poniedziałek, 19 października 2009

BĘDZIŃSKIE SPACERY cz. 2

Poniżej zamieszczam skany z dalszej części wydanych w 1998 roku "Będzińskich spacerów". Pomijam umieszczone na końcu streszczenia w kilku językach, informacje praktyczne (praktycznie już niepraktyczne:-) oraz reklamy sponsorów.













czwartek, 8 października 2009

RECENZJA RECENZJI

Taaa..., to miłe. I łechcące próżność własną. Ataki też są spodziewane, ale póki co nic na piśmie nie znalazłem.
W październikowym "Sosn-arcie" pośród recenzji różnych zagłębiowskich publikacji z minionego lata jest taki fragmencik:



Dla nie pamiętających o co chodzi: tekst recenzji można znaleźć na tym blogu pod tytułem "Szaleństwo pisania" w archiwum bloga (sierpień 2009).

środa, 7 października 2009

OŻYWIANIE DOROTKI

Miałem wczoraj (6.10.2009) "Spotkanie z Dorotką". Była to mpreza organizowana przez Starostwo Powiatowe w Będzinie oraz nowego proboszcza w Grodźcu mająca na celu niejako "ożywienie" wzgórza, popularnie nazywanego Dorotką oraz stojącego na jej szczycie kościoła pw. św. Doroty (XVII w.). Moja rola sprowadzała się do mówienia zaproszonym gościom (do południa były to szkoły średnie powiatu będzińskiego, po południe mieszkańcy i zaproszeni goście) o historii i tradycji tego miejsca. Mi mówiło się dobrze...



...zainteresowanie słuchaczy ( w części przedpołudniowej) zdaje się być tradycyjne:



Przelałem dziś na papier skrót mniej więcej tego co mówiłem - i co znajdzie się wkrótce na łamach "Ziemi Będzińskiej". Tak to idzie mniej więcej:

Góra św. Doroty, popularna „Dorotka”, dawniej nazywana Górą Przemienienia Pańskiego a ludowo także Zagłębiowskim Olimpem, to najwyższe wzniesienie (382 m. npm) Zagłębia Dąbrowskiego. Na pierwszy rzut oka niepozorna, ale widoczna z odległości wielu kilometrów, od wieków przykuwa uwagę swoją charakterystyczną sylwetką. I choć trudno sobie ją wyobrazić jako nie zalesione wzgórze, jakim w istocie była przynajmniej przez ostatnie wieki, to jednak pozostaje – obok będzińskiego zamku – najbardziej charakterystycznym i rozpoznawalnym symbolem Zagłębia.
Jako ze stanowi część prastarej wsi, a obecnie dzielnicy Grodziec, od dziesięcioleci poszukiwano na jej szczycie słowiańskiego grodziska. Rzecz narzucała się sama przez siebie, nawet początkowe efekty zdawały się potwierdzać jego istnienie. Gród, rzeczywiście znaleziono, ale aż z epoki kultury łużyckiej, ponad dwa tysiące lat temu… W średniowieczu nikt się tutaj nie osiedlił, w przeciwieństwie do nieodległej, ale znacznie mniejszej Góry Zamkowej. Dlaczego akurat ta ostatnia stała się miejscem ostatecznej obrony okolicznych mieszkańców a w konsekwencji zalążkiem przyszłego miasta – prawdopodobnie oprócz czynnika wzniesienia istotny wpływ miała tu przepływająca rzeka. I to nie ze względu na dostępność wody pitnej (wszak na zboczu Dorotki jeszcze dziś bije źródełko) ale dlatego, że okalając wzgórze swoimi zabagnionymi brzegami znacznie zwiększała jego naturalną obronność.
Prawdziwa kariera Dorotki rozpoczęła się wraz z budową na jej szczycie kościoła. Choć wzniesiony został w roku 1635 trudno doszukać się w nim wyraźnych wpływów królującego wówczas baroku. Skromna w swym założeniu świątynia, wzniesiona dzięki fundacji odwiecznych właścicieli Grodźca – zakonu Norbertanek na Zwierzyńcu pod Krakowem – przeznaczona była dla…. no właśnie, dla kogo? Kościoły, jeśli nie były miejscami modlitwy i odosobnienia dla klasztorów o nieco surowszej regule, zazwyczaj budowano dla okolicznych mieszkańców, jako siedzibę parafii. Po co zatem budowano kościół na Dorotce, skoro nikt tam nie mieszkał, a najbliżsi mieszkańcy mieli do kościoła kilkaset metrów ostro pod górkę? Może prawdą jest, ze miejsce to rzeczywiście było przed wiekami poświęcone jakimś słowiańskim bóstwom, a budowa świątyni miała być w sumie typową dla chrześcijaństwa próbą chrystianizacji pogańskiego miejsca i takichże tradycji? Nie minęło zresztą wiele czasu, a kościół rzeczywiście się przydał – kiedy w roku 1638 spłonął drewniany grodziecki kościół św. Katarzyny, właśnie na Dorotkę przeniesiono wszystkie nabożeństwa. To tymczasowe rozwiązanie w typowo polski sposób przekształciło się w rzeczywistość dnia powszedniego na bardzo długie lata – nowy, już murowany kościół w Grodźcu zbudowano dopiero w pierwszej połowie XVIII wieku.
W XIX stuleciu samo wzgórze jak i stojący na nim kościół stały się symbolami polskości. Jak do tego doszło, trzeba sobie uzmysłowić przebieg ówczesnych granic. Dorotka zawsze leżała w granicach państwa polskiego (pomińmy w tym miejscu kwestię przynależności Księstwa Siewierskiego), Siewierskiego po rozbiorach w zaborze rosyjskim, przejściowo nazywanym Królestwem Polskim. Tymczasem za miedzą, po drugiej stronie Brynicy, wielu Polaków pozostawało już od średniowiecza pod obcym panowaniem – najpierw czeskim, następnie austriackim a w końcu pruskim (niemieckim). Przy czym nie był to żaden zabór – to po prostu integralna część obcego i przez wieki wrogiego państwa. Widoczne z oddali wzgórze dla mieszkających tam Polaków było widocznym symbolem dawnej ojczyzny. Wtedy zrodziła się też tradycja pielgrzymowania na Dorotkę, zwłaszcza w dzień św. Doroty oraz Święto Przemienienia Pańskiego. Pielgrzymki te, choć w zmienionej formie, przetrwały jeszcze po dziś dzień.
Mają Polacy swoją Jasną Górę, mają Ślązacy Świętą Annę, Zagłębiacy zaś Dorotkę. Dobrze o tym pamiętać i dobrze o tym przypominać, zwłaszcza że miejsce to, tak charakterystyczne, pozostaje dotąd jakby niewykorzystane. Ostatnie wydarzenia wskazują jednak, że coś się ruszyło i idzie ku dobremu.

poniedziałek, 5 października 2009

IGANIE 1831

Właściwie nie pamiętam już dokładnie, jak do tego doszło - bo ten okres nigdy mnie zbytnio nie interesował - ale swego czasu "wzięło" mnie na Powstanie Listopadowe. A właściwie - na zrobienie kilku krótkich i prostych gier strategicznych. W założeniu zasady miały być bardzo uproszczone, a więc to nie jest rzecz przeznaczona dla planszówkowych wyjadaczy. W sumie zrobiłem 4 bitwy (Iganie, Stoczek, Olszynka Grochowska i Ostrołęka).
Jako pierwsze były Iganie:



Próbowałem tę mapę zrobić w jakimś programie graficznym, i coś tam nawet zrobiłem, ale nie wiem gdzie to mam. Pozostaje zatem plansza rysowana tradycyjnie. W miarę poprawna wersja wersja jest tutaj:



Żeby grać trzeba to sobie wydrukować, plus jeszcze poniższe żetony, które trzeba jeszcze podkleić na jakiejś sztywniejszej tekturce. Żetonów jest więcej niż do Igani, ale w innych scenariuszach może być więcej jednostek:



Zasady są proste, maksymalnie uproszczone. Zarys instrukcji przedstawiam poniżej.

BITWY POWSTANIA LISTOPADOWEGO
(instrukcja)

1. Mapa
1.1. Ze względu na maksymalne uproszczenie gry, skala mapy dla każdego starcia może być nieco inna. Zazwyczaj jeden heks odpowiada kilkuset metrom rzeczywistego terenu.
1.2. Na mapie zaznaczone są tylko podstawowe elementy terenu, mające wpływ na grę. Modyfikatory terenowe obrazuje tabelka nr 1. (Cyfrę z odpowiedniego pola tabeli dodaje się do wartości oznaczonej na żetonie jednostki.)




2. Jednostki
2. 1. Jednostki każdej ze stron dzielą się na trzy podstawowe typy:
P (piechota)
K (kawaleria)
A (artyleria)
W obrębie poszczególnych typów mogą wystąpić pewne różnice, jak np. jegrzy w armii rosyjskiej, traktowane jak piechota, ale o większej sile ataku.
2.2. Każda jednostka reprezentowana jest przez jeden żeton. Skala jednostki nie jest sztywno ustalona i dla każdego scenariusza może być inna.
2.3. Żeton jednostki zawiera następujące informacje:
lewy górny ruch: siła ataku
prawy górny róg: zasięg ataku
lewy dolny róg: ruch
prawy dolny róg: obrona
w środku: symbol jednostki (dwie przekątne – piechota; jedna przekątna – kawaleria; kropka – artyleria)
2.4. Siły walczących stron, początkowe rozstawienie podawane SA dla każdego scenariusza oddzielnie.
2.5. Kolorem czerwonym oznaczone są siły rosyjskie, niebieskim polskie.
3. Ruch
3.1. Każdy z graczy w jednym swoim ruchu może użyć trzech wybranych jednostek. Można je przemieścić na mapie (ruch) lub strzelić. 3.2. Ani ruch ani strzał nie jest obowiązkowy.
4. Strzał
4.1. Jednostka atakowana musi być w zasięgu jednostki atakującej oraz w jej polu widzenia. Może być za rzeką, bagnem, na skraju lasu lub zabudowań, ale gdy jest w głębi lasu bądź zabudowań, obie jednostki muszą być na heksach przylegających do siebie.
4.2. Procedura strzału wygląda następująco: jeśli atakowana jednostka jest w zasięgu broni atakującego, wykonuje się rzut kostka K6 (zwykła, sześcienna). Sumę wyrzuconych oczek dodaje się do siły ataku jednostki (lewy górny róg na żetonie). Otrzymany wynik porównuje się z obroną przeciwnika (prawy dolny róg na żetonie) uwzględniając ewentualne modyfikatory. Jeśli suma ataku jest wyższa niż obrony, jednostka atakowana jest niszczona i zdejmowana z planszy. Jeśli równa – jednostka atakowana wycofuje się o tyle pól, ile wynosi jej ruch (lewy dolny ruch na żetonie), jak najdalej od atakującego, niezależnie od tego, czy w poprzedniej turze dana jednostka wykonywała jakiś ruch.

PRZYKŁAD: jednostka piechoty z terenu zwykłego atakuje jednostkę piechoty stojącą w lesie. Rzut kostką wynosi 5, co razem z siła ataku (4) daje wynik 9. Obrona jednostki atakowanej wynosi 8 +1 (las) czyli 9. Jednostka atakowana musi się cofnąć (w tym przypadku o jedno pole, ze względu na las).

4.3. Siła strzału artylerii zależy od odległości, na jaką oddawany jest strzał. Maksymalny zasięg i siła strzału wynosi 5, ale wzajemne uwarunkowanie przedstawia tabelka nr 2.



Uwaga: dystans 5 heksów jest możliwy tylko wówczas, gdy artyleria jest na wzgórzu a atakowany cel poniżej. W takim przypadku (artyleria na wzgórzu) siła strzału podana jest w nawiasie