poniedziałek, 31 stycznia 2011

RASTAMANI



(Całą książkę można znaleźć na chomiku)

Zagłębiaków chcę uspokoić - wkrótce wrócę do tematów bardziej zagłębiowskich. Ale tymczasem daję jeszcze coś na prośbę różnych osób, którym na tej książce zależy a i tak w poniższych skanach jest kilka fotek z Będzina).

Książka "Rastamani" to pierwotnie praca dyplomowa mojej żony - Kramli. Jako że w owym czasie ten temat był w Polsce absolutną białą plamą, postanowiliśmy to wydać w formie książkowej. Założyłem wydawnictwo "POSITIV", a "Rastamani" byli pierwszą książką, którą złożyłem w PageMakerze. Sprzedawana była drogą wysyłkową przez różne niezależne dystrybucje (Zima, W Moich Oczach), do dziś mam w domu jeszcze parę egzemplarzy. Książka trąci dziś trochę naiwnością, ale chyba do dziś stanowi jedyną taka próbę opisania zjawiska POLSKIEGO rastamaństwa.

Poniżej skany wykonane przez JungleMana (dzięki !!!) co mi oszczędziło trochę pracy i przyspieszyło ukazanie się książki na blogu. Pomijam pierwszy rozdział ("Rasta tam") jako nie wnoszący wiele nowego a w zasadzie będący tylko odzwierciedleniem, wiedzy, jaką przeciętny Polak miał o zjawisku reggae/rastafari w latach 90, czyli w przedinternetowej prehistorii. W zamian za to umieszczam kilka materiałów dodatkowych. Prezentowany poniżej rozdział "Rasta tu" jest oparty na własnych badaniach i przemyśleniach.

















KOREKTA: na poniższej stronie jest błąd. Fragment piosenki "Rastamani to my" to oczywiście KRYTERIUM a nie KULTURA.






















"RASTAMANI" - BONUS

Ilustracja na okładce i kilka obrazków w środku pochodzą od Dr Czity, którego uważny obserwator znajdzie także na dwóch fotografiach w książce. Czita tych obrazków dał mi do wyboru kilka. Oto one:






Nie pamiętam już dokładnie ile, ale po ukazaniu się książki organizowaliśmy jakieś spotkania autorskie, m.in. w będzińskiej bibliotece. Wydaną książką zainteresowała się także regionalna prasa:





I jeszcze ciekawostka. Na tylnej stronie okładce na środkowym zdjęciu stoi grupka osób przed katowickim Spodkiem. To była "Rawa blues", bodajże w 1991 roku. Graliśmy na korytarzu na różnego rodzaju instrumentach - w końcu blues nie specjalnie nas interesował:-) To nasze bębnienie pokazywali nawet w tv. Przy projektowaniu okładki trochę się pobawiłem i umieściłem przekaz do podświadomości. Na białym pasku w okolicach bębna umieściłem bardzo drobniutki napis: "Jah Kingdom Come". Kto ma oryginał, może zobaczyć. Poniżej zdjęcie czyste:



Na koniec jeszcze jedna fotka, tak przy okazji, z tej samej "Rawy": od lewej: Adam, ja, Kramla, Dziobol R.I.P.:



Całą książkę - 150 MB - można ściągnąć stąd:
http://www.filesonic.com/file/69748367/Rastamani_-_SKANY.rar

UWAGA - powyższy link zdaje się nie działa. Nieco lżejszy plik (ok. 22 MB), także w wersji pdf, umieściłem na chomiku, w dziale dokumenty. Kolorowe wersje niektórych zdjęć umieszczonych w książce można też znaleźć na tym blogu (RASTAMANI - suplement, z czasem może także w innych wpisach).

czwartek, 27 stycznia 2011

AFRICA IS HUNGRY - POCZĄTKI

W najbliższy weekend w Toruniu będzie miała miejsce 21 edycja festiwalu AFRYKA. To dla mnie zawsze trochę nostalgiczne wspomnienie, jako że razem z Paśniakiem i Robsonem wspólnie wymyśliliśmy tę imprezę dokładnie 20 lat temu. Nikt z nas wówczas nie przypuszczał, ze to się tak rozwinie.
W moich zapiskach zachowało się co nieco z kuluarów powstania tego koncertu. Całość już kiedyś ukazała się na forum REGGAENET.PL, gdzie wzbudziła sporo emocji i wspominkowych komentarzy. Forum jak to forum - w toku bieżących dyskusji wszystko ginie w przepastnych przestrzeniach internetu. (wpis i komentarze można znaleźć TUTAJ). Dlatego jeszcze raz wracam do tej historii. Niech to będzie taki mały przyczynek do historii muzyki reggae w Polsce oraz polskich subkultur młodzieżowych z przełomu lat 80 i 90 ubiegłego już stulecia...

Ręcznie rysowany plakat koncertu, który dopiero od następnego roku otrzymał liczebnik porządkowy...


POCZĄTKI AFRICA IS HUNGRY

28 listopad 1990
Dziś, orzeczeniem Sądu Wojewódzkiego w Toruniu zarejestrowane zostało Toruńskie Stowarzyszenie Muzyczne (gdzieś tak kilkanaście minut po dwunastej).

2 styczeń 1991
List od PAX WORLD – odezwali się jako pierwsi. I przysłali trochę adresów. W ogóle nieźle odjazdowy jest ten list. Co chwile jakieś odwołania do Jah – super.

List od Paxa


8 styczeń
Po zajęciach ludzie chcieli iść do Anity uczyć się łaciny (bo jej koleżanka – Wiesia – jest w tym dobra). Z góry wiedziałem, że z uczenia nic nie będzie, ale też poszedłem. Po drodze kupiliśmy dwa wina. Tak, że zamiast nauki była mała impreza. Musiałem się wkrótce zrywać, bo na ósmą umówiłem się z Paśniakiem i Robsonem w sprawie organizacji tego regowego koncertu na rzecz dzieci w Tanzanii. Omówiliśmy parę spraw – na razie wszystko jest na dobrej drodze.

9 styczeń
Kartka (odjazdowa) od PAX WORLD.

11 styczeń
List od THE REBELS – zgodził się grać na koncercie.

Ras Jan - THE REBELS z Białegostoku - podczas koncertu na pierwszej Afryce


13 styczeń
Na Litwie – wojna.
Na Bliskim Wschodzie (za 3 dni) – wojna.
W Rumunii (nadal) wojna.

15 styczeń
Tak więc – wojna. Jutro rano według naszego czasu. O ile nic się nie zmieni.
Wojna. I czym wobec tego jest to, ze mam kłopoty z łaciną?
Wojna. Trochę chyba nie w czas utrafiliśmy z tym regowym koncertem. Ale czy jest kiedykolwiek jakiś spokojny czas?

16 styczeń
Listy od Kasi i Okonia.
Okoń pisze, że Levy może u nas zagrać w 3-osobowym składzie. I że może zorganizować kontakt z Bastionem. Świetnie by było.
Nie, na razie jeszcze wojny nie ma, ale jak długo.

17 styczeń
Więc jednak – WOJNA. Dziś w nocy (naszego czasu) Stany Zjednoczone zaatakowały Irak.
U Anity zrobiliśmy z prześcieradła flagę Litwy i poszliśmy na wiec. My – to znaczy: Anita, Iza, Asia, Agnieszka i ja. Potem przemaszerowaliśmy całą większą grupą przez miasto. Flagę początkowo wywiesiliśmy przez okno w naszym instytucie, ale później była jeszcze potrzebna.
Później jakieś 20-30 osób pojechało pod rosyjski garnizon i tam pikietowaliśmy. W końcu daliśmy jeszcze Sowietom „dieńgi na biliety” i rozeszliśmy się.

18 styczeń
Wyjeżdżam w nocy do Lubartowa. Teraz trochę się uczę łaciny, bo w poniedziałek będę zaliczał, a nie mam kiedy się uczyć.
A, jeszcze jadę z Paśniakiem do „Od Nowy” załatwiać salę na koncert.

Byliśmy z Paśniakiem w „Od Nowie”. Jechaliśmy szczerze mówiąc trochę sceptycznie nastawieni, ale jak się okazało – niepotrzebnie. Facet od razu powiedział, że salę mamy za darmo. Tylko obsługę (bramkarzy, sprzątanie itp.) trzeba opłacić, ale to już jest sprawa do uzgodnienia. Ten świat nie jest jednak jeszcze taki zły, jakby się mogło wydawać. Cieszyliśmy się z Paśnikiem jak małe dzieci z nowej zabawki.

19 styczeń, godz. 2.26
Za jakieś 20 minut wychodzę. Biorę żarło, książkę od łaciny, ulotki, kasę, mapę i pozytywne wibracje. Przed 10 będę w Warszawie. Stamtąd będę musiał coś złapać do Lubartowa. Tak, żeby po południu być na miejscu.
Jak się dziś z Paśniakiem rozstawaliśmy, to mówił:
- Tylko, Jarek, wszystko tam dobrze załatw, proszę cię. Olej muzykę (uśmiechnął się).
To było jakby orędzie, jakbym jechał w jakiejś bardzo ważnej misji. Tak jak tydzień temu de Cueliar (nie wiem jak to się pisze, ale chodzi o szefa ONZ) wyjeżdżał do Bagdadu, z ostatnią misją pokojową.
- O’K, Paśniak. Zrobię wszystko co będę mógł. Jah z Tobą!
- Jah z Tobą.

Do Lubartowa jechałem na koncert żeby pogadać ze Słomą i Jackiem Kleyffem – efektem tego spotkania był występ Kleyffa i Orkiestry Na Zdrowie na pierwszej Afryce. Powyżej bilet wstępu na imprezę w Lubartowie, poniżej występ J. Kleyffa i ONZ na pierwszej Afryce.




20 styczeń
Wysiadłem w Lubartowie i zagadałem jednego kolesia o koncert. Nic nie wiedział, ale przy jego pomocy trafiłem do Lub. Ośr. Kultury, gdzie impreza miała miejsce. Od razu zagadałem z organizatorami, że przyjechałem powiedzieć o koncercie, a potem poszedłem do pokoju na parterze, gdzie zbierały się kapele i siedziałem tam razem z innymi rastamańcami.
Zaraz na początku rozdawałem małe ulotki – około 40. Dla wszystkich nie starczyło. Jakiś czas później miałem wystąpienie:
- Cześć, jestem Jarek, przyjechałem do was z Torunia, miasta słynącego z Kopernika i pierników…

Po imprezie, która trwała 8 godzin, spaliśmy ze dwie godzinki z Głuchołazianami w sali, gdzie był koncert. Później poszliśmy na PKS. W Lublinie – oni w swoją, ja w swoją drogę. Po raz pierwszy chyba w życiu jechałem Expresem – do Warszawy.
W Aleksandrowie nawalił pociąg i trzeba było wymienić lokomotywę. W chacie byłem coś przed 17.30.
Ja mam zdawać łacinę, a nic jeszcze nie umiem.

Ojciec, jak się dowiedział, ze nawet z Głuchołaz byli ludzie na koncercie, to powiedział:
- A ja myślałem, że to ty pojedziesz tam najgłupszy…

21 styczeń
Kobieta dała nam dzisiaj po raz kolejny do zrozumienia, że na łacinie nie jesteśmy niczym więcej jak bydłem po prostu.

23 styczeń
Dziś zaliczenia ze „skorupek”.
- Którędy przebiegał szlak bursztynowy?
- Z północy na południe.
Dostałem czwórkę – „za inteligentną odpowiedź”.
Jutro mam zaliczać łacinę (bo w poniedziałek nie zaliczałem) i nie mam nawet kiedy się jej nauczyć. Najwyżej –

24 styczeń
Jednak 3- z łaciny – udało się. Jeszcze tylko jutro metodologia i w poniedziałek arabski.

25 styczeń
Telefon od Paśniaka – pojutrze gra w W-wie Izrael. Wkurzyłem się, bo ani mnie, ani jemu nie pasuje. Nie zdążyłbym w poniedziałek na zaliczenie z arabskiego. Gdybym wiedział o tym wczoraj, to wszystko dałoby się jeszcze załatwić. Cholera.

27 styczeń
Teraz trwa właśnie owsiakowski koncert w Warszawie. Będzie tam grał (lub gra, lub grał) Izrael. Szkoda, że nie mogłem pojechać. Ale jutro rano muszę zdawać arabski. Umiem tylko alfabet – to i tak sukces – dziś się nauczyłem.

28 styczeń
Czwórka z arabskiego – nieźle jest.
[Za pół roku Abdul tę czwórkę przerobił mi bezprawnie w indeksie na tróję po czym wyjechał walczyć z Amerykanami.]

Kartka od Christofari`ego ze STAGE OF UNITY. Tym sposobem do wykonawców przybyły nam dwa zespoły: oprócz SoU także RAS, na zdjęciu poniżej.



30 styczeń
Kartka od CHRISTOFARI – jego kapela (Stage of Unity) a także R.A.S. zgodziły się zagrać u nas na koncercie. Dzwoniłem dziś też do Okonia w Brodnicy z dokładniejszymi informacjami na temat imprezy. Okoń napisze też do Bastionu.
Koncert więc nieźle się jak na razie zapowiada. Teraz już wszystko zależy od tego, czy nie nawali publika. Ten nasz regowy koncert może być albo największą imprezą TSM [Toruńskie Stowarzyszenie Muzyczne], albo największą klapą.
Telefon z Lublina! Dzwonił PAX – prosił o przesłanie mu jak najwięcej ulotek i plakatów na temat koncertu. Dwa dni temu trochę mu wysłałem, ale jeszcze pewnie nie dostał. Zresztą to i tak byłoby mało.
9 II w Warszawie koncert pod hasłem „Tolerancja” – zagrają m.in. Izrael, Immanuel, Grechuta, Soyka – postaram się pojechać.
PAX powiedział, że powiadomi też Twinkle Brothers!!! Nie, no to już coś cudownego –ale, gdyby nawet była taka możliwość, jest już na to za mało chyba czasu.
Nie wiem, co z sobą zrobić, taki jestem szczęśliwy. Ta impreza tak się rozkręca, że nawet ja – główny organizator – zaczynam tracić kontrolę nad tym, co się dzieje. Paśniak siedzi teraz u wujka na wsi i nawet nie wie, co się dzieje.

5 luty
Wczoraj koło południa przyjechał Pax z Ciechanowa. Prawdę mówiąc – trochę dziwny człowiek – trudny. Jeśli ja też jestem tak uciążliwy gdy gdzieś jadę, no to dzięki. Ale, co trzeba mu przyznać, człowiek jest dosyć zaangażowany w różne sprawy. Pokazywał mi zdjęcia osady Słomy.

11 luty
Podwójna pocztówka od Paxa. Ten koleś chyba oszalał – rozreklamował naszą imprezę już na całe Mazowsze i Wielkopolskę. Powiadomił – Tygodnik Ciechanowski, Sedno, Sztandar Młodych, Gazetę Wyborczą, TV Kurier, Na Przełaj, Życie Warszawy, Razem, Rock’n’roll, Polskie Radio (pr. III i IV). Oczywiście, że się cieszę, ale jak na razie to ta cała impreza jest w takim stadium, że jestem wręcz zdruzgotany.
W czwartek „Winter Reggae” w Gliwicach. Chciałbym pojechać – przyjrzałbym się trochę sprawom organizacyjnym koncertu.

13 luty
Dziś – rekord w skrzynce. 4 listy i 4 widokówki – listy od Indii, Kasi, Banana i Na Zdrowie, a kartki – od Pineski i trzy od Paxa – super.
Dzisiaj jadę na „Winter Reggae” do Gliwic.

List od Jacka Kleyffa - ORKIESTRA NA ZDROWIE.


14 luty.
Za 5 minut pierwsza – poczekalnia w Inowrocławiu. Fatalnie tu jest – śmierdzą skarpetki śpiących kloszardów. Ale jest jeden ciekawy gość. Od czasu jak tu jestem (już ponad pół godziny) a zaczął już wcześniej – czyści kafelki w podłodze, takie o wymiarach gdzieś 5x5cm. Najpierw czyścił je papierem, a teraz palcem. Co chwila wkłada palec do ust – by go naślinić – i świetnie przy tym cmoka. Ale – trzeba mu przyznać – że te kafelki wypucował jak nikt. Ciągle przy tym do siebie mówi i często spogląda na zegar. Różne ludzie mają zboczenia – ja na przykład teraz piszę.
Pociąg mam o 3.10. Od cholery czasu jeszcze.

Godzina 1.50
Ten facet nadal nieprzerwanie czyści podłogę – nie śpimy tutaj tylko my dwaj – on i ja. Ja czytam sobie „Zniewolony umysł” Czesława Miłosza.
I wiem już, co on tak mruczy i mówi sam do siebie – on się modli!

16 luty.
Nawalił mi w Gliwicach długopis i nie mogłem pisać. A teraz jest już sobota i jestem w domu.
Jeszcze zanim przyjechała Pineska, zwróciłem uwagę na jednego kolesia – miał długie, spięte włosy – przypominał mi trochę Wieśka. Chociaż przez kilkanaście minut staliśmy obok siebie, nic się nie zmieniło. Dopiero później zapytał się ludzi z Głuchołaz, czy nie znają kogoś z Torunia. Usłyszałem to – to jednak był Wiesiek! Mieszka w Gliwicach, a nie w Bytomiu. Obaj nawzajem nie mogliśmy się poznać. Zapytał się, czy mam gdzie spać, a ja że nie. Powiedział, że ma chatę (razem z kumplem Robertem) i możemy tam wszyscy spokojnie przekimać. I tak też było – ja i 7 osób z Głuchołaz spaliśmy u niego, a następnego dnia malowaliśmy trochę po ścianach.
A co do koncertu – było trochę słabiej niż w Lubartowie. Całej tej imprezie brakowało przede wszystkim DUCHA. Ale rozmawiałem z DREAD LIONEM (braćmi Nieużyłami), Przemkiem z BASTIONU, Christofarim, Bananem, Brodą z HABAKUKA i innymi. Ale występ przez mikrofon tym razem zupełnie mi nie wyszedł. Spaliłem się – no cóż. Można to i nazwać tremą. Christofari powiedział, że nie widzi w ogóle innego wyjścia jak zagrać na naszej imprezie (od dziś za miesiąc! – za 4 tygodnie dokładnie, bo dziś też sobota). Takie wypowiedzi naprawdę mogą człowieka podbudować. No i paczka Pineski też się tu wybiera – ekstra.

„Czciciele Boga i kafelek – ”

Fragment koncertu - DREAD LION i moja zapowiedź Afryki: 



20 luty
Zadzwoniła Jola. Chciałem ją przy okazji zaprosić na koncert, no i mówię –
- Chciałbym Cię zaprosić na koncert…
A ona:
- 16 marca? Reggae?
- Tak, skąd wiesz?
- Ma się te swoje wtyczki.
I mówiła, że właśnie chciała dać starszej ulotkę do odbicia na ksero, to jest niesamowite.

25 luty
Nie mieliśmy dziś zajęć. Najpierw poszedłem (z Anitą, Asią i Agnieszką) do „Damroki” na Sophie, a później byłem jeszcze u Nikifora i u Anki. I gdy tak się szwendałem po akademikach, to dzwonili do mnie kolesie ze Świdnika. Później dzwonili jeszcze raz. Kapela reggae nazywa się ARCAN i chce u nas zagrać. O koncercie dowiedzieli się z plakatów.

1 marzec
Byliśmy dziś z Paśniakiem i Robsonem w „Nowościach” i w „Gazecie Pomorskiej”. Jest fajnie. No i zaczęliśmy uderzać do sponsorów.
Dzwonił jeszcze ktoś, jak mnie nie było. Babcia mówi, że jakiś chyba Kołaszewski z Warszawy. Może to Gołaszewski? Zacząłem się śmiać z radości. No, super, jeśli to on. Ma zadzwonić jeszcze raz. Zobaczymy któż to, ale jeśli on to super. Heya!

Ten ktoś ze stolicy ciągle jeszcze nie dzwoni, choć robi się coraz później. Już wkrótce 20.

To naprawdę były pionierskie czasy. Nie mieliśmy nawet maszyny do pisania, o komputerze nie wspominając. Wszystko było robione ręcznie, tak jak ulotka i folder widoczne poniżej (pierwsza strona ulotki oraz dwie pierwsze strony folderu).




5 marzec
Zrobiła się taka zadyma, że nawet nie ma czasu pisać. I full telefonów, telefonów Pax przyjechał, i filmy wegetariańskie, i starzy wkurzeni, i w ogóle.

12 marzec





Pierwsza informacja o koncercie w toruńskich "Nowościach". Do dziś różnych artykułów i relacji zebrałaby się spora teczka.

14 marzec
Jeszcze 2 dni do koncertu. A za 10 dni będę już może w drodze w Bieszczady. O ile oczywiście impreza się powiedzie i nie będę musiał dopłacać z własnej kieszeni.

W „Sztandarze Młodych” jest tekst o naszym koncercie – niesamowicie przesadzony, to pewnie „dzięki” Paxowi. A do tego jest mój adres. W innych okolicznościach to bym się chyba cieszył, ale tak, to uważam, że może być zadyma. Jestem na wszystko totalnie wkurzony i najchętniej to chciałbym teraz, aby wszyscy o mnie zapomnieli.


15 marzec
Zrobiliśmy dziś z Paśniakiem i resztą całą dekorację. Jutro o tej porze koncert powinien trwać już na dobre. Zobaczymy, czym to się skończy. Reklama poszła już w radio i Telegazecie. Może jeszcze gdzieś, co nie wiem.

17 marzec
Muzycznie koncert udał się, aczkolwiek organizacyjnie było trochę chujowo. Ale myślę, że w przyszłości będzie lepiej. Do przodu jesteśmy jakieś 3 miliony + sponsor.

18 marzec
Telefonował facet z UMK, który organizował zbiórkę pieniędzy wśród pracowników uniwerku. Dziś się spotkamy i przekaże mi pół miliona.