Gabriel Hołubek - jedyny portret, jaki znalazłem w Sieci.
(na przykład TU)
Poniżej pierwszy (na razie jedyny) rozdział opowieści o Hołubku (wersja tekstu bez przypisów i ilustracji, coby nie od razu wszystko zdradzać:). Końcówka może być nieco, chmmm... kontrowersyjna?- zapraszam:
GABRIEL HOŁUBEK - POCHODZENIE
Informacje
dotyczące pochodzenia Gabriela Hołubka nie są jasne. Nieznana jest nawet
dokładna data i miejsce jego urodzenia, a wszelkie informacje herbarzowe zdają
się świadczyć o późniejszym tworzeniu biogramu-legendy. Zwięzły biogram naszego
bohatera, autorstwa Zdzisława Spieralskiego, sprowadza temat do jednego zdania
i konkluzji, że wszelkie „informacje (…) są błędne i zapewne dorobione zostały
w celu przydania większej sławy temu popularnemu żołnierzowi”.
Większość
herbarzy przypisuje Hołubkowi przynależność herbową do Syrokomli. Herb ten (srebrna łękawica z takimż krzyżem w
polu czerwonym) przeniesiony na Litwę w wyniku unii horodelskiej, stanowi
odmianę Abdanka (Habdanka) – poprzez dodanie owego krzyża. Jest rzeczą charakterystyczną,
że o ile ów Abdank należy do najstarszych i najważniejszych herbów (rodów –
zob. Awdańce) polskich, o tyle wśród herbowych Syrokomli znajdziemy rodziny
pochodzenia litewskiego, być może także ruskiego.
Bartosz
Paprocki, autor Herbów rycerstwa
polskiego, wydanych po raz pierwszy w roku 1584, przy opisie herbu
Syrokomla nic o Hołubku nie wspomina. Zważywszy na dość dobrą znajomość
współcześnie mu żyjących herbowców, może to potwierdzać hipotezę o zgoła
nieszlacheckim pochodzeniu naszego bohatera. Dość sztampowa fraza, mówiąca że
„inszych domów [tj. rodzin, rodów – przyp. JK] wiele w różnych województwach,
których ja w tak szerokim królestwie znać nie mogę” niewiele nam w tej sprawie
wyjaśni. Jakiegoś Hołuba, protoplastę herbu Wczele (Szachownica) wspomina
Paprocki przy omawianiu tego herbu, ale bez podania szczegółów, powołując się
jedynie na Długosza – naszej historii to nie dotyczy.
Ksiądz
Wojciech Wijuk Kojałowicz w swoim Herbarzu
szlachty Wielkiego Księstwa Litewskiego (powstał w latach 1650-1656)
określa herb Gabriela Hołubka jako Krokwy (zwany przez samych Hołubków jako
Trzy Krokwy) także będący jedną z odmian Abdanka – z połustrzałą zamiast
krzyża. Owe krokwy (dziś powiedzielibyśmy: krokwie) to właśnie łękawica, figura
uszlachetniająca w kształcie litery W (lub odwróconego M), obecna w wyobrażeniu
Abdanka czy Syrokomli. Ciekawe, że owa łękawica w polskiej heraldyce opisywana
jest zazwyczaj jako „dwie krokwie”. Skąd się zatem wzięły owe trzy? – tego
ksiądz Kojałowicz nie precyzuje, choć z zamieszczonego wizerunku herbu można
się domyślać, że za trzecią krokwię (krokiew) uznano dodaną do łękawicy
połustrzałę. Monumentalny, gigantyczny wręcz, Słownik polszczyzny XVI wieku (w chwili obecnej wydawcy doszli do
litery P, co zajęło im 34 tomy, średnio po około 600 stron każdy!) nie łączy
krokwi z łękawicą. Krokiew (a właściwie po staropolsku: krokwa) to, jak i
dzisiaj mniej więcej rozumiemy, „belka pozioma łącząca dwie inne” albo „skośna
belka w wiązaniu dachowym podtrzymująca pokrycie dachu”. Jeszcze jednym,
zapomnianym (ja w każdym razie nie pamiętam) już znaczeniem tego słowa jest
określenie nogi stołu. Wyrazy pokrewne to jeszcze krokwica (mała krokwa), łatka
(dzisiaj mówimy raczej: łata), kozieł, wiązanie. Natomiast określenie łękawica
(a właściwie łąkość, występują jeszcze formy: łąkoć i łękawa) odnosiło się do
wzoru wykorzystywanego w hafcie ozdobnym. Ów wzór to „wężykowata lub wygięta w
łuk linia” co rzeczywiście pasowałoby jak ulał do owej podwójnej krokwi w
herbie.
Wracając do księdza
Kojałowicza - swoje informacje rozszerza o wiadomości o potomstwie Hołubka,
zamieszkującym województwo nowogrodzkie i „mężu sławnym” Aleksandrze Hołubie,
żyjącym w połowie XVII stulecia. Nieco wcześniej (pod hasłem: Hołub) wymienia
„żołnierza sławnego” Grzegorza Hołuba oraz Andrzeja Hołuba, kwestora
słonimskiego z roku 1574. Skądinąd wiemy, że nasz Gabriel też był pod Słonimiem
(wiosną 1582 roku) – tej nici powiązań jednak pewnie już nie rozwikłamy.
Ten
sam herb jako Syrokomla (z zastrzeżeniem: „na Abdanku miasto krzyża, kładą
strzałę z połową żeleźca, niektórzy to nazywają trzema krokwiami, ale nie wiem
dlaczego”) przypisuje Hołubkowi najwybitniejszy polski genealog-heraldyk doby
oświecenia – ks. Kasper Niesiecki. Ciekawe, że w swojej pracy próbował powiązać
różne wcześniejsze tradycje (Paprocki, Kojałowicz) od siebie dodając
informację, jakoby Hołubkowie to zdrobniała nazwa wcześniejszych Hołubów.
Wspomina także potomstwo Gabriela, mieszkające w województwie nowogrodzkim,
Aleksandra w powiecie wołkowyskim oraz niejaką Reginę (żonę Adriana
Dąbrowskiego herbu Kuczaba).
Kto
wie, czy nie najwięcej informacji o całym rodzie możemy znaleźć u Adama
Bonieckiego. Wybitny nasz heraldyk wszystkich odnalezionych w archiwach
Hołubków, Hołubów i innych podobnych umieścił w jednym miejscu, opisując jako
ród „herbu własnego w Wielkim Księstwie Litewskim. Herb ich przedstawia w polu
czerwonym Habdank, na nim strzałę z połową żeleźca. W szczycie hełmu trzy pióra
strusie.”
Nie
ma sensu przytaczać tu wszystkich osób, jakie skrótowo opisał Boniecki, a
trzeba przyznać, że od początku XVI wieku odnalazł ich niemało – mamy wśród
nich bojara litewskiego, kilku dworzan królewskich, rotmistrzów, pułkowników i
właścicieli ziemskich. Zastanawiające, że nie ma wśród tej plejady naszego Gabriela…
Kolejny
po Bonieckim heraldyk, Seweryn Uruski, powtarzając większość informacji za
poprzednikiem, próbował jej jakoś usystematyzować. Trudno niestety
zweryfikować, które podane przez autora informacje są prawdziwe a które jego
kompilacjami i domysłami – dość stwierdzić, że kwestii pochodzenia Gabriela
także do końca nie rozświetla. Przede wszystkim Uruski wyodrębnił aż trzy linie
Hołubów: główna z nich pieczętowała się Abdankiem. Tutaj właśnie znalazł się ów
Andrzej, poborca Słonimski, a oprócz niego także: Aleksander w województwie
witebskim (1660), Teodor (1665), Walenty syn Szymona, Daniel syn Jakuba, Piotr
syn Grzegorza (wszyscy oni zapisani do ksiąg szlachty guberni mińskiej w roku
1811), wreszcie Aleksander, syn Stefana, urzędnik w guberni kowieńskiej (1859).
Druga
gałąź Hołubów miała się pieczętować herbem własnym Hołub („w polu czerwonym
litera słowiańska M (odwrócone Ш),
której każde ramię wsparte na zielonym wzgórku, a środkowe przedłużone w górę
przekrzyżowane, i nad przekrzyżowaniem rozdarte okrągło; na tarczy mitra
książęca”). Znani na Wołyniu i Ukrainie: Iwan, właściciel dóbr Bohate (1583)
miał synów Piotra, Pawła, Samuela, Jana (rotmistrza królewskiego) i Jerzego.
Potem Uruski wylicza imiennie jeszcze kilka pokoleń (w tym kilku rotmistrzów i
pułkowników) aż do roku 1831. Dopiero trzeciej gałęzi przypisuje herb
Syrokomla, przy czym w linii tej wymienia tylko jedną osobę, Józefa, znanego
pod koniec XVIII wieku.
Bohater
naszej opowieści występuje jednak w jeszcze kolejnym wątku, którego początek
możemy tutaj przytoczyć: „Jedna gałąź rodziny Hołub [herbu Abdank] zmieniła
nazwisko na Hołubek; z niej Jan, proboszcz w Szydłowie, na Żmudzi ok. 1560 r.,
przeszedłszy na wyznanie kalwińskie, został przełożonym zboru tego wyznania w
Szydłowie. Gabryel, dzielny wojownik i rotmistrz w wojnie z Moskwą za Stefana
Batorego.”
Wszystkie inne herbarze
w zasadzie nie wnoszą już niczego nowego. Jedynie u Hipolita Stupnickiego
możemy znaleźć nieco odmienne wyobrażenie herbu, bardziej schematyczne, jakby
wzorowane na runicznej hipotezie Franciszka Piekosińskiego (dokładnie takie,
jak cytowane wyżej z herbarza S. Uruskiego). Oprócz znanych skądinąd informacji
Stupnicki dodaje jeszcze i tę, że „jeden tego imienia w bitwie pod Zbarażem r.
1649 pułkownikował pod wodzą Andrzeja Firleja, kasztelana Bełzkiego, z chwałą
niemałą”.
Między
bajki należy włożyć wczesne stwierdzenie Macieja Stryjkowskiego (pierwsze
wydanie jego Kroniki miało miejsce w
1582 roku) o kniaziowskim pochodzeniu Hołubka.
Jako
rok urodzenia Gabriela Hołubka podaje się najczęściej „ok. 1550”, co jest datą
jedynie domniemaną, ale możliwą. Pierwsza wzmianka, jaką możemy znaleźć o
naszym bohaterze w źródłach z epoki, pochodzi z czasów wojen Stefana Batorego o
Inflanty (1579-1581) – dowodził wtedy stukonną rotą kozacką, mógł więc mieć
około trzydziestki, chociaż śmiało można dodać kilka lat zarówno do przodu, jak
i do tyłu.
Jeszcze
się na chwile zatrzymajmy przy owej dacie „około roku 1550” gdyż jest pewna
rzecz, być może jakiś trop, którego dziś już być może nie prześledzimy
dokładnie, ale kto zabroni spróbować? Seweryn Uruski, pisząc – jak cytowałem
już nieco wyżej – o księdzu Janie, który przeszedł na kalwinizm dodaje, że było
to około roku 1560. Zdaje się, że datę tę możemy bardziej sprecyzować, a całą
historię nieco uszczegółowić.
W
swoich Wspomnieniach Żmudzi ksiądz Ludwik Adam
Jucewicz pisze: „W roku 1532, kiedy nowości religijne z Prus przyniesione,
zawróciły w głowie naszym ojcom i prawie wszystkie katolickie świątynie, na
zbory innowierców się przemieniły; tejże samej smutnej kolei uległ i kościół
Szydłowski, opuszczony od swego pasterza księdza Hołubki, który razem z wielu
innymi duchownymi żmudzkiej diecezji, wyrzekłszy się niebieskiego szczęścia,
dla brudnego i niestałego szczęścia ziemi, w wygodnych zdaniach szukał swemu
sumieniu ulżenia.” Podana data jest raczej zbyt wczesna, a już na pewno nie
dotyczy aktu apostazji księdza Hołubki, który mógł mieć miejsce około 1553
roku. Wspomina go Jucewicz raz jeszcze, w kontekście powrotu kościoła
szydłowskiego do katolickiej macierzy. Trzeba też przyznać, że wiele się z obu
tych wzmianek nie dowiemy. W sumie dość pospolitą jak na ówczesne czasy, ale
dla każdej lokalnej społeczności jednak bardzo istotną sprawę, omawia też Józef
Łukaszewicz, nic nowego jednak w jego dziele nie znajdziemy. Rola księdza Jana
w tamtych wydarzeniach nie jest jasna – zarówno Jucewicz jak i Łukaszewicz
mówią o jego przejściu na kalwinizm, podczas gdy w obecnym Szydłowie pielęgnowana
jest jego pamięć jako ostatniego katolickiego kapłana, który przezornie, przed
opuszczeniem parafii, schował dokumenty fundacyjne kościoła i sprzęty
liturgiczne do skrzyni, którą następnie zakopał.
Czy
ksiądz Jan Hołubka miał coś wspólnego z naszym Gabrielem – jak poniekąd
sugeruje Seweryn Uruski – nie wiemy, ale jeśli rzeczywiście przeszedł na
kalwinizm, mógł się przecież ożenić. Możliwość znalezienia żony i założenia
rodziny była zapewne przyczyną wielu „nawróceń” katolickich księży, którzy w ten
sposób znajdowali szeroko otwartą furtkę dla swoich osobistych wyborów, a przy
okazji mocno podbudowaną kwestiami wiary. Jeśli tak było w przypadku księdza
Jana, mógł mieć dzieci. Mógł też mieć najpierw dziecko – syna Gabriela na
przykład – a potem nadarzyła się okazja zmiany szat liturgicznych. Tego się już
pewnie nigdy nie dowiemy. Natomiast faktem jest, że po raz pierwszy przyszły
rotmistrz kozacki pojawi się w szeregach sprzyjających kalwinizmowi Radziwiłłów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz