Jakoś tak nawet ostatnio myślałem o żołnierzach wyklętych w kontekście regionalnym - czy mamy tu jakiegoś takiego swojaka. "Ordon" mi do tego wizerunku niespecjalnie pasował - choćby dlatego że zginął jeszcze w czasie wojny. Okazuje się, że jest ktoś taki - to Zdzisław Badocha ("Żelazny"), urodzony w roku 1923 w Dąbrowie Górniczej, tutaj też spędził pierwsze lata dzieciństwa. Jego ojciec służył w KOPie, więc cała rodzina przeniosła się na (bez)Kresy. Tam też uczęszczał do słynnego gimnazjum w Święcianach. Młody chłopak (kiedy wybuchła wojna miał 16 lat; oczywiście początek wojny liczę od '39, a nie jak bracia Rosjanie i ostatnio Niemcy od '41) na Kampanię Wrześniową się nie załapał, ale już trzy lata później zaczął konspirować, przyczyniając się do powstania pierwszego na Wileńszczyźnie oddziału partyzanckiego. Od marca 1944 roku służył w słynnej 5 Wileńskiej Brygadzie AK, dowodzonej przez mjr Zygmunta Szendzielarza "Łupaszkę". Już po wkroczeniu Sowietów w odtworzonej przez "Łupaszkę" 5 Brygadzie Zdzisław Badocha objął funkcję dowódcy plutonu. Zimę 45/46 i wiosnę spędził na Mazurach i Pomorzu. Awansowany na podporucznika czasu wojny zaliczał się do elity 5 Brygady AK. Zginął w wieku 23 lat w czerwcu 1946 roku - do dziś nic nie wiadomo na temat jego grobu.
"Żelazny" - fot. ze strony ŻOŁNIERZE WYKLĘCI - tam można przeczytać pełną biografię.
Grzegorz Korczyński (właściwie: Stefan Kilanowicz) był starszy od "Żelaznego" o 8 lat i z Dąbrową chyba nigdy nie miał nic wspólnego. Po śmierci ojca porzucił naukę a w 1937 roku wyjechał do Hiszpanii walczyć w cudzym interesie - tam z ramienia NKWD zajmował się m.in. czystością kadr tzw. brygad międzynarodowych. Legenda "dąbrowszczaków" pozwoliła mu później zrobić błyskotliwą karierę aż do stopnia generała. Do Polski wrócił w 1942 od razu angażując się w organizację partyzantki pod znakiem AL. Z Niemcami trochę oczywiście walczył (bezwartościowe w sumie akcje typu napad na pocztę, urząd gminy czy wymordowanie niemieckiej rodziny przynosiły tylko krwawe represje na ludności cywilnej zamieszkującej okoliczne wsie) ale jego najsłynniejszą akcją był mord ponad setki Żydów (głównie - rzecz jasna - kobiet i dzieci) w Ludmiłówce. Po wojnie pacyfikował wsie podejrzane o współpracę z antykomunistycznym podziemiem oraz współtworzył Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego. W roku 1970 dowodził wojskiem pacyfikującym Wybrzeże a zwieńczeniem kariery była ambasada w Algierii, gdzie zmarł w niewyjaśnionych okolicznościach w roku 1971.
Jakoś te dwie skrajne sylwetki, na wskroś skraje życiorysy, przyszły do mnie jednego dnia. Nawet czytając niby programowo bezideową, a jednak nieco lewicującą Wikipedię można prześledzić zasługi obu oficerów dla Polski. Już po 1945 "Żelazny" skoncentrował się na likwidacji funkcjonariuszy UBP, milicjantów puszczając wolno. Najbardziej znany rajd z 19 maja 1946 roku przez powiaty starogardzki i kościerski doprowadził do likwidacji 7 posterunków MO (milicjanci puszczani byli wolno, tylko w Starej Kiszewie rozstrzelano kilku funkcjonariuszy UBP). "Grzegorz" stał po drugiej stronie barykady - nie spotkali się nigdy, bo jeden działał na Pomorzu, drugi na Lubelszczyźnie. Na czym polegały jego akcje pacyfikacyjne możemy się tylko domyślać. Aresztowany w 1950 (to takie wewnątrz partyjne rozrachunki) i skazany m.in. za "mordowanie ludności żydowskiej" (ciekawe, że ostatnio lansowana teza sugeruje, jakoby to AK była nastawiona antysemicko). Co jeszcze ich różni? Jednego miejsce pochówku nie jest znane, drugiego po tajemniczej (samobójczej?) śmierci pochowano w Alei Zasłużonych na Powązkach.
Na koniec zagadka: który z nich został uhonorowany ulicą w Dąbrowie Górniczej?
Chcecie znaleźć tę ulicę? Krzyżuje się z ul. Armii Krajowej... I jeszcze z ulicą Jana Mizerkiewicza, zabitego przez Gestapo działacza Organizacji Orła Białego z Ząbkowic... To ci dopiero psikus historii.
PS.
Jeszcze taka jedna smutna ciekawostka 1 MAJA W DG - zwróćcie uwagę na flagę za czerwonym transparentem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz