Z kronikarskiego obowiązku: właśnie ukazała się kolejna "dożynkowa" publikacja, tym razem o Strzemieszycach Wielkich. Więcej i bardziej naukowo można poczytać w monografii - tutaj raczej taki szkic historyczny z dodatkiem o strzemieszyckim KGW.
poniedziałek, 28 sierpnia 2017
środa, 28 czerwca 2017
645 LAT UJEJSCA - zaczynamy
POCZĄTKI UJEJSCA
Kiedy powstało Ujejsce? Na tak postawione pytanie nie możemy
oczywiście udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Możemy co najwyżej powiedzieć,
kiedy nazwa wsi została po raz pierwszy odnotowana w źródłach historycznych.
Niestety, także i w tym przypadku nie możemy mieć stuprocentowej pewności, gdyż
dysponujemy dwiema różnymi datami, obiema z wieku XIV. Druga z nich – 1372 –
bez wątpienia odnosi się do Ujejsca, i to właśnie ona stała się podstawą
obchodzonego w roku 2017 645-lecia miejscowości, niegdyś stosunkowo dużej wsi,
dzisiaj (od 1977 roku) dzielnicy Dąbrowy Górniczej. Jest jeszcze jedna,
wcześniejsza data (1358, dokładnie w roku lokacji miejskiej Będzina) której
niestety nie można uznać bez zastrzeżeń. Przyjrzyjmy się bliżej obu wydarzeniom,
kryjącym się pod tymi datami.
1358
Kodeks dyplomatyczny katedry krakowskiej
(cz. 1, dok. nr 212, s. 269-270) przynosi nam pod rokiem 1358 wiadomość, jakoby
niejaki Wiktor wraz ze swoim krewnym (łac. nepos
posiada kilka znaczeń, oprócz najczęstszego ‘wnuk’ także m.in. ‘bratanek’ i
‘siostrzeniec’) Klichem sprzedali wieś Ujejsce (w oryginale: Vyezdzecz, co
można przeczytać także jako Uyezdzecz, gdyż w średniowiecznej łacinie litery
„u” i „v” zapisywane były tak samo) biskupowi krakowskiemu Bodzancie za dwadzieścia
grzywien szerokich groszy praskich i cztery miary zboża. Dokument niestety nie
zachował się w oryginale, a jedynie w odpisie (kopii) zawartej w Liber Antiquus (karta 74), skąd został
przepisany do Kodeksu.
Słowo
Ujazd, od którego najprawdopodobniej pochodzi nazwa Ujejsce, w
staropolszczyźnie oznaczało rodzaj czynności prawnej związanej z osadnictwem na
prawie polskim. Książę lub inny właściciel dóbr (albo jego przedstawiciel) objeżdżał
konno teren przyszłej wsi, wytyczając w ten sposób jej granice. Słowo to stało
się także podstawą do nazw wielu miejscowości (liczne w całej Polsce Ujazdy a
nawet… warszawskie Aleje Ujazdowskie).
Sam wydawca
Kodeksu (Franciszek Piekosiński)
sugerował, ze nazwa Ujazd może dotyczyć Ujazdu w parafii Bolechowice (obecnie
część gminy Zabierzów na zachód od Krakowa). Analiza osób świadków występujących
w dokumencie (Wylczcone de Wroczimouicz, Clemente de Rawulouicz, Stephano de
Breze dicto Zapleczek, Borzislao de Stradow) mogłaby sugerować natomiast, że
chodzi o jeszcze inny Ujazd – stanowiący dzisiaj przysiółek wsi Mnichów w
powiecie jędrzejowskim, a więc stosunkowo niedaleko wszystkich wymienionych w
dokumencie miejscowości Wrocimowic, Rawałowic, Brzezia i Stradowa. Drugim
argumentem, przemawiającym przeciwko utożsamieniu wsi wymienionej w dokumencie
z roku 1358 z naszym Ujejscem jest fakt, że przez cały czas swojego istnienia,
zawsze było ono własnością prywatną szlachecką, a nie kościelną (chociaż
znajdowało się na obszarze kościelnego od roku 1433 Księstwa Siewierskiego). W
przeciwnym przypadku Ujejsce włączone byłoby do istniejącego już wówczas
biskupiego klucza sławkowskiego (obejmującego m.in. pobliskie miejscowości,
takie jak Sikorka, Tucznawa i nieco późniejsza Trzebyczka) bądź też, co wydaje
się bardziej prawdopodobne, klucza siewierskiego (obejmującego biskupie włości
na obszarze Księstwa Siewierskiego, takie jak pobliskie Wojkowice nomen omen Kościelne czy Gołuchowice).
Fragment mapy z 1772 roku. Ujejsca nie ma, ale wyraźnie widać drogę, tzw. Gościniec Siewierski, którym do dziś możemy spacerować (za Reczkami cały czas prosto, mijamy kurniki i pierwsze skrzyżowanie w lesie, aż dojdziemy do leśnej drogi Trzebiesławice-Sikorka - to jest właśnie prastary Gościniec Siewierski, droga, którą biskupi krakowscy zmierzali do swego zamku w Swiewierzu).
1372
W
dokumencie z 1372 r. mamy podobnie brzmiącą nazwę miejscowości (Wisdrzecz) ale te same argumenty, które
przemawiały przeciwko identyfikacji Ujejsca z wsią wymienioną w zapisce z roku
1358 (rodzaj własności oraz lista świadków) tym razem przekonują nas o tym, że
mamy do czynienia z naszym Ujejscem. Chodzi mianowicie o dokument wystawiony w
Siewierzu, przez księcia cieszyńskiego (w latach 1368-1405 władającego także ziemią
siewierską) Przemysława I Noszaka. Wspomniany w dokumencie Dobko (Dobek) jest
zatem pierwszym znanym właścicielem Ujejsca. Niestety, przed urlopem nie dam już
rady dotrzeć do tego dokumentu,
zapisanego w Zbiorze dokumentów
małopolskich, więc póki co opieram się głównie na opracowaniach
omawiających ten przywilej. M.in. B. Czwojdrak podkreśla, że lista świadków w
tym dokumencie obejmuje miejscową szlachtę z okolic Siewierza.
Przemysław I Noszak
* * *
Do tematu wkrótce wrócę. Jeszcze tylko nadmienię, że kolejne dokumenty dotyczące Ujejsca (z 1400 r.) także budzą kontrowersję. Następnym pewnym mieszkańcem naszego Ujejsca był niejaki Franek (Franko, Franczko) herbu Nowina, a więc niewątpliwy protoplasta Ujejskich, ale to temat na kolejna historię.
czwartek, 8 czerwca 2017
NIEZNANA MAPA ZAGŁĘBIA DĄBROWSKIEGO :)
To było kilkanaście lat temu: pojechałem do jednej z zagłębiowskich wiosek, gdzie jeden starszy mieszkaniec, nazwiskiem Gruszka, ofiarował coś do zbiorów Muzeum Zagłębia w Będzinie. Co to było, nie pamiętam, ale człowiek pokazał mi pewną mapę Zagłębia, wykonaną przez siebie, na odwrocie kserokopii strony z Gazety Wrocławskiej z 2001 roku, co mniej więcej pozwala wydatować samą mapkę. A ta zauroczyła mnie do tego stopnia, że zachowałem ją sobie do tej pory. Jest, że tak powiem, niezwykle naturszczykowska (w sztuce to by się może nazywało: prymitywizm), niczym najstarsze wyobrażenia kartograficzne stworzone przez człowieka. Prawda, że piękna?
piątek, 2 czerwca 2017
I and I PIELGRZYM ZINE - kolejne 2 numery
Pora na kolejne numery starego dobrego "Ajenaja". Wtedy to był prawie miesięcznik (!), więc i teraz trzeba się spieszyć. Najciekawsze jeszcze dopiero przed nami, ale już teraz zaczynają się ciekawostki. W numerze 2 (z kwietnia 1991 roku) zwraca uwagę krytyczny artykuł o pirackich nagraniach w Polsce, obok którego znajdziemy informację o... początkach nagrywalni kaset Pielgrzyma :) To były czasy - niektóre z tamtych kaset mam do dziś. Przypominam, że nie było wtedy żadnego YT ani niczego w tym rodzaju. Z czasem lista kaset nagrywanych przez Pielgrzyma znacznie się wydłużyła. Poza tym w numerze tradycyjna garść tłumaczeń (tym razem z Burninga Speara), tekst o Normanie Grancie i rzecz obowiązkowa w tamtych czasach - o wegetarianizmie. na koniec tradycyjny kącik poetycki.
Trzeci numer (maj 1991) można by nazwać rewolucyjnym, gdyby nie to, ze okazał się być efemerydą. Chodzi o kolorową okładkę, z której tak dumny był Pielgrzym, a która była w tedy niewątpliwą rzadkością w polskich zinach. Co do treści to zaczęły się teksty innych autorów niż sam Pielgrzym, w tym pierwsze relacje z polskich koncertów, m.in. bielskie Marleyki z 1991roku (mam fragmenty tego koncertu, w tym fantastyczna POL-SKA ze znanym później weterynarzem, a wtedy "czarnoskórym oryginalnym rastamanem" Mamadou Dioufem na wokalu. Popatrzcie na datę - i Marleyki, i gazetka były w maju 91 roku! To naprawdę był szybki cykl wydawniczy. Do tego całkiem aktualne zapowiedzi koncertów, tłumaczenia tekstów ("Natty Dread" Marleya) info o kapelach: KOSKOOSH i STAGE OF UNITY) oraz początek tyleż ambitnej co długotrwałej, kontynuowanej później przy "ajenajowskich" ogniskach dyskusji na temat: "Gdzie jest jedność". A, i jeszcze artykuł o akcji TAMA TAMIE w Czorsztynie.
Oba numery do ściągnięcia z CHOMIKA.
Trzeci numer (maj 1991) można by nazwać rewolucyjnym, gdyby nie to, ze okazał się być efemerydą. Chodzi o kolorową okładkę, z której tak dumny był Pielgrzym, a która była w tedy niewątpliwą rzadkością w polskich zinach. Co do treści to zaczęły się teksty innych autorów niż sam Pielgrzym, w tym pierwsze relacje z polskich koncertów, m.in. bielskie Marleyki z 1991roku (mam fragmenty tego koncertu, w tym fantastyczna POL-SKA ze znanym później weterynarzem, a wtedy "czarnoskórym oryginalnym rastamanem" Mamadou Dioufem na wokalu. Popatrzcie na datę - i Marleyki, i gazetka były w maju 91 roku! To naprawdę był szybki cykl wydawniczy. Do tego całkiem aktualne zapowiedzi koncertów, tłumaczenia tekstów ("Natty Dread" Marleya) info o kapelach: KOSKOOSH i STAGE OF UNITY) oraz początek tyleż ambitnej co długotrwałej, kontynuowanej później przy "ajenajowskich" ogniskach dyskusji na temat: "Gdzie jest jedność". A, i jeszcze artykuł o akcji TAMA TAMIE w Czorsztynie.
Oba numery do ściągnięcia z CHOMIKA.
czwartek, 1 czerwca 2017
SEKULARYZACJA DÓBR BISKUPÓW KRAKOWSKICH
A to ci niespodzianka: właśnie dostałem najnowszy tom "Jaworzno interdyscyplinarnie" z materiałami z ostatniej konferencji w Jaworznie. Wśród tekstów także mój o XVIII-wiecznym skoku na kasę.
środa, 31 maja 2017
I'n'I Pielgrzym Zine
Czas ucieka, lata lecą... Ćwierć wieku minęło... Pora wrócić do starego projektu archiwizacji tamtych czasów - dla potomnych, dla historii.
"I'n'I Pielgrzym Zine" był chyba najdłużej wydawanym polskim zinem reggae (nr 1 - luty 1991 - nr 9 - lipiec 1994) i choćby z tej przyczyny zasługuje na wyróżnienie. Inne tytuły w tamtych czasach zazwyczaj kończyły się na 1-2 numerach, "Reggae Front" skończył chyba na 4 numerze. Poza tym "I'n'I" to nie tylko zin, to także środowisko skupione wokół niego, różnego rodzaju zloty, sylwestry, koncerty... W kolejnych numerach znajdą się relacje z tych imprez, w niektórych miałem przyjemność uczestniczyć. Na razie, na początek, pierwszy numer. Tak to się wszystko zaczęło:
Nie mam żadnych praw do tego zina (jeden czy dwa numery tylko kolportowałem :) ), ale publikuję to w celach archiwalnych. Nawet bym zapytał Pielgrzyma, ale kontakt urwał się nam ponad dwie dekady temu, więc cóż mi pozostaje?
"I'n'I Pielgrzym Zine" był chyba najdłużej wydawanym polskim zinem reggae (nr 1 - luty 1991 - nr 9 - lipiec 1994) i choćby z tej przyczyny zasługuje na wyróżnienie. Inne tytuły w tamtych czasach zazwyczaj kończyły się na 1-2 numerach, "Reggae Front" skończył chyba na 4 numerze. Poza tym "I'n'I" to nie tylko zin, to także środowisko skupione wokół niego, różnego rodzaju zloty, sylwestry, koncerty... W kolejnych numerach znajdą się relacje z tych imprez, w niektórych miałem przyjemność uczestniczyć. Na razie, na początek, pierwszy numer. Tak to się wszystko zaczęło:
Do ściągnięcia z CHOMIKA.
Nie mam żadnych praw do tego zina (jeden czy dwa numery tylko kolportowałem :) ), ale publikuję to w celach archiwalnych. Nawet bym zapytał Pielgrzyma, ale kontakt urwał się nam ponad dwie dekady temu, więc cóż mi pozostaje?
wtorek, 30 maja 2017
MŁYN NA BIELOWIŹNIE - rekonesans
Dąbrowa Górnicza nie jest miastem jakoś szczególnie obfitującym w zabytki przeszłości, zatem może warto pochylić się nad takimi drobiazgami jak młyn na Bielowiźnie, który dał początek samej osadzie, wchodzącej dziś w skład Dąbrowy Górniczej. Historycznie rzecz ujmując jest to obszar dawnego… Ujejsca, choć dzisiaj absolutnie tego nie widać i Bielowizna jest traktowana jako część Ząbkowic.
Kiedy ten młyn powstał – dokładnie nie wiadomo. Najstarszy
jego ślad odnajdziemy na mapie z ok. 1801 roku – choć jeszcze bez nazwy:
Mapa
ukazująca ziemie obecnego Zagłębia ok. 1809 roku (choć wydana później w
Wojskowym Instytucie Geograficznym w Weimarze) ukazuje nam w tym miejscu już dwa
młyny obok siebie – jeden z nich nazywa się Ujejsce (Ujejsze):
Późniejsza o
trzy dekady tzw. Mapa Kwatermistrzostwa znowu widzi tam jeden, bezimienny młyn:
Według Kantora-Mirskiego zakończył on swą działalność ok. 1875 roku, ale nie
jest to takie pewne, chyba że mamy do czynienia z innym młynem, bo ukazują go
wszystkie późniejsze mapy aż po lata II wojny światowej. Tyle że – i to jest
pierwsza zagwozdka – po lewej (zachodniej) stronie drogi:
Z jednym wszakże wyjątkiem:
Całą osadę młyńską, wraz z zalewem na Trzebyczce, widzimy na
mapie J. Hempla (1856):
W okresie międzywojennym młyn (należący w tym czasie do
rodziny Bochenków) zdawał się podupadać, na co wskazuje korespondencja i dokumentacja
zachowana w katowickim archiwum. Interesujący jest zwłaszcza:
Opis Zakładu wodnego „Bielowizna” w gminie Wojkowice
Kościelne Powiatu Będzińskiego
I.
Cel i rozmiary zakładu
Młyn Bielowizna, istniejący od niepamiętnych czasów, na
rzeczce Trzebyczce, służy do przemiału zboża dla potrzeb okolicznych
mieszkańców wsi Ząbkowice, Wygiełzów i Sikorka. W tym celu posiada żubrownik,
jeden postaw kamieni francuskich siedmioćwierciowych, walec 300/600 i perlak.
Budynek z rygli drewnianych szalowany deskami, piętrowy, stojący na cokole
murowanym o wymiarach wewnętrznych 10,30/7,50. Młyn posiada koło wodne
nasiębierne o średnicy 3,75 i szerokości 2 m.
II.
Sposób wykonania
Różnica poziomu wody, potrzebna do otrzymania energii,
uzyskana została drogą odprowadzenia koryta rzeczki na partii biegu, mającej
znaczny spadek lokalny, w prawo po zboczu doliny. Urządzenie to wykonane
zostało całkowicie na gruntach należących do zakładu wodnego.
Zlewnia rzeki wynosi 25,1 km2. Rzeka zasilana do
ostatka licznymi źródłami nigdy nie zamarza i daje prawie niezmienną w ciągu
roku ilość wody, wobec czego zbędnym było posiadanie stawu dla zmagazynowania
wody, obecnie wystarczającej w zupełności dla potrzeb młyna z normalnej
wydajności strumienia. Woda zbyteczna oraz nie użyta w danej chwili spuszcza
się drugim skosem pogródek, chwilowy namiar odchodzi przez przelew niewielkiej
spusty bocznej na młynówce, woda zaś z powodzi, wychodząc z brzegów, zatapia
łąki po lewej stronie obecnego koryta. Upusty otwarte zabezpiecza młyn od
zalewu i służy do osuszania pogródek na wypadek potrzeby naprawy. (…)
Rzeczywista cofka podporu wody sięga do wodociągu fabryki
„Elektryczność” w Ząbkowicach, zabierającego od czasu swojego istnienia tj. od
roku 1900 bez mała wszystką wodę z koryta. Kolektor otwarty, odprowadzający
bezustanka z fabryki zużytą zanieczyszczoną wodę, dostarcza z powrotem do
koryta około 70% zabranej całej ilości wody. Dla możności wypompowania tak
dużej ilości wody fabryka zbudowała na rzeczce przegrodę, podpierając poziom
wody o 58 cm, wobec tego nie może być mowy o jakimkolwiek wpływie faktu
istnienia młyna na stan przepływu rzeki powyżej tego punktu.
Oprócz tego naprzeciwko jazu fabrycznego istnieje wodociąg
kolejowy, zabierający coraz więcej wody dla potrzeb zwiększonego ruchu i
skanalizowanych domów mieszkalnych.
III.
Wykaz spodziewanych korzyści
Wobec silnej konkurencji detalicznej sp z masowej produkcji
wielkich młynów parowych oraz bliskości kolei i miejscowości silnie
zaludnionych, młyn podupada coraz bardziej i całkowity dochód, obliczony
przeciętnie na 850 zł. rocznie, nie daje możności użycia najętej obsługi
zakładu. Praca zawodowa i wszelkie reparacje wykonywane są przez właściciela we
własnym zakresie.
Do tekstu dołączony jest plan sytuacyjny i przekroje młyna:
Teren ten czytelny jest właściwie do dziś a budynek młyna
widać nawet z drogi, jadąc z Ząbkowic (obok policji) w stronę Ujejsca, po
prawej stronie. Tyle że – i to jest druga zagwozdka – obecny młyn stoi po
drugiej stronie rzeczki, na dodatek murowany, podczas gdy z cytowanego wyżej dokumentu
wynika, jakoby był drewniany. Czyżby w międzyczasie został przebudowany?
Młyn obecnie wygląda w opłakanym stanie. Sam budynek stoi,
ale nie zachowało się niemal nic z jego dawnego wyposażenia. Zabite okna i
drzwi oraz zapach skutecznie zniechęcają do zwiedzenia wnętrza, ale parę fotek
przez różne dziury zrobiłem. Na dziś to tyle, ale być może trzeba będzie w
przyszłości bardziej pochylić się nad tematem tego obiektu, gdyż – podobno – rodzina
spadkobierców chce go przekazać miastu. Wprawdzie daleko mu do innego dąbrowskiego
młyna (Freya) ale kto wie, kto wie…
poniedziałek, 8 maja 2017
KAZIMIERZ WIELKI W BĘDZINIE
707 rocznicę urodzin króla Kazimierza uczciliśmy w Będzinie nowa publikacją. Niestety, nie było mnie na promocji, co skutkuje tym, że sam tej książki jeszcze nie widziałem :) Mam tylko okładkę. Dystrybucja książki jest zapewne mocno ograniczona (generalnie - nie na sprzedaż) więc chętni mogą ją otrzymać zapewne jedynie w siedzibie Towarzystwa Przyjaciół w Będzinie, do czego serdecznie zapraszam.
piątek, 5 maja 2017
KILKA ZAPROSZEŃ
Maj obrodził wydarzeniami. Po kolei:
Najpierw (8 maja) w katowickim oddziale Polskiego Towarzystwa Historycznego będę miał referat zatytułowany "Zamek w Będzinie na nowo odkrywany". Wstęp wolny (g. 17.00, gmach WNS w Katowicach, Bankowa 11, sala 142)
Potem - 15 maja - w Sosnowcu w ramach konferencji "Muzea - teoria i praktyka..." będę mówił o moich doświadczeniach związanych z edukacją historyczną w oparciu o gry historyczne.
A 20/21 maja kolejna Noc Muzeów, w ramach której między innymi II Nocny Turniej w Ogniem i Mieczem. Wszędzie wstęp wolny.
Najpierw (8 maja) w katowickim oddziale Polskiego Towarzystwa Historycznego będę miał referat zatytułowany "Zamek w Będzinie na nowo odkrywany". Wstęp wolny (g. 17.00, gmach WNS w Katowicach, Bankowa 11, sala 142)
Potem - 15 maja - w Sosnowcu w ramach konferencji "Muzea - teoria i praktyka..." będę mówił o moich doświadczeniach związanych z edukacją historyczną w oparciu o gry historyczne.
A 20/21 maja kolejna Noc Muzeów, w ramach której między innymi II Nocny Turniej w Ogniem i Mieczem. Wszędzie wstęp wolny.
wtorek, 21 marca 2017
ZAMEK W BĘDZINIE NA NOWO ODKRYWANY cz. VI
Długo trzeba było czekać na kolejną odsłonę cyklu, oj długo. W sumie ten odcinek miał dotyczyć wieży okrągłej, nawet jest już częściowo napisany, wstrzymam się jednak na moment, może do czasu, aż opublikowane będą wyniki ostatnich badań fundamentów wieży. W zamian będzie coś z zupełnie innej epoki – ale za to rzecz bardzo godna uwagi: opis zamku z roku 1854. W sumie jest to najstarszy tak dokładny, inwentaryzacyjny opis zamku, jak dotąd nigdy i nigdzie nie wykorzystany. Sam w sobie jest rewelacyjny i wymaga gruntownej analizy, ale zanim do niego przejdę, będzie też trochę okoliczności. Uczciwie ostrzegam – tekst będzie długi, to nie notatka prasowa. Ta wersja świadomie pozbawiona będzie wszelkich przypisów – te pojawią się wówczas, kiedy artykuł niniejszy pojawi się w jakiejś formie drukowanej (tutaj tylko miejsce, skąd pochodzi dokument: APK, APŁ bądź AGAD). Jeśli chodzi o daty cytowanych dokumentów to będą one miały pierwotną formę typu 1/13 listopada, gdzie ta druga liczba odpowiada naszemu gregoriańskiemu kalendarzowi. Jeszcze jedna uwaga – cytowane teksty będą w większości w oryginalnej formie, nawet nazwę BENDZIN pozostawię jak jest, ze względu na piękno brzmienia; tylko absolutne drobiazgi będą uwspółcześniane co do pisowni (typu „jaki” zamiast „iaki”, „restauracji” zamiast restauracyi” itp.). Pisownia nazwisk zazwyczaj nastręcza swoich trudności, w związku z czym cytowane niżej nazwiska mogą zawierać błędy.
Opis zamku z roku 1856 zachował się do dziś prawdopodobnie w
aż trzech egzemplarzach. Prawdopodobnie, bo na własne oczy widziałem tylko ten
przechowywany w Archiwum w Katowicach – ten właśnie został przeze mnie
przepisany i przytoczony będzie poniżej. dwa pozostałe są – a przynajmniej były
jeszcze w latach 50. ubiegłego wieku – w Archiwum w Łodzi oraz w warszawskim Archiwum
Głównym Akt Dawnych. Dysponuję odpisem tego ostatniego, natomiast kopia łódzka
ma inną datę – 1854. Jest to albo pomyłka, albo jednak… inny opis, gdyż
wiadomo, że w tym czasie powstało więcej mniej lub bardziej szczegółowych
opisów (protokółów wizytacji) – o okolicznościach ich powstania traktuje
właśnie niniejsze opracowanie). Będę kiedyś w Łodzi, to może sprawdzę.
Jak wiadomo, zamek w Będzinie był własnością królewską
zawiadywaną przez starostów, z których ostatnim był Stanisław Mieroszewski.
Nawet po likwidacji starostw (1775) pozostał pod jego pieczą. Już po III
rozbiorze dobra byłego starostwa zostały przejęte przez władze pruskie. 2
grudnia 1802 roku Kamera Wojenno-Ekonomiczna Jego Królewskiej Mości we
Wrocławiu (Będzin wchodził w skład prowincji Nowy Śląsk – Neuschlesien) zawarła
z mieszczanami będzińskimi umowę (kontrakt) na wieczystą dzierżawę dóbr
należących do byłego starostwa, łącznie z zamkiem. W ich imieniu dobrami tymi
administrowali tzw. kuratorzy, najpierw w liczbie 2, potem 4. W którymś
momencie – w roku 1833, ale rzecz wymaga dokładniejszego zbadania – zamek
znalazł się w rękach Zachodniego Okręgu Górniczego. Właśnie wtedy (1834) za
pieniądze Banku Polskiego dokonano częściowej odbudowy warowni z przeznaczeniem
na pomieszczenia dla szkoły górniczej, która jednak ostatecznie nie powstała.
Budowle zamkowe zostały wówczas przykryte dachem z blachy cynkowej, ale
dokładnego kształtu robót już chyba nie da się odtworzyć ze względu na brak źródeł.
Ciekawe, że późniejsze o zaledwie dwie dekady opisy zamku, o których niżej,
pokazują go znowu jako kompletną ruinę…
W latach 50. XIX wieku zamkiem zainteresowały się władze
miasta Będzina, chcąc go wykorzystać do własnych celów (pomieszczenia dla szkoły
elementarnej, kasy miejskiej, więzienie i policji oraz mieszkanie dla
burmistrza). Przynajmniej od początku XIX stulecia Będzin nie posiadał własnego
ratusza, toteż poszczególne wydziały Magistratu znajdowały się w wynajmowanych
„na mieście” domach. 1/13 listopada 1853 roku odbyła się w kancelarii
Magistratu narada „pod względem rozpoznania i podania wniosków czyli zamek
starożytny Bendziński może być przydatnym na pomieszczenie w nim Kancelarii
miejscowego Magistratu i Kasy Ekonomicznej”. Jako że zarządzenie przyszło
odgórnie, od samego Gubernatora Cywilnego Guberni Radomskiej, w naradzie brał
udział też przedstawiciel władzy lokalnej, tj. Naczelnika Powiatu Olkuskiego,
niejaki Królikowski. Czterokrotnie wzywany Budowniczy Powiatu
Olkuskiego nie raczył się zjawić, wobec czego „(…) Pomocnik N.Ptu [Naczelnika
Powiatu] po czterooznaczonym bezskutecznym na niego oczekiwaniu, nie mogąc
dłużej na próżno trwonić czasu do innej służby nader pożądanego, w asystencji
miejscowego Burmistrza i Kasjera [Kuczkowski] udał się do zamku o którym mowa,
stan którego okazał się być następującym:
Zamek starożytny w Bendzinie jak tradycyjna wiadomość podaje
w r. 1358 przez Króla Kazimierza Wielkiego założony, położony przy końcu domów
mieszkalnych M. Bendzina od strony północnej na skalistej górze od rynku Mta
niezbyt odlegle bo nie więcej jak około arszynów 200 oddalony, dziś zupełnie
znajduje się w stanie złym i do zamieszkania niepodobnym, wprawdzie zamek ten w
r. 1834 był reperowany i blachą cynkową pobity, lecz od owego czasu nie będąc
dalej reperowanym i przez nikogo zamieszkałym, uległ ponownej ruinie, porobione
bowiem dziury w dachu cynkowym przepuszczały na belki i sufity wodę deszczową i
ze śniegów, skutkiem czego prawie we wszystkich stancjach sufity pozapadały,
belki popróchniały, schody na zewnątrz zamku będące parchlatały tak dalece, że
dziś nawet szczegółowe zlustrowanie wewnętrznego rozpołożenia tegoż zamku bez
wystawienia się na niebezpieczeństwo utraty życia przez spadnięcie walących się
gruzów i spróchniałego drzewa okazuje się być niepodobnym, chcąc bowiem na nowo
zamek ten uczynić zamieszkałym a przynajmniej zdolnym do pomieszczenia
zaproponowanej Magistratury i mieszkania Burmistrza wedle zdania biegłych
znacznych potrzeba by nakładów na restauracją Onego najmniej do Rs {Rubli
srebrnych] 5.000 wynosić mogących. Wydział Górniczy bez wątpienia zamku tego
również odstąpić Miastu tak nie byłby skłonny, aby Kasa miejska za nabycie
Onego jakiej bonifikacji nie poczyniła, przy takim przeto zbiegu okoliczności
nabywania zamku o którym mowa, jakkolwiek dla utrzymania starożytnego zabytku
nader pożądanego dla widoków jednak Kasy miejskiej byłoby nieodpowiednie i z
dużymi niedogodnościami połączone. Zamek bowiem ten jak się wyżej nadmieniło
jest położony na wyniosłej dość spadzistej górze, przystęp więc do niego
szczególnie porą zimową byłby utrudzającym i chcąc przystęp do niego łatwiejszy
urządzić, potrzeba by również na co wydatki ponosić. (…)” (APŁ) Dalej
stwierdzono – nie bez słuszności zresztą – że „Ratusze jedyni w Rynku stawiane
być powinny”, wobec czego zaproponowano kupno na potrzeby Magistratu domu od
niejakiego Dominika Morysińskiego (za Rs 2.400, czyli o połowę mniej niż
wyniosłyby koszty remontu zamku).
Budowniczy Powiatu Olkuskiego (nazwisko odczytajcie sobie
sami:)
musiał chyba dostać jakąś reprymendę, bo w końcu pojawił się w
Będzinie – i to już 4 dni po tej naradzie (5/14 listopada 1853) – sporządzając
swoje własne wnioski, przedstawione naczelnikowi Powiatu 1/13 grudnia 1853, a
znane mi z kopii sporządzonej 14/29 (sic !) listopada 1854 (podkreślenia moje):
„(…) Zamek Królewski w Bendzinie (…) jest jak wszystkie inne
zamki dawne z kamienia łamanego na wapno, w restaurowanych przed kilkunastu
laty częściach pokryty dachem z blachy cynkowej. Kształt ogólny budowli,
rozkład oddziałów, zewnętrzne elewacje są fantastyczne do dawnych ruin przy
restauracji zastosowane i domyślać się należy, że celem tejże restauracji było
nie tyle zapewnienie użyteczności lub osiągnięcia korzyści z zamieszkania tego
zamku jak raczej ocalenia szczątków jego starożytnością się odznaczających od
zupełnego w gruzy rozsypania się. Z tego też zapewne powodu przy jego
restauracji nie miano wielkiego względu na oszczędne projektowanie płaszczyzn
dachowych, na dogodności odpowiadające połączeniu lokalów tak pod względem
prostolinijnego stykania się tychże z sobą (alignement) jako też przyzwoite
oświetlenie, rozkład okien i drzwi, a nawet jednostajności poziomu podłóg –
lecz we wszystkich tych okolicznościach stosowano się do dawnych jakie
pozostałe ruiny stanowiły, aby temże ten tylko zewnętrzny kształt jak
najbardziej malowniczy i starożytnością się cechujący nadać. Stan dzisiejszy
tego gmachu jest ogólnie upadający, a o ile z widzieć się dających (bo nie
wszędzie bez poprzedniczych szczegółów i przygotowań wejść można) dla
doprowadzenia do stanu dobrego, użytecznego i do zamieszkania zdatnego potrzeba
by było zrobić co następuje:
a) Poreperować
wszystkie dachy co do pokrycia cynkowego, a może co do wiązania i belków, tego
jednak dziś widzieć nie można, bo schody na piętro prowadzące zwaliły się
a pod dach kryty wieży okrągłej bez stosowania z mocnych drabin
urządzonego rusztowania wejść wcale nie można.
b) W
wielu miejscach sufity czy to skutkiem zaciekania na nie dreszczów, czy też
skutkiem niedokładnego w czasie roboty wykonania, odpadłe lub odpadnięciem
grożące, na nowo zaprowadzić trzeba, lecz i tego bez przekonania się na
rusztowaniu stanowczo obliczyć nie można.
c) Podłogi
w wielu bardzo miejscach potrzebują reparacji lub odnowienia.
d) Wszystkie
drzwi i okna skutkiem tyloletniego nieużywania popaczyły się i dziś odpowiedniego
celowi użytku nie przynoszą, wszystkie więc znacznej reparacji a niektóre
zupełnego odnowienia potrzebują.
e) Piece
wszystkie są w stanie do użytku niezdatnym, albo reparacji, albo przestawienia,
albo też nowego zaprowadzenia wymagają.
Dodawszy do tego koszta na zmianę rozkładu oddziałów do
nowego przeznaczenia tej budowli zastosowanego i koniecznego na postawienie
jakiejkolwiek budowli gospodarskiej dla Burmistrza, na stosowne urządzenie
aresztów policyjnych, na wzniesienie kloak, a najszczególniej na urządzenie
jakkolwiek niezupełnie dogodnego, ale przynajmniej znośnego wejścia do tego
gmachu, czy to z ulicy Zamkowej, czy z Rynku Miasta urządzić się mającego,
zaręczyć mogę że koszta na to potrzebne, z wszelką możliwą oszczędnością obliczone,
i na konieczne tylko a nie zbytkowne szczegóły lub ozdoby potrzebne kwotę RS
5.000 przeniosą.
Oto jest rzeczywisty i najsumienniejszy skreślony obraz
stanu zamku w Bendzinie pod względem kosztów jakie na przerobienie tego gmachu
na ratusz miejski i pomieszczenie w nim Kancelarii Magistratu, Kasy
Ekonomicznej Miasta, aresztów i mieszkania Burmistrza byłoby koniecznymi (a o
ile dziś sądzić można, bo jak wyżej objaśniłem, nie w każdym szczególe bez
rusztowania miejscowości przekonać się dozwala) lecz podłóg mnie główniejszą
przeszkodą użycia tego gmachu na projektowane przeznaczenie stanowi jego
położenie na niedostępnej i utrudzającej górze, które jakkolwiek udogodnionem
by być mogło przez nowe zrobienie stosownej do miejscowości zastosowanej drogi,
zawsze jednak ratusz w tym miejscu stojący byłby dla interesantów do Magistratu
przychodzących utrudzającym, a dla policjantów i niższej służby, po tychże
interesantów na każde zawołanie (jak zwykle w ratuszach się trafia) posyłanych,
można powiedzieć nieznośnym.
O prawdzie powyższych moich wniosków bez widzenia na miejscu
w Będzinie zamku władze wyższe przekonać się tylko mogą z dokładnego jego planu
architektonicznego i z dokładnego planu niwelacyjnego, profil góry na której
zamek stoi objaśniającego.
Sporządzenie jednak tych planów, ze względów przytoczonych
powyżej, nie da się inaczej wykonać, jak tylko wtenczas, gdy władza właściwa
wyasygnuje najmniej RS 30 wyraźnie RS trzydzieści na przygotowanie do pomiaru
potrzebne, rusztowania, drabiny, ludzi do pomocy itp., z których
najskrupulatniejszy rachunek legalnemi dowodami poparty – trudniący się
pomiarem i niwelacją, złożyć będzie w obowiązku.
W Olkuszu, dnia 14/29 listopada 1854 r.” (APŁ)
Komisja Rządowa Spraw Wewnętrznych i Duchownych w piśmie z
dnia 22 czerwca/4 lipca 1854 roku
nakazała radomskiemu Rządowi Gubernialnemu w terminie 20 dni dokładnie opisać
zamek i oddać pod nadzór miejscowej policji (czyżby uwzględniono sugestie
budowniczego powiatowego i zrezygnowano z szerszego zagospodarowania zamku).
(APŁ) Zwlekać dłużej zatem nie można już było i ostatecznie 30 czerwca/11 lipca
budowniczy powiatu olkuskiego przekazał zamek w Będzinie pod nadzór magistratu
(nieco wcześniej dyrekcja Zachodniego Okręgu Górniczego pozbyła się ruin i
oddała je władzom powiatowym.
Dokument „Akt nadania…” zachował się w trzech egzemplarzach.
Poniższy tekst przytaczam według kopii „katowickiej”. W oryginale ma on formę
tabeli, co byłoby nieco trudne do oddania w ramach niniejszego postu. Pierwsza
rubryka zawiera liczbę porządkową („nr bieżący”), druga właściwy opis a trzecia
wyszczególnienie liczbowe opisywanych przedmiotów. Czyni to niniejszy dokument nieco
trudny w odczytaniu, wobec czego zdecydowałem się na opublikowanie tutaj tylko
środkowej części tabeli. Podkreślona została część opisana pod liczbą
porządkową 14, gdyż w późniejszym tekście do tego zdania będą częste analogie.
Większość technicznych określeń (szufrygi, szpungi, filunki, bankajzy…)
rozszyfrowałem, nie wiem tylko co to są owe szleshaki, choć najprawdopodobniej
ich odpowiednikiem są – występujące w dalszej części cytowanego tekstu –
pociągaczki (przyciągaczki). W nawiasach kwadratowych znajdują się moje uwagi.
Akt oddania
pod nadzór Magistratu Miasta
Bendzina
Starożytnego Zamku Królewskiego
w tymże mieście istniejącego
sporządzony przez
Budowniczego Ptu Olkuskiego
w roku 1856
„Protokół oddania starożytnego
zamku w mieście Bendzinie istniejącego, dotąd pod Zarządem Górnictwa
zostającego, pod nadzór Magistratu Miasta Bendzina, wskutek reskryptu Wysokiej
Komisji Rządowej Spraw Wewnętrznych i Duchownych, z dnia 24 czerwca/4 lipca
1854 roku nr 11156/23362 przez reskrypt Rządu Gubernialnego Radomskiego z dnia
30 czerwca/11 lipca 1854 nr 51734 ogłoszonego, spisany przez Budowniczego
Powiatu Olkuskiego
W dniu dzisiejszym jako terminie
ułożonym Budowniczy Powiatu Olkuskiego wspólnie z Budowniczym Zakładów
Górniczych Okręgu Zachodniego, Burmistrzem Miasta Bendzina, z dwoma ławnikami
honorowymi tegoż miasta, nie mniej Franciszkiem Kluzą dotychczasowym dozorcą
zamku, udali się na grunt tegoż i przystąpili do szczegółowego opisu jego.
Przede wszystkim obowiązkiem jest
Działających uprzedzić, że poniższy opis jakkolwiek z największą możliwą
starannością sporządzony, nie da dokładnego i szczegółowego wyobrażenia ani o
stanie zamku, ani o szczegółach w nim się znajdujących – bo obejmuje tylko
takie przedmiota, do których dzisiaj (w niektórych miejscach z największym
niebezpieczeństwem) dojść można. Przedmiota zaś w niedostępnych miejscach
znajdujące się lub gruzami zawalone, których ani Budowniczy Powiatu niniejszy
opis formujący, ani Burmistrz Miasta Bendzina zamek pod swój nadzór
odbierający, widzieć nie mogli (jako niedostępne) opisane tu nie są, na
usprawiedliwienie czego Budowniczy Powiatowy przytacza tu dosłownie ostatni
ustęp Wniosków swoich względem zamku będzińskiego, jeszcze w dniu 1/13 grudnia
1853 przy nr 417 Naczelnikowi Powiatu Olkuskiego przedstawionych:
„Sporządzenie jednak tych planów,
ze względów przytoczonych powyżej, nie da się inaczej wykonać, jak tylko
wtenczas, gdy władza właściwa wyasygnuje najmniej RS 30 wyraźnie RS trzydzieści
na przygotowanie do pomiaru potrzebne, rusztowania, drabiny, ludzi do pomocy itp.,
z których najskrupulatniejszy rachunek legalnemi dowodami poparty – trudniący
się pomiarem i niwelacją, złożyć będzie w obowiązku.”
Nadmienia się tu jeszcze i to, że
ponieważ wszystkie szczegóły budowlane tego zamku są w stanie upadającym i bez
potrzeby reparacji lub odnowień zupełnych do żadnego pożytku posłużyć nie mogą
– dla skrócenia więc pracy monotonnie tylko powtarzanie złego stanu przynieść
mogącej – w poniższym opisie dano tylko jedną rubrykę, w której ilość
szczegółów wpisano – z zastrzeżeniem, że wszystkie są w stanie złem.
Opisanie
Ogólne
Zamek Królewski w Bendzinie leży
na szczycie góry, nad miastem panującej, i w niższej początkowej swej części
podstawą tegoż miasta będącej.
Wymurowanym jest jak wszystkie
starożytne zamki, z kamienia łamanego na wapno, z domieszaniem przy restauracją
przed kilkunastą laty dopełnionej, cegły palonej – w częściach restaurowanych
pokryty dachami z blachy cynkowej.
Kształt ogólny budowli, rozkład
oddziałów i zewnętrzne elewacje, są fantastyczne, w stylu gotyckim do dawnych
ruin przy restauracji zastosowywane – i domyślać się należy że celem ostatniej
restauracji było, nie tyle zapewnienie użyteczności, lub ciągnienia korzyści z
zamieszkania tego zamku, jak raczej ocalenie szczątków jego z ruin
starożytnością się odznaczających od zupełnego w gruzy rozsypania się.
Z tego to zapewne powodu, przy
jego restauracji nie miano wielkiego względu na oszczędne i trwałość zapewnić
mogące płaszczyzn dachowych, na dogodności odpowiadające połączenie lokalów,
pod względem prostolinijnego stykania się tychże z sobą (alignement) na
przyzwoite oświetlenie, rozkład okien i drzwi – a nawet jednostajność poziomu
podłóg – lecz w tych wszystkich okolicznościach stosowano się do dawnych jakie
pozostałe ruiny stanowiły, byle tylko tamże kształt zewnętrzny ich najbardziej
malowniczy i starożytnością się odznaczający, nadać.
Stan dzisiejszy tego gmachu jest
ogólnie mówiąc upadający, dachy bowiem cynkowe w wielu miejscach są pozrywane,
powały sufity i podłogi wraz z unoszącymi je belkami pozawalane, okna popaczone
co do ram, co do szyb w wielu miejscach
powybijane, drzwi popaczone i nie pasujące, zamki pordzewiałe, piece prawie
wszystkie porozwalane i do żadnego użytku posłużyć nie mogące, mury takie w
wielu bardzo miejscach szkodliwie porysowane.
Szczegóły w tem zamku dziś się
znajdujące jakie (jak się już wyżej powiedziało) widzieć i dojść do nich można
było są następujące.
Zamek ten podzielić można na 4
części:
1wszą stanowi pawilon
dwupiętrowy 30 stóp długi, 36 stóp szeroki, 38 stóp pod dach wysoki
2gą pawilon trzech
piętrowy, 32 stóp długi, 36 stóp szeroki, 50 stóp wysoki
3cią pawilon o 1ym
piętrze 38 stóp długi, 32 stóp szeroki, 22½ stóp wysoki
4tą stanowi Baszta
okrągła nie pokryta bo wszystkie pierwsze trzy części pokryte były blachą
cynkową.
Nad dach wyprowadzonych jest dwa
kominy murowane mocno uszkodzone.
Dziedziniec zamkowy opasany jest
murem z kamienia na wapno murowanym 440 stó pośrednio długim, 6 stóp grubym
różnej wysokości bardzo mocno zrujnowanym.
Opisanie
szczegółowe
Wyszczególnienie przedmiotów:
Przez otwór w murze parkanowym zasklepiony bramą
dwuskrzydlną z tarcic 1½” [cali] grubych, szalowaną i głowaczami nabitą,
dawniej kolorem popielatym klejowo pomalowaną, 4-ma hakami w mur wmurowanymi,
4-ma długimi zawiasami, zamkiem wielkim z kluczem, szlieshakiem, szyldem,
tudzież 2-ma szufryglami u dołu i góry okutą, po16 stopniach czyli schodach z
kamienia łamanego ułożonych i mocno zrujnowanych wchodzi się, [na] dziedziniec
murem parkanowym opasany, tu po prawej ręce są 3 lochy sklepione, które dawniej
pewnie były piwnicami, bez drzwi i okien.
Z tych wyszedłszy i idąc około muru dziedziniec zamkowy
opasującego po lewej ręce będącego, napotykamy na drzwi ordynarne z tarcic
calowych na szpungach zbite 2 zawiasami tyluż hakami i szlieshakiem okute, w
murze parkanowym umieszczone i mocno zrujnowane,
prowadzące na arkadowanie z kamienia i cegły palonej
zmurowane, które na podstawę mostu na przeciwległe wzgórze przez wąwóz
prowadzić mającego służyć miało.
Stąd powróciwszy tą samą drogą do Bramy powyżej pod nr 1
opisanej – znowu
po 21 stopniach z kamienia łamanego ułożonych i podobnie jak
pierwsze zrujnowanych, wchodzi się na dziedziniec zamknięty z dwóch stron
ścianami zamku a z trzeciej murem parka nowym powyżej opisanym 170 stóp
długości, 18 stóp zrównanej wysokości mającym, w wielu miejscach zrujnowanym i
mocno porysowanym.
W nim są:
Drzwi jednoskrzydłe u góry półkoliste z tarcic 1½” grubych
szalowane, głowaczami nabite kolorem popielatym klejowym dawniej pomalowane,
2-ma hakami wmurowanymi, 2-ma długimi zawiasami, z szrubami z muterkami
przytwierdzonymi okute.
Z tego dziedzińca, przez drzwi z tarcic 1½” szalowane, głowaczami nabite, pokostowane
kolorem perłowym, 8-ma hakami, 2 długimi zawiasami, zamkiem francuskim, z
kluczem, klamką i szlieshakiem tudzież gałką do przyciągania okute, dziś wyłamane i wewnątrz budowli złożone, wchodzi
się do sieni 8 stóp długiej, 6½ szerokiej, w tej: sufit zupełnie zdezelowany na
pogniłych belkach, 1 dziura na okno bez ram i szkła, 1 okno w ramach
pokostowanych, jednoskrzydlne, gwoździami przytwierdzone o dwóch szybach, z
których jedna wybita, dające światło do sieni drugiej.
Z sieni na lewo wchodzi się przez otwór w murze wykuty do
Baszty zupełnie okrągłej, pod nr 4 w Opisie ogólnym zamieszczonej.
W tej także sieni są: drzwi jednoskrzydlne 2 filimki
fasowane, na perłowo pokostowane, z 2-ma zawiasami kręconymi, 2-ma hakami, 1-ą
gałką, zamkiem z klamką, kluczem szlieshakiem, nachtrieglem i szyltem okute,
do stancji na 21 stóp w [kwadrat] długiej 10’10’’ [10 stóp i 10 cali]od
podłogi pod sufit wysokiej, w której znajduje się:
okien dwuskrzydlnych na perłowo pokostowanych każde, 4-ma
francuskimi zawiasami, 8-mią narożnikami, 1 zawłoczką, 2-ma szufryglami i 4
bankajzami okutych tudzież każde 8-ma szybami oszklonych. W tych szyb
wytłuczonych 8. Podłoga z tarcic, sufit upadający, podparty 3-ma kołkami, piec
ceglany.
Drzwi takie same zupełnie jak pod n-m 14 prowadzące do stancji
16 stóp długiej 13 stóp szerokiej 11 stóp wysokiej, w której znajduje się: okno
gotyckie na perłowo pokostowane 4-ma francuskimi zawiasami, 8-ma narożnikami,
1-ą zawłoczką 2-ma szufryglami i 4 bankajzami okute tudzież 6 szybami
prostokątnemi u spodu a 7-ma skośnemi u wierzchu oszklone. Ma być podłoga,
gruzami zupełnie zwalonego sufitu przysypana i widzianą być nie mogąca. Sufit zupełnie wraz z belkami zawalony. Piec
ceglany zupełnie rozwalony, z drzwiczkami żelaznymi wyjętymi i w przyległym
oddziale leżącymi.
Drzwi takie same jak powyżej a szczególniej pod n-m 14
opisano, którymi wchodzi się do:
Izby 23½ stóp długiej, 15 [?] stóp szerokiej, 11 stóp
wysokiej, w której znajdują się: drzwi takie same jak pod n-m 14 opisano, okno
dwuskrzydlne na perłowo pokostowane, 4-ma francuskimi zawiasami, 8-ma narożnikami,
2-ma zawłoczkami, 2 gałkami 4-ma bankayzami okute, tudzież 16 szybami (z
których 8 wybitych) oszklone, okno mniejsze podobnież pokostowane 4-ma
francuskimi zawiasami, 8-ma narożnikami, 2-ma zawłoczkami, 4-ma bankayzami i 1
zasawką okute i 6 szybami (z których 3
rozbite) oszklone, na dziedziniec wychodzące. Podłoga z tarcic. Sufit uszkodzony
i w narożniku wypadły. Piec ceglany z drzwiczkami żelaznymi zupełnie zrujnowany.
Wróciwszy do sieni na początku opisanej przez drzwi takie
same jak pod n-m 14 opisane wchodzi się do sieni drugiej, w której znajduje się
sufit wyjąwszy miejsca dla klatki schodowej zostawionego, drzwi takież same jak
pod n-m 14 opisano do stancji już poprzednio opisanej. Schody z tarcic o 15
stopniach z odpoczynkiem na pierwsze piętro prowadzące oparte o przepierzenie z
drzewa ciągnące się aż pod sufit pierwszego piętra. W przepierzeniu tym
znajdują się: drzwi jednoskrzylnych na szpungach klejonych, perłowo
pokostowanych pokostowanych, każde 2-ma hakami, 2-ma długimi zawiasami, zameczkiem
z szlieshakiem i kluczem tudzież szyldem* okutych, jedne na dole, drugie na
górze. Drzwi te prowadzą do komórki na skład drzewa po schodach pod n-m 38
opisanych, wchodzi się do:
sieni piętrowej 21 stóp długiej 9½ stóp szerokiej, w której
okno dwuskrzydlne, perłowo pokostowane, 4-ma francuskimi zawiasami, 8-ma
narożnikami, 1 zawłoczką, 2-ma zasuwkami i 4-ma bankayzami okute, 8 szybami (z
których 3 wybite) oszklone.
Z sieni tej przez drzwi jednoskrzydlne, fasowane, perłowo
pokostowane, 2-ma francuskimi zawiasami, zamkiem francuskim z klamką, kluczem,
szlieshakiem, szyldem, nachtrieglem i gałką okute, wrzeciądzem i skoblem
opatrzone, wchodzi się do kuchni 21½
stóp długiej 10½ stóp szerokiej, w której: okno 4-skrzydlaste na perłowo
pokostowane, 8-ma francuskimi zawiasami, 16-ma narożnikami, 2-ma zewłoczkami,
4-ma zasuwkami i 6-ma bankayzami okute, 16-ma szybami (z których 6 wybitych)
oszklone. Cygan z kapą zupełnie zniszczony. Piec piekarski zupełnie zniszczony.
Podłoga i sufit z belkami zawalone.
Drzwi takież same jak pod n-m 14 opisano prowadzące do stancji
w której okien dwuskrzydlnych u góry półkolistych na perłowo pokostowanych,
każde 11 szybami oszklonych, 4-ma francuskimi zawiasami, 8-ma narożnikami, 1
zawłoczką, 2-ma zasuwkami długimi, 3-ma spojnikami i 5-ma bankayzami okutych. Podłoga i sufit z belkami zawalone.
Z tej stancji widne są drzwi do drugiej, ponieważ jednak dla
braku podłogi i belków które się zwaliły, dalej wejść nie można, a dla braku
drabin lub rusztowania pod dachy wyjść także niepodobna, o dalszych więc szczegółach przekonać się i
opisać onych nie można było i na tem opis niniejszy zakończono.
W Będzinie
4/16 stycznia 1856.
Odbierający: Burmistrz Miasta
Będzina Binkowski
Ławnicy honorowi: Karol Ciszek, Ignacy Gęborski
Zdający: Budowniczy Górniczy
Okręgu Zachodniego podpisuje z uwagą drugostronnie umieszczoną
Dotychczasowy dozorca zamku: Franciszek
Kluza
Spisujący niniejszy akt podawczy:
Budowniczy Powiatu Olkuskiego [podpis]”
Bezpośrednio pod tym szczegółowym
opisem znajduje się jeszcze uwaga Budowniczego Zachodniego Okręgu Górniczego:
„Jakkolwiek mimo wszelkich czynionych usiłowań i
przyniesionych nawet drabin nie można było bez narażenia się na ciężkie kalectwo,
lub utratę życia dojść do oddziałów w powyższym Opisie przez Budowniczego
Powiatu jako niedostępne opuszczonych – mając jednak wszelką pewność że objęte
Inwentarzem szczegóły i przedmiota w tych oddziałach niezawodnie się znajduje z
obowiązku mego [w piśmie?] do niniejszego Aktu to co ogólnym Inwentarzem jest
objęte, jakkolwiek co do stanu i dobroci zrujnowane, przecież nie uronione.
Drzwi jednoskrzydlaste z filonkami 2 pokostowane perłowo.
Okucie tych składa się z 2 haków zawias drzewnych z zamku francuskiego
z klamką kluczem nachtryglem szyldem i z 1 pociągaczem.
Do sali dług. 27½ szerok. 16 wysok. 9’
W niej znajduje się:
Okno dwuskrzydlaste u góry półokrągłe pokostowane perłowo o
11 szybach oszklone
Okucie jego z 4 zawias wpuszczonych w 8 narożnikach 1
zawłoczki 2 zasówek 3 spojnikach i 5 bankajzy
Okno dwuskrzydlaste pokostowane o 6 szybach na kit
Okucie jego składa się z 4 zawias wpuszczonych 8 narożników
2 zawłoczek 2 gałki 4 bajnkajzy
Podłoga z tarcic heblowanych
Sufit [z tarcic heblowanych]
Piec ceglasty wysokości 7½, przy nim drzwiczki z blachy
żelaznej 9” w .
Z Sali tej przez drzwi jednoskrzydlaste z 2 filonkami
pokostowane, okucie tych składa się z 2 zawias wpuszczonych z zamka
francuskiego z klamką kluczem scheshakiem nachtryglem szyldem z 1 przyciągaczki,
wychodzi się na schody drewniane o 18 stopniach z potestem po których zejść
można na Dziedziniec, po drugich zaś Schodach [nieczytelne] dostajemy się na
drugie piętro przez drzwi jednoskrzydlaste z futryną o 2 filonkach pokostowane
na perłowo
Okucie których składa się z dwóch zawias francuskich zamka
francuskiego z klamką kluczem sluschakiem nachtryhlem szyldem i 1 pociągaczki.
Wchodzimy do Sali zamieszczonej na Kościół wyznania
Ewangelickiego dług. 29’ szerok. 22’, w niej:
Okien 2skrzydlanych z blindfutrynami i blatami
pokostowanych, każde o 8 szybach nad […..] u góry pół cyrkiel 5 szybami
Okucie tych składa się z 4 zawias francuskich 8 narożników 1
zawłoczki 2 szufrygi i 5 bajnkajzów. Podłoga. Sufit. Piec ceglany, przy nim drzwi
z blachy żelaznej 9” w .
Z tej przez drzwi jednoskrzydlaste z futryną 2 filunkach z
ferklejdenchami[?] pokostowane perłowo, okucie których składa się z 2 zawias
francuskich z zamka drukowego[?] z klamką kluczem sluschakiem nachtryglem,
szyldem i 1 gałki, wchodzi się do Stancji dług. 21 szerok. 18’. W niej:
Okno dwuskrzydlaste z blindfutryną z blatem o 6 szybach na
kit oraz cyrklem u góry o 5 szybach na kit pokostowane na perłowo
Okucie składa się z 1 zawiasy francuskiej 8 narożników 1
zawłoczki 2 szufrygli 5 bankajzy 2 spojnikiów.
Drzwi jednoskrzydlaste z futryną o 2 filonkach pokostowane
na perłowo
Okucie których składa się 2 zawiasy francuskie zamki
drukrowy z klamką kluczem sleschakiem nachtryglem szyldem i 1 pociągaczką
Wróciwszy do Stancji po drabinie przez otwór w suficie
wchodzi się Stancji długiej 26’ szer. 22’. Okien dwuskrzydlnych z blindramami z
blatami każde o 8 szybach na kit z cyrklem u góry o 5 szybach pokostowanych na
perłowo. Okucie każdego składa się z 4 zawias francuskich 8 narożników 1
zawłoczki 2 szufrygli 5 bankajzów 3 spojników
Futryny bez drzwi prowadzi na Strych ponad częścią zamku
dwupiętrową.
Ze Stancji zaś po drabinie przez otwór w suficie wyjść można
na Strych ponad częścią zamku
trzypiętrową.
Budowniczy Górniczy Okręgu Zachodniego [podpis]
Po odebraniu powyższego Wniosku Budowniczego Górniczego,
Budowniczy Powiatowy wspólnie z Burmistrzem miasta Bendzina donieść są w
obowiązku, to swoje zdanie, że jakkolwiek nie ma żadnej wątpliwości, że
zaciągnięte dodatkowo przez Budowniczego Górniczego szczegóły znajdują się w
gmachu zamkowym – tem bardziej że stamtąd jako miejsca niedostępnego
skradzionemi być nie mogły – a nadto gdy niektóre okna na wyższych piętrach z
zewnątrz widziane być mogą – gdy jednak dziś nawet przy drabinach
przyniesionych (jakie dostać można było) nikt bez narażenia życia dostać się do
wyższych oddziałów zamku nie mógł – dlatego Budowniczy Powiatu wspólnie z
Burmistrzem nie mogąc wedle swego obowiązku
opisać rozkładu oddziałów i sprawdzić dotykalnie stanu szczegółów – na tem
niniejszy protokół zakończyć i podpisać zmuszeni byli.
W Bendzinie, 8/20 stycznia 1856 r.
Burmistrz miasta Bendzina [podpis]
Budowniczy Powiatu Olkuskiego [podpis]
[pieczęć]”
To tyle jeśli chodzi o opis
zamku. Prawdziwa przygoda zaczyna się wtedy, kiedy próbujemy sobie to wszystko
rozrysować. Weźmy choćby tylko parter – co my tu mamy? Jedna sień, druga sień,
stancja kwadratowa, stancja druga i na koniec jeszcze największa izba! A dziś?
Wchodzimy do zamku (budynku mieszkalnego) i mamy w nim zaledwie dwa pomieszczenia:
to są te dwa ostatnie z powyższego opisu. Trzeba mianowicie pamiętać, że
pomiędzy wieżą okrągłą (do której wchodziło się bezpośrednio z pierwszej sieni)
a owym budynkiem, była jeszcze jedna budowla łącząca niejako obie poprzednie. Uznając ją za XIX-wieczną konstrukcję nie zdecydowano się na jej odbudowę
podczas ostatniej (1952-56) rekonstrukcji zamku. Moim zdaniem niesłusznie.
Obiekt ten, którego resztki ściany sięgające pierwszego pietra zachowały się na
fotografiach zamku z okresu międzywojennego (widzimy ją również na rysunkach
inwentaryzacyjnych z 1924 roku) musiałby być wcześniejszy, skoro w 1854 roku
już istniał i nie powstał też w czasie rekonstrukcji Lanciego (1834). A zatem
kiedy? To może być temat na kolejną „rozminę”, tutaj zauważę tylko, że ostania
znana (przed Lancim) odbudowa zamku miała miejsce na początku XVII wieku (ok.
1616 roku) – wszystkie kolejne relacje mówią już o postępującej ruinie. Być
może nowe światło na tę kwestię rzuciły ostatnie badania archeologiczne na tym obszarze,
niestety ich wyniki nie są jeszcze opublikowane i nie znam szczegółów.
Fotografia zamku z okresu międzywojennego. Wyraźnie widać część nie zachowanej dziś ściany. Strzałkami zaznaczyłem dwa otwory po belkach, które mogły podtrzymywać ganek ciągnący się wzdłuż pierwszego piętra oraz zamurowane dziś drzwi prowadzące na ten ganek z budynku mieszkalnego. W tym miejscu dziś znajduje się wnęka z wystawioną w niej kolekcją strzelb tarczowych.
Inwentaryzacja ruin zamku z 1924: na wysokości pierwszego piętra zachował się tylko ten fragment muru, ale na niższej kondygnacji tych pozostałości było wówczas więcej.
Ten sam mur, tylko od strony dziedzińca.
I jeszcze raz - teraz widać te drzwi prowadzące na "ganek"
Kilka koncepcji rekonstrukcji zamku zakładało także odbudowę owej wewnętrznej budowli - tutaj wg. projektu B. Guerquina.
Taki mi się rzut parteru na szybko narysował :)
Co się działo z naszym zamkiem po
1854 roku? Sam proces przekazywania zamku trwał około 2 lata (opis wykonany został
w roku 1854, akta nadania w 1856; z roku zaś 1857 pochodzi pismo Burmistrza
Będzina do Naczelnika Powiatu Olkuskiego: „Protokołem odbiorczym z dnia 8/20
stycznia 1856 roku oddany został pod dozór Magistratu starożytny zamek, któren
w tym czasie w połowie był zniszczonym, zaś do dzisiejszego dnia [nieczytelne:
główna?] połowa tego zabudowania wraz z dachem całkiem od wierzchu do samej
ziemi zawaliła się, a druga niższa połowa tegoż zamku większej części zawalać
się zaczęła.”, APK)
Ostatecznie zamku nie odnowiono,
skoro w jego ruinach schronienie znaleźli nawet powstańcy styczniowi. Ale o
tych dalszych kolejach losu będzińskiej warowni opowiem w kolejnym odcinku,
gdyż ten zrobił się już stanowczo zbyt długi.
Subskrybuj:
Posty (Atom)