środa, 28 listopada 2012

TAKA SOBIE POCZTÓWKA…

Jelenie na rykowisku. Pamiętam w domu mojej babci pod Toruniem taką makatę oddzielającą łóżko od zimnej ściany. Kicz że aż boli, a jednak niesie ze sobą wspomnienia. Czasami nawet część wielkiej historii.


Jelenie na rykowisku – pocztówka. Znalazłem ją w zbiorze pamiątek jednej ze starych dąbrowskich rodzin. Ciekawe, że nie ma z tą rodziną nic wspólnego (a raczej: nic wspólnego nie udało się ustalić), a jednak jakimś zbiegiem okoliczności odnalazła się pośród setek rodzinnych drobiazgów. Nie wiem, co zwróciło moją uwagę – czy ten jeleń na pierwszym planie? Może, ale to tylko pretekst, żeby kartkę odwrócić jeszcze na drugą stronę. A tam – znajome nazwisko: Chłapowski. Adresat,  mieszkający w Sobiejuchach koło Żnina. A przecież stamtąd pochodził generał z czasów Powstania Listopadowego, Dezydery Chłapowski. Dotykamy więc jakiejś większej całości. Pocztówkę wysłano w roku 1917 w Chełmży, zwanej wtedy Culmsee. A to przecież moja kraina dzieciństwa! Samo miasteczko poznałem już będąc historykiem, ale w jeziorze kąpałem się od zarania dziejów (pierwsze, które przepłynąłem wpław, choć tylko w poprzek).


Jako że Mikołaj za pasem, polecam lekturę rewersu:

Kochany Dedziku!
Z polecenia św. Mikołaja, który 6 t.m. rozdawał grzecznym dzieciom podarunki, przesyłam Tobie jako grzecznemu dziecku ten oto mały podarunek. Św. Mikołajowi zaś poleciłem Cię nadal. Do widzenia!
Ks. J. Gołębiewski SJ
Chełmża dnia 11 XII 1917


Patrzę, co Chłapowscy mają wspólnego z Sobiejuchami. A raczej – jak długo. I okazuje się, że byli tam właścicielami majątku aż do II wojny światowej. Wnuk sławnego generała, Mieczysław Chłapowski, w latach 1910-1914 wzniósł tu niewielki, murowany, klasycystyczny pałac, stający po dziś dzień. Ostatnim właścicielem pałacu był Dezydery Chłapowski, rozstrzelany przez Niemców w 1939 roku. Dezydery – a więc to on był zapewne owym Dedzikiem z pocztówki. Pewnie syn owego Mieczysława, a więc prawnuk generała. Pewności nie mam, bo dokładnego śledztwa w tej sprawie nie prowadzę.

Postać nadawcy też jest źródłowo uchwytna. Ksiądz Józef Gołębiewski urodził się w roku 1883 w Chełmży. Wstąpił do Jezuitów, w latach 1912-16 był profesorem w słynnym gimnazjum jezuickim w Chyrowie. Jak wynika z pocztówki w roku 1917 przebywał w Chełmży. 

Kim był dla „kochanego Dedzika”? Wujkem? Jego pragnienie zobaczenia Dedzika być może się spełniło w wolnej Polsce, ale tragiczny los jeszcze raz połączył ich ze sobą. Już jako superior rezydencji jezuickiej w Grudziądzu ksiądz Gołębiewski został rozstrzelany przez Niemców w październiku 1939 roku…

Skąd ta pocztówka znalazła się w Dąbrowie – nie wiem. Ale to pewnie jedna z tysięcy podobnych historii. Mówiąc języku rymkiewiczowskim: ŻMUT.


1 komentarz: