niedziela, 30 czerwca 2013

KRZESŁO W CZASIE

Zaczęły się wakacje. Nie dla mnie, ale jak się ma dzieci, to słownictwo zostaje. Jak znam życie to nie dam rady opisać wszystkich ciekawych rzeczy, których doświadczymy w tym roku, ale przynajmniej ten pierwszy letni wpis będzie na bieżąco. Bo zaczęliśmy wczoraj z wysokiego Q - jak Qltura. Wprawdzie tylko ja i Marta, jako przedstawiciele rodziny, ale zawsze.


Wybraliśmy się wczoraj późnym wieczorem na Noc Kulturalną do Częstochowy. Właściwie na jeden jej element - wernisaż wystawy KRZESŁO W CZASIE. Nie żebym był jakimś fanem akurat tej części umeblowania - bo trzeba przyznać, temat jest dość niszowy. Pewnie nawet fakt, że najstarsze prezentowane krzesło pochodzi z około 1600 roku też by mnie specjalnie do Częstochowy nie przyciągnął. Powód był inny - kolekcjoner wystawiający swe krzesła na wystawie to mój bardzo dawno znajomy, z tych czasów jeszcze przedhistorycznych, toruńskich - Darek Dąbrowski, w środowisku starych rodzimych rastamanów spod znaku I`n`I znany może bardziej jako DR Czita. Sporą część naszych historii spędziliśmy kiedyś wspólnie, mimo mieszkania niemal na dwóch biegunach. Złote czasy częstych koncertów i beztroskiego grania na bębnach. Czytelnicy tego bloga mogli się już z nim spotkać, w zakładce dotyczącej Tamy na przykład (fotki, koszulki). Potem los nas rzucił - mnie do Zagłębia jego do Częstochowy. Mieszkamy pół godziny od siebie. Więc jak mógłbym na ten wernisaż nie pojechać.


Generalnie mimo wszystko krzesła warto zobaczyć, zapraszam wszystkich, którzy akurat pojawią się w najbliższych dniach w Świętym Mieście. Można przeżyć krótki kurs historii sztuki, jak zmieniały się style i formy, na przykładzie krzeseł. Można i tak - zamiast architektury, malarstwa, rzeźby, muzyki... Ciekawe spojrzenie

To w środku, najbardziej niepozorne, jest najstarsze - Dolny Śląsk, renesans, ok. 1600.

Powyżej mamy barok.

A tu..., dobra, nie będę udawał, nie pamiętam...


W każdym razie poniżej sam kolekcjoner:


Pamiętam jak w Muzeum w Będzinie musiałem pisać comiesięczne sprawozdania. Wszystko mieściło się w odpowiednich rubrykach. Taką wizytę pewnie umieściłbym w kilku z nich, na przykład: samokształcenie pracownika, udział w wystawach, współpraca z muzeami... Może nawet program europejski dałoby się jakoś podciągnąć:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz