (syna Jakuba i Teresy Kubiczków z Wańczykowa, 7 sierpnia) oraz Marianny (córki Heleny i Jędrzeja Bałdysów z Piekła, 8 grudnia). Jedynym logicznym wyjaśnieniem tej niejednoznaczności wydaje się być błąd kopisty, który spisując owe dane w roku 1791 (może także, podobnie jak cały Regestr około 1 stycznia) źle oznaczył datę roczną tych chrztów, co przecież i dzisiaj niejednokrotnie nam się zdarza, zwłaszcza na przełomie lat.

 


*     *     *

 

            Wieś Dąbrowa w tym czasie była najmniejszą i co za tym idzie najmniej dochodową w całym starostwie: przynosiła nieco ponad 67 rocznej intraty, podczas gdy na przykład starościńska część Długoszyna przy 10 gospodarstwach (nie liczą młyna i karczmy) przynosiła złotych 130. Mieszkańcy Wańczykowa mieli odprowadzać czynsz w wysokości 4 zł, a Piekła nawet 40, ale i tego było mało, o czym niżej. Pozostałe miejscowości należące do starostwa, czyli Szczakowa, Ciężkowice i oczywiście sam Będzin przynosiły o wiele większy dochód. Do powinności dąbrowian należało przede wszystkim odrabianie pańszczyzny, której wielkość była jak na owe czasy w zasadzie standardowa, najmniejsza z możliwych: zagrodnicy mieli odrabiać 2, a kmiecie 3 dni tygodniowo (jeśli pługiem, czyli końmi lub wołami, to 1½ ). W okresie żniw do tego wymiaru dochodził jeszcze dodatkowy dzień, tak zwana powaba. Latem mieli także odbywać stróżę konną (czyli pilnowanie zabudowań, zbiorów itp.) a do szczególnych i nietypowych obowiązków było czyszczenie kominów na zamku w Będzinie, w sumie nie bardzo wiadomo po co, bo zamek w tym czasie był już w ruinie.

            Ciekawym dokumentem z tego okresu jest wspominana kilkukrotnie „Pokorna suplika do jaśnie Wielmożnych Panów i Dobrodziejów naszych [czyli lustratorów – JK] w wielkich krzywdach, które ponosimy od JP Mieroszewskiego ze wsi Dąbrowy”. Dokument spisany w roku 1789 został ręką lustratora królewskiego Augusta Otfinowskiego, ale jego autorami są dąbrowianie w postaci wójta Szczepana Bednarczyka oraz przysiężnych Wojciecha Bałdysa i Szczepana Kulę, niepiśmienni jak większość (poza szlachtą, duchownymi i żydami) ówczesnego społeczeństwa. Suplika w raz z odpowiedzą ówczesnego starosty Stanisława Mieroszewskiego (zamieszkującego pałac w Gzichowie, obecnie w granicach Będzina, choć ówcześnie w granicach właśnie tracącego swą względną niezależność Księstwa Siewierskiego) stanowi ciekawy obraz warunków życia i problemów z jakimi stykali się dawni mieszkańcy Dąbrowy. Choć stanowi świadectwo konkretnych wydarzeń, wpisuje się także w ciągnące się przez dziesięciolecia spory, jakie dąbrowianie toczyli czy to z mieszczanami będzińskimi (jako poddani starosty) czy też właśnie z samym starostą. Echa tego sporu pojawiają się w źródłach i relacjach kilkukrotnie, czy to w kontekście łąk zwanych Mydliny (dziś Mydlice) czy to dochodów z karczmy czy też innych; czasami dochodziło do rękoczynów i bójek, w wyniku których przynajmniej jedna osoba poniosła śmierć (więcej na ten temat we wpisie „Prawo w kosach, cepach i siekierach” - LINK). 

            „Pokorna suplika…” jest pisemną skargą na działania ówczesnego (od 1775 roku) i jednocześnie ostatniego starosty będzińskiego Stanisława Mieroszewskiego. Zarzuty miały najczęściej charakter ekonomiczny, np. o bezprawny zabór szczególnie urodzajnego pola. Dąbrowianie postanowili bronić swego, miało dojść do jakichś przepychanek, podczas których zginął jakiś człowiek. Starosta bronił się argumentując, że to nie był grunt dąbrowski tylko wańczykowski i że chłopi „tak bici byli, że jeden umarł, to jest wielki fałsz. Nie mam tego zwyczaju, abym kazał tak katować ludzi. Tego nie dowiedą.” Bronili się także dąbrowianie przed podniesieniem wymiaru pańszczyzny, na co starosta w dość butnym stylu odpowiadał, że jak „któremu się nie podoba, niech wychodzi ze wsi, a ja swemi poddanymi osadzać będę”. Nie miał on zresztą dobrego zdania o dąbrowianach, mówiąc że „poddani cieszkowscy i szczakowscy posłuszniejsi są do roboty” niż oni. Nie dowiemy się już nigdy szczegółów tych wydarzeń, ale te zmiany wśród mieszkańców Dąbrowy, jakie zaszły pomiędzy 1789 a 1791 rokiem być może wynikały z postawy starosty Mieroszewskiego? Gdy któryś zagrodnik nie posiadający pola wyciął przydomowe krzaki zamieniając teren na łąkę, wówczas starosta mu ją odebrał a następnie tłumaczył, że w całym starostwie nikt nie ma tylu łąk co dąbrowianie. Cóż, może i tak było, ale widocznie nie wszyscy. Podobno gdy któryś chłop wysuszył sobie siano na łące, starosta wysłał swojego człowieka (niejakiego Pawęckiego) który mu to siano… spalił. Mieroszewski oczywiście i w tej kwestii miał zgoła odrębne zdanie: „pod sumieniem wyrażam, że fałsz”. Wspominaliśmy już o tym, że mieszkańcy Piekła odprowadzali rocznie 40 zł. Według mieszkańców starosta bezprawnie podniósł opłatę o kolejne 60 i jeszcze 8 zł, na co ten odpowiedział, że o 60 zł to nie on podniósł, tylko jego poprzednik (Antoni Kozietulski, ojciec Jana Leona Hipolita Kozietulskiego wsławionego późniejszą szarżą pod Somosierrą) a te 8 to tylko tak jednorazowo. Miał też kumulować pańszczyznę z miesięcy zimowych na letnie, co utrudniało dąbrowianom pracę na własnych polach w miesiącach najbardziej intensywnych prac. Nie dowiemy się już zapewne, jak było naprawdę, ale już z samych odpowiedzi starosty wynika, że nie był człowiekiem zgodnym i zdolnym do jakichkolwiek ustępstw. Zwłaszcza że nie tylko dąbrowianie na niego skarżyli, ale także poddani z innych wsi a nawet będzińscy mieszczanie i Żydzi. Dla mieszkańców Dąbrowy musiał być szczególnie uciążliwym sąsiadem nie tylko jako starosta będziński (chyba jako pierwszy rzeczywiście mieszkający na stałe niemal na terenie starostwa, bo w oddalonym zaledwie o kilkaset metrów od zamku będzińskiego pałacu w Gzichowie) ale także jako właściciel Zagórza zgłaszający swoje pretensje do położonego między Zagórzem a Dąbrową Wańczykowa. Ożeniony z podobno piękną Magdaleną von Szamb miał z nią syna Józefa, znanego jako „hrabia Józef”, pan na Zagórzu, ale to już zupełnie inna historia.

poniedziałek, 19 lipca 2021

M/S HUTA KATOWICE (artykuł sondażowy)

Pływał kiedyś po morzach i oceanach świata, jeden z największych w historii polskiej floty masowców. Imiennik dąbrowskiej Huty Katowice. Trudno, nawet w internecie, znaleźć rzetelne (w zasadzie: jakiekolwiek) informacje na jego temat. Niniejszy tekst jest pierwszą próbą podjęcia tematu i jednocześnie prośbą, bo może ktoś (na przykład dąbrowskie dzieci, o których w tekście) ma jakieś wspomnienia, fotografie...

Rys. Brunon Nowicki (obrazek scalił z fragmentów: Maciek Muzzy Mazur)

Googlując natkniemy sie jedynie na 3 ilustracje (w tym pocztówka oferowana kiedyś na Allegro). Poniższe informacje (i zdjęcia z "ziarnem") pochodzą głównie z "Głosu Huty Katowice" (zarówno z tygodnika jak i wydań specjalnych). 

źródło:  https://wikizaglebie.pl/wiki/M/S_Huta_Katowice

źródło: http://www.full-ahead.net/Statki/huta_katowice/huta_katowice.htm

źródło: archiwum Allegro

W roku 1976 Polska Marynarka Handlowa wzbogaciła się o jedne z największych swoich statków w historii. Były to dwa bliźniacze „Panamaxy”: M/S Huta Katowice oraz  M/S Huta Lenina oraz nieco większe M/S Bełchatów i M/S Turoszów*. Nazwa „Panamax” nawiązuje do maksymalnych rozmiarów, jakie może osiągnąć statek aby mógł przepłynąć Kanał Panamski. Budowę kanału ukończono w roku 1914, jego głębokość sięga niespełna 13 metrów a śluz nie da się już przebudować. Dwa zespoły potrójnych śluz podnoszą statki na wysokość 26 metrów, po czym znowu opuszczają je do poziomu morza. W ciągu 8 godzin statek może przebyć 82-kilometrówy odcinek poprzez górzysty Przesmyk Panamski.

M/S Huta Lenina zakupiona została od pierwotnego armatora norweskiego (pływał pod nazwą „Varamis”) natomiast Huta Katowice została zakupiono bezpośrednio w japońskiej stoczni Mitsubishi Heavy Industries Ltd w Kobe, gdzie został zwodowany (pierwotna nazwa: „Vigan”). Podstawowe dane techniczne statku: wymiary 224,0x31,9x13,3 (zob. uwaga niżej) ładowność ok. 64 tys. ton, prędkość 15 węzłów, załoga do 30 osób. Były to statki na wskroś nowoczesne, wysoko zautomatyzowane z bezwachtową (w ciągu 16 godzin) maszynownią, elektronicznym systemem nawigacji satelitarnej i antykolizyjnej, własną spalarnią śmieci i oczyszczalnią ścieków. W celu podniesienia komfortu załogi kabiny były klimatyzowane a marynarze mieli do dyspozycji także salę gimnastyczną i basen oraz samoobsługową mesę (jadalnię). 

M/S Varamis przepływa pod Lions Gate Bridge w Vancouwer. Zdjęcie datowane jest na rok 1971 (sic!) czyli... 5 lat przed budową statku. Być może jednak, że jest to "nasz" statek a jego pierwotna nazwa była łatwiejsza do wymówienia dla osób anglojęzycznych. Poniżej porównanie nadbudówek statku ze tego zdjęcia oraz sylwetki. Źródło: https://searcharchives.vancouver.ca/m-s-vigan-passing-under-lions-gate-bridge-2


Poniżej: bliźniaczy M/S Huta Lenina jeszcze jako Varamis, źródło (i szczegółowe dane): https://skipshistorie.net/Oslo/OSL334OlafDitlav-Simonsen/Tekster/OSL33419760100000%20VARAMIS.htm
 

Wprawdzie „Panamaxy” były dostosowane do przepłynięcia Kanału panamskiego, ale… nie mieściły się w polskich portach: tor wodny w Świnoujściu był zbyt mały a baza rudowa w Porcie Północnym w Gdańsku jeszcze w trakcie budowy: w początkowym okresie masowce musiały zatrzymywać się w pełnym morzu i dopiero po częściowym rozładunku na mniejsze statki mogły zmieścić się w torze wodnym do Świnoujścia.

 

M/S Huta Katowice w czasie wyładunku rudy w polskich portach

M/S Huta Katowice został przejęty przez polską załogę 1 lipca 1976 roku, na redę Portu Północnego przybył 16 października 1976 r., po stu osiemnastu dniach żeglugi (zob. niżej wykaz rejsów). Pierwszym kapitanem był kpt żeglugi Jaszczuk, który w Rotterdamie zastąpiony został przez kpt. żeglugi wielkiej Bronisława Dumę. Statek prawdopodobnie nie miał „matki chrzestnej” – przynajmniej do 1981 roku.

 Członkowie delegacji Huty Katowice: Andrzej Miśkieiwcz, Stanisław Śliwa oraz Grzegorz Milewski odbierają banderę M/S Huta Katowice po jego dziewiczym rejsie do Polski

M/S Huta Katowice, 1976 (na rufie siedziba armatora: Szczecin)
 


Dumny Bronisław Duma, jeden z kapitanów M/S Huta Katowice

W 1978 roku Załoga MS Huta Katowice brała udział w V Morskim Turnieju Kultury, na którym zajęła drugie miejsce („Srebrna Latarnia”) spośród 111 załóg. Wśród podjętych działań było m.in. otwarcie własnej klubo-kawiarni „U Hu-Ka” wraz z dyskoteką. W VIII Turnieju (1981) załoga M/S Huty Katowice zajęła pierwsze miejsce zdobywając „Złotą Latarnię”.

Na statku, podczas jego pobytów na wodach polskich, kilkakrotnie gościły delegacje z Dąbrowy Górniczej. W latach 1976-1981 miało miejsce przynajmniej 5 takich wizyt: m.in. dwukrotnie były to dzieci przebywające na koloniach w Kościerzynie, także dwukrotnie przedstawiciele „Głosu Huty Katowice”.  


W 1981 roku statek pływał już pod nowym dowódcą – był nim kpt Tadeusz Błachowski (po B. Dumie kapitanami byli jeszcze: Antoni Korziński, Marian Cebrat oraz Zbigniew Bargielski).

Statek pod polską banderą pływał do roku 2002, kiedy został sprzedany.

* W literaturze można spotkać wymiary 224,0x31,9x13,3 (J. Piwoński, Flota spod biało-czerwonej, 1989) podczas gdy w Internecie podawane są identyczne dane dla wszystkich czterech masowców: 232,4x32,3x13,8, co jednak prawdopodobnie jest błędem (por. np dane bliźniaczego M/S Varamis w linku pod jego fotografią).

 

REJSY

Poniżej znajduje się fragmentaryczny wykaz rejsów M/S Huta Katowice z pierwszych lat eksploatacji. W miare możliwości podane są trasy (porty) daty oraz przewożony ładunek.

1. Wyczarterowany, pływał głównie po Oceanie Indyjskim i wśród wysp Indonezji (porty: Cebo, Legaspi, makasar, Surabaya, Dżakarta), maniok, tapioka, kopra; Surabaya – Europa (Rotterdam, Hamburg, Polska), kopra

2. Kilkakrotnie: Turabao (Brazylia) – Polska, ruda dla HK

11. Nowy Orlean – Gdynia, zboże (głównie kukurydza)

12. Gdańsk (Port Północny) – Japonia, węgiel (połowa grudnia 1977 – pocz. lutego 1978)

13. Dookoła świata: Polska – Japonia – Kanada – kanał  Panamski – Polska; 60 tys. ton kanadyjskiego zboża, 1978

19. Polska – Taranto, Włochy (węgiel) – Skaramanga, Grecja (tam remont) – Turabao (ruda) – Polska

XX. Nowy Orlean – Polska , zboże, sierpień 1981