poniedziałek, 28 sierpnia 2017

STRZEMIESZYCE WIELKIE dożynkowo

Z kronikarskiego obowiązku: właśnie ukazała się kolejna "dożynkowa" publikacja, tym razem o Strzemieszycach Wielkich. Więcej i bardziej naukowo można poczytać w monografii - tutaj raczej taki szkic historyczny z dodatkiem o strzemieszyckim KGW.


środa, 28 czerwca 2017

645 LAT UJEJSCA - zaczynamy


POCZĄTKI UJEJSCA

Kiedy powstało Ujejsce? Na tak postawione pytanie nie możemy oczywiście udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Możemy co najwyżej powiedzieć, kiedy nazwa wsi została po raz pierwszy odnotowana w źródłach historycznych. Niestety, także i w tym przypadku nie możemy mieć stuprocentowej pewności, gdyż dysponujemy dwiema różnymi datami, obiema z wieku XIV. Druga z nich – 1372 – bez wątpienia odnosi się do Ujejsca, i to właśnie ona stała się podstawą obchodzonego w roku 2017 645-lecia miejscowości, niegdyś stosunkowo dużej wsi, dzisiaj (od 1977 roku) dzielnicy Dąbrowy Górniczej. Jest jeszcze jedna, wcześniejsza data (1358, dokładnie w roku lokacji miejskiej Będzina) której niestety nie można uznać bez zastrzeżeń. Przyjrzyjmy się bliżej obu wydarzeniom, kryjącym się pod tymi datami.

1358

            Kodeks dyplomatyczny katedry krakowskiej (cz. 1, dok. nr 212, s. 269-270) przynosi nam pod rokiem 1358 wiadomość, jakoby niejaki Wiktor wraz ze swoim krewnym (łac. nepos posiada kilka znaczeń, oprócz najczęstszego ‘wnuk’ także m.in. ‘bratanek’ i ‘siostrzeniec’) Klichem sprzedali wieś Ujejsce (w oryginale: Vyezdzecz, co można przeczytać także jako Uyezdzecz, gdyż w średniowiecznej łacinie litery „u” i „v” zapisywane były tak samo) biskupowi krakowskiemu Bodzancie za dwadzieścia grzywien szerokich groszy praskich i cztery miary zboża. Dokument niestety nie zachował się w oryginale, a jedynie w odpisie (kopii) zawartej w Liber Antiquus (karta 74), skąd został przepisany do Kodeksu.


            Słowo Ujazd, od którego najprawdopodobniej pochodzi nazwa Ujejsce, w staropolszczyźnie oznaczało rodzaj czynności prawnej związanej z osadnictwem na prawie polskim. Książę lub inny właściciel dóbr (albo jego przedstawiciel) objeżdżał konno teren przyszłej wsi, wytyczając w ten sposób jej granice. Słowo to stało się także podstawą do nazw wielu miejscowości (liczne w całej Polsce Ujazdy a nawet… warszawskie Aleje Ujazdowskie).
            Sam wydawca Kodeksu (Franciszek Piekosiński) sugerował, ze nazwa Ujazd może dotyczyć Ujazdu w parafii Bolechowice (obecnie część gminy Zabierzów na zachód od Krakowa). Analiza osób świadków występujących w dokumencie (Wylczcone de Wroczimouicz, Clemente de Rawulouicz, Stephano de Breze dicto Zapleczek, Borzislao de Stradow) mogłaby sugerować natomiast, że chodzi o jeszcze inny Ujazd – stanowiący dzisiaj przysiółek wsi Mnichów w powiecie jędrzejowskim, a więc stosunkowo niedaleko wszystkich wymienionych w dokumencie miejscowości Wrocimowic, Rawałowic, Brzezia i Stradowa. Drugim argumentem, przemawiającym przeciwko utożsamieniu wsi wymienionej w dokumencie z roku 1358 z naszym Ujejscem jest fakt, że przez cały czas swojego istnienia, zawsze było ono własnością prywatną szlachecką, a nie kościelną (chociaż znajdowało się na obszarze kościelnego od roku 1433 Księstwa Siewierskiego). W przeciwnym przypadku Ujejsce włączone byłoby do istniejącego już wówczas biskupiego klucza sławkowskiego (obejmującego m.in. pobliskie miejscowości, takie jak Sikorka, Tucznawa i nieco późniejsza Trzebyczka) bądź też, co wydaje się bardziej prawdopodobne, klucza siewierskiego (obejmującego biskupie włości na obszarze Księstwa Siewierskiego, takie jak pobliskie Wojkowice nomen omen Kościelne czy Gołuchowice).

 Fragment mapy z 1772 roku. Ujejsca nie ma, ale wyraźnie widać drogę, tzw. Gościniec Siewierski, którym do dziś możemy spacerować (za Reczkami cały czas prosto, mijamy kurniki i pierwsze skrzyżowanie w lesie, aż dojdziemy do leśnej drogi Trzebiesławice-Sikorka - to jest właśnie prastary Gościniec Siewierski, droga, którą biskupi krakowscy zmierzali do swego zamku w Swiewierzu).

1372

            W dokumencie z 1372 r. mamy podobnie brzmiącą nazwę miejscowości (Wisdrzecz) ale te same argumenty, które przemawiały przeciwko identyfikacji Ujejsca z wsią wymienioną w zapisce z roku 1358 (rodzaj własności oraz lista świadków) tym razem przekonują nas o tym, że mamy do czynienia z naszym Ujejscem. Chodzi mianowicie o dokument wystawiony w Siewierzu, przez księcia cieszyńskiego (w latach 1368-1405 władającego także ziemią siewierską) Przemysława I Noszaka. Wspomniany w dokumencie Dobko (Dobek) jest zatem pierwszym znanym właścicielem Ujejsca. Niestety, przed urlopem nie dam już rady dotrzeć  do tego dokumentu, zapisanego w Zbiorze dokumentów małopolskich, więc póki co opieram się głównie na opracowaniach omawiających ten przywilej. M.in. B. Czwojdrak podkreśla, że lista świadków w tym dokumencie obejmuje miejscową szlachtę z okolic Siewierza.

 Przemysław I Noszak

*      *     *
Do tematu wkrótce wrócę. Jeszcze tylko nadmienię, że kolejne dokumenty dotyczące Ujejsca  (z 1400 r.) także budzą kontrowersję. Następnym pewnym mieszkańcem naszego Ujejsca był niejaki Franek (Franko, Franczko) herbu Nowina, a więc niewątpliwy protoplasta Ujejskich, ale to temat na kolejna historię.


czwartek, 8 czerwca 2017

NIEZNANA MAPA ZAGŁĘBIA DĄBROWSKIEGO :)

To było kilkanaście lat temu: pojechałem do jednej z zagłębiowskich wiosek, gdzie jeden starszy mieszkaniec, nazwiskiem Gruszka, ofiarował coś do zbiorów Muzeum Zagłębia w Będzinie. Co to było, nie pamiętam, ale człowiek pokazał mi pewną mapę Zagłębia, wykonaną przez siebie, na odwrocie kserokopii strony z Gazety Wrocławskiej z 2001 roku, co mniej więcej pozwala wydatować samą mapkę. A ta zauroczyła mnie do tego stopnia, że zachowałem ją sobie do tej pory. Jest, że tak powiem, niezwykle naturszczykowska (w sztuce to by się może nazywało: prymitywizm), niczym najstarsze wyobrażenia kartograficzne stworzone przez człowieka. Prawda, że piękna?


piątek, 2 czerwca 2017

I and I PIELGRZYM ZINE - kolejne 2 numery

Pora na kolejne numery starego dobrego "Ajenaja". Wtedy to był prawie miesięcznik (!), więc i teraz trzeba się spieszyć. Najciekawsze jeszcze dopiero przed nami, ale już teraz zaczynają się ciekawostki. W numerze 2 (z kwietnia 1991 roku) zwraca uwagę krytyczny artykuł o pirackich nagraniach w Polsce, obok którego znajdziemy informację o... początkach nagrywalni kaset Pielgrzyma :) To były czasy - niektóre z tamtych kaset mam do dziś. Przypominam, że nie było wtedy żadnego YT ani niczego w tym rodzaju. Z czasem lista kaset nagrywanych przez Pielgrzyma znacznie się wydłużyła. Poza tym w numerze tradycyjna garść tłumaczeń (tym razem z Burninga Speara), tekst o Normanie Grancie i rzecz obowiązkowa w tamtych czasach - o wegetarianizmie. na koniec tradycyjny kącik poetycki.
Trzeci numer (maj 1991) można by nazwać rewolucyjnym, gdyby nie to, ze okazał się być efemerydą. Chodzi o kolorową okładkę, z której tak dumny był Pielgrzym, a która była w tedy niewątpliwą rzadkością w polskich zinach. Co do treści to zaczęły się teksty innych autorów niż sam Pielgrzym, w tym pierwsze relacje z polskich koncertów, m.in. bielskie Marleyki z 1991roku (mam fragmenty tego koncertu, w tym fantastyczna POL-SKA ze znanym później weterynarzem, a wtedy "czarnoskórym oryginalnym rastamanem" Mamadou Dioufem na wokalu. Popatrzcie na datę - i Marleyki, i gazetka były w maju 91 roku! To naprawdę był szybki cykl wydawniczy. Do tego całkiem aktualne zapowiedzi koncertów, tłumaczenia tekstów ("Natty Dread" Marleya) info o kapelach: KOSKOOSH i STAGE OF UNITY) oraz początek tyleż ambitnej co długotrwałej, kontynuowanej później przy "ajenajowskich" ogniskach dyskusji na temat: "Gdzie jest jedność". A, i jeszcze artykuł o akcji TAMA TAMIE w Czorsztynie.


Oba numery do ściągnięcia z CHOMIKA.

czwartek, 1 czerwca 2017

SEKULARYZACJA DÓBR BISKUPÓW KRAKOWSKICH

A to ci niespodzianka: właśnie dostałem najnowszy tom "Jaworzno interdyscyplinarnie" z materiałami z ostatniej konferencji w Jaworznie. Wśród tekstów także mój o XVIII-wiecznym skoku na kasę.


środa, 31 maja 2017

I'n'I Pielgrzym Zine

Czas ucieka, lata lecą... Ćwierć wieku minęło... Pora wrócić do starego projektu archiwizacji tamtych czasów - dla potomnych, dla historii.

"I'n'I Pielgrzym Zine" był chyba najdłużej wydawanym polskim zinem reggae (nr 1 - luty 1991 - nr 9 - lipiec 1994) i choćby z tej przyczyny zasługuje na wyróżnienie. Inne tytuły w tamtych czasach zazwyczaj kończyły się na 1-2 numerach, "Reggae Front" skończył chyba na 4 numerze. Poza tym "I'n'I" to nie tylko zin, to także środowisko skupione wokół niego, różnego rodzaju zloty, sylwestry, koncerty... W kolejnych numerach znajdą się relacje z tych imprez, w niektórych miałem przyjemność uczestniczyć. Na razie, na początek, pierwszy numer. Tak to się wszystko zaczęło:

Do ściągnięcia z CHOMIKA.

Nie mam żadnych praw do tego zina (jeden czy dwa numery tylko kolportowałem :) ), ale publikuję to w celach archiwalnych. Nawet bym zapytał Pielgrzyma, ale kontakt urwał się nam ponad dwie dekady temu, więc cóż mi pozostaje?

wtorek, 30 maja 2017

MŁYN NA BIELOWIŹNIE - rekonesans


Dąbrowa Górnicza nie jest miastem jakoś szczególnie obfitującym w zabytki przeszłości, zatem może warto pochylić się nad takimi drobiazgami jak młyn na Bielowiźnie, który dał początek samej osadzie, wchodzącej dziś w skład Dąbrowy Górniczej. Historycznie rzecz ujmując jest to obszar dawnego… Ujejsca, choć dzisiaj absolutnie tego nie widać i Bielowizna jest traktowana jako część Ząbkowic.
Kiedy ten młyn powstał – dokładnie nie wiadomo. Najstarszy jego ślad odnajdziemy na mapie z ok. 1801 roku – choć jeszcze bez nazwy:


Mapa ukazująca ziemie obecnego Zagłębia ok. 1809 roku (choć wydana później w Wojskowym Instytucie Geograficznym w Weimarze) ukazuje nam w tym miejscu już dwa młyny obok siebie – jeden z nich nazywa się Ujejsce (Ujejsze):


Późniejsza o trzy dekady tzw. Mapa Kwatermistrzostwa znowu widzi tam jeden, bezimienny młyn:


Według Kantora-Mirskiego zakończył on swą działalność ok. 1875 roku, ale nie jest to takie pewne, chyba że mamy do czynienia z innym młynem, bo ukazują go wszystkie późniejsze mapy aż po lata II wojny światowej. Tyle że – i to jest pierwsza zagwozdka – po lewej (zachodniej) stronie drogi:


Z jednym wszakże wyjątkiem:


Całą osadę młyńską, wraz z zalewem na Trzebyczce, widzimy na mapie J. Hempla (1856):


W okresie międzywojennym młyn (należący w tym czasie do rodziny Bochenków) zdawał się podupadać, na co wskazuje korespondencja i dokumentacja zachowana w katowickim archiwum. Interesujący jest zwłaszcza:

Opis Zakładu wodnego „Bielowizna” w gminie Wojkowice Kościelne Powiatu Będzińskiego



I.                   Cel i rozmiary zakładu

Młyn Bielowizna, istniejący od niepamiętnych czasów, na rzeczce Trzebyczce, służy do przemiału zboża dla potrzeb okolicznych mieszkańców wsi Ząbkowice, Wygiełzów i Sikorka. W tym celu posiada żubrownik, jeden postaw kamieni francuskich siedmioćwierciowych, walec 300/600 i perlak. Budynek z rygli drewnianych szalowany deskami, piętrowy, stojący na cokole murowanym o wymiarach wewnętrznych 10,30/7,50. Młyn posiada koło wodne nasiębierne o średnicy 3,75 i szerokości 2 m.

II.                Sposób wykonania

Różnica poziomu wody, potrzebna do otrzymania energii, uzyskana została drogą odprowadzenia koryta rzeczki na partii biegu, mającej znaczny spadek lokalny, w prawo po zboczu doliny. Urządzenie to wykonane zostało całkowicie na gruntach należących do zakładu wodnego.

Zlewnia rzeki wynosi 25,1 km2. Rzeka zasilana do ostatka licznymi źródłami nigdy nie zamarza i daje prawie niezmienną w ciągu roku ilość wody, wobec czego zbędnym było posiadanie stawu dla zmagazynowania wody, obecnie wystarczającej w zupełności dla potrzeb młyna z normalnej wydajności strumienia. Woda zbyteczna oraz nie użyta w danej chwili spuszcza się drugim skosem pogródek, chwilowy namiar odchodzi przez przelew niewielkiej spusty bocznej na młynówce, woda zaś z powodzi, wychodząc z brzegów, zatapia łąki po lewej stronie obecnego koryta. Upusty otwarte zabezpiecza młyn od zalewu i służy do osuszania pogródek na wypadek potrzeby naprawy. (…)

Rzeczywista cofka podporu wody sięga do wodociągu fabryki „Elektryczność” w Ząbkowicach, zabierającego od czasu swojego istnienia tj. od roku 1900 bez mała wszystką wodę z koryta. Kolektor otwarty, odprowadzający bezustanka z fabryki zużytą zanieczyszczoną wodę, dostarcza z powrotem do koryta około 70% zabranej całej ilości wody. Dla możności wypompowania tak dużej ilości wody fabryka zbudowała na rzeczce przegrodę, podpierając poziom wody o 58 cm, wobec tego nie może być mowy o jakimkolwiek wpływie faktu istnienia młyna na stan przepływu rzeki powyżej tego punktu.

Oprócz tego naprzeciwko jazu fabrycznego istnieje wodociąg kolejowy, zabierający coraz więcej wody dla potrzeb zwiększonego ruchu i skanalizowanych domów mieszkalnych.

III.             Wykaz spodziewanych korzyści

Wobec silnej konkurencji detalicznej sp z masowej produkcji wielkich młynów parowych oraz bliskości kolei i miejscowości silnie zaludnionych, młyn podupada coraz bardziej i całkowity dochód, obliczony przeciętnie na 850 zł. rocznie, nie daje możności użycia najętej obsługi zakładu. Praca zawodowa i wszelkie reparacje wykonywane są przez właściciela we własnym zakresie.


Do tekstu dołączony jest plan sytuacyjny i przekroje młyna:


Teren ten czytelny jest właściwie do dziś a budynek młyna widać nawet z drogi, jadąc z Ząbkowic (obok policji) w stronę Ujejsca, po prawej stronie. Tyle że – i to jest druga zagwozdka – obecny młyn stoi po drugiej stronie rzeczki, na dodatek murowany, podczas gdy z cytowanego wyżej dokumentu wynika, jakoby był drewniany. Czyżby w międzyczasie został przebudowany?


Młyn obecnie wygląda w opłakanym stanie. Sam budynek stoi, ale nie zachowało się niemal nic z jego dawnego wyposażenia. Zabite okna i drzwi oraz zapach skutecznie zniechęcają do zwiedzenia wnętrza, ale parę fotek przez różne dziury zrobiłem. Na dziś to tyle, ale być może trzeba będzie w przyszłości bardziej pochylić się nad tematem tego obiektu, gdyż – podobno – rodzina spadkobierców chce go przekazać miastu. Wprawdzie daleko mu do innego dąbrowskiego młyna (Freya) ale kto wie, kto wie…


poniedziałek, 8 maja 2017

KAZIMIERZ WIELKI W BĘDZINIE

707 rocznicę urodzin króla Kazimierza uczciliśmy w Będzinie nowa publikacją. Niestety, nie było mnie na promocji, co skutkuje tym, że sam tej książki jeszcze nie widziałem :) Mam tylko okładkę. Dystrybucja książki jest zapewne mocno ograniczona (generalnie - nie na sprzedaż) więc chętni mogą ją otrzymać zapewne jedynie w siedzibie Towarzystwa Przyjaciół w Będzinie, do czego serdecznie zapraszam.


piątek, 5 maja 2017

KILKA ZAPROSZEŃ

Maj obrodził wydarzeniami. Po kolei:

Najpierw (8 maja) w katowickim oddziale Polskiego Towarzystwa Historycznego będę miał referat zatytułowany "Zamek w Będzinie na nowo odkrywany". Wstęp wolny (g. 17.00, gmach WNS w Katowicach, Bankowa 11, sala 142)


Potem - 15 maja - w Sosnowcu w ramach konferencji "Muzea - teoria i praktyka..." będę mówił o moich doświadczeniach związanych z edukacją historyczną w oparciu o gry historyczne.


A 20/21 maja kolejna Noc Muzeów, w ramach której między innymi II Nocny Turniej w Ogniem i Mieczem. Wszędzie wstęp wolny.


wtorek, 21 marca 2017

ZAMEK W BĘDZINIE NA NOWO ODKRYWANY cz. VI


Długo trzeba było czekać na kolejną odsłonę cyklu, oj długo. W sumie ten odcinek miał dotyczyć wieży okrągłej, nawet jest już częściowo napisany, wstrzymam się jednak na moment, może do czasu, aż opublikowane będą wyniki ostatnich badań fundamentów wieży. W zamian będzie coś z zupełnie innej epoki – ale za to rzecz bardzo godna uwagi: opis zamku z roku 1854. W sumie jest to najstarszy tak dokładny, inwentaryzacyjny opis zamku, jak dotąd nigdy i nigdzie nie wykorzystany. Sam w sobie jest rewelacyjny i wymaga gruntownej analizy, ale zanim do niego przejdę, będzie też trochę okoliczności. Uczciwie ostrzegam – tekst będzie długi, to nie notatka prasowa. Ta wersja świadomie pozbawiona będzie wszelkich przypisów – te pojawią się wówczas, kiedy artykuł niniejszy pojawi się w jakiejś formie drukowanej (tutaj tylko miejsce, skąd pochodzi dokument: APK, APŁ bądź AGAD). Jeśli chodzi o daty cytowanych dokumentów to będą one miały pierwotną formę typu 1/13 listopada, gdzie ta druga liczba odpowiada naszemu gregoriańskiemu kalendarzowi. Jeszcze jedna uwaga – cytowane teksty będą w większości w oryginalnej formie, nawet nazwę BENDZIN pozostawię jak jest, ze względu na piękno brzmienia; tylko absolutne drobiazgi będą uwspółcześniane co do pisowni (typu „jaki” zamiast „iaki”, „restauracji” zamiast restauracyi” itp.). Pisownia nazwisk zazwyczaj nastręcza swoich trudności, w związku z czym cytowane niżej nazwiska mogą zawierać błędy.

Opis zamku z roku 1856 zachował się do dziś prawdopodobnie w aż trzech egzemplarzach. Prawdopodobnie, bo na własne oczy widziałem tylko ten przechowywany w Archiwum w Katowicach – ten właśnie został przeze mnie przepisany i przytoczony będzie poniżej. dwa pozostałe są – a przynajmniej były jeszcze w latach 50. ubiegłego wieku – w Archiwum w Łodzi oraz w warszawskim Archiwum Głównym Akt Dawnych. Dysponuję odpisem tego ostatniego, natomiast kopia łódzka ma inną datę – 1854. Jest to albo pomyłka, albo jednak… inny opis, gdyż wiadomo, że w tym czasie powstało więcej mniej lub bardziej szczegółowych opisów (protokółów wizytacji) – o okolicznościach ich powstania traktuje właśnie niniejsze opracowanie). Będę kiedyś w Łodzi, to może sprawdzę.

Jak wiadomo, zamek w Będzinie był własnością królewską zawiadywaną przez starostów, z których ostatnim był Stanisław Mieroszewski. Nawet po likwidacji starostw (1775) pozostał pod jego pieczą. Już po III rozbiorze dobra byłego starostwa zostały przejęte przez władze pruskie. 2 grudnia 1802 roku Kamera Wojenno-Ekonomiczna Jego Królewskiej Mości we Wrocławiu (Będzin wchodził w skład prowincji Nowy Śląsk – Neuschlesien) zawarła z mieszczanami będzińskimi umowę (kontrakt) na wieczystą dzierżawę dóbr należących do byłego starostwa, łącznie z zamkiem. W ich imieniu dobrami tymi administrowali tzw. kuratorzy, najpierw w liczbie 2, potem 4. W którymś momencie – w roku 1833, ale rzecz wymaga dokładniejszego zbadania – zamek znalazł się w rękach Zachodniego Okręgu Górniczego. Właśnie wtedy (1834) za pieniądze Banku Polskiego dokonano częściowej odbudowy warowni z przeznaczeniem na pomieszczenia dla szkoły górniczej, która jednak ostatecznie nie powstała. Budowle zamkowe zostały wówczas przykryte dachem z blachy cynkowej, ale dokładnego kształtu robót już chyba nie da się odtworzyć ze względu na brak źródeł. Ciekawe, że późniejsze o zaledwie dwie dekady opisy zamku, o których niżej, pokazują go znowu jako kompletną ruinę…

W latach 50. XIX wieku zamkiem zainteresowały się władze miasta Będzina, chcąc go wykorzystać do własnych celów (pomieszczenia dla szkoły elementarnej, kasy miejskiej, więzienie i policji oraz mieszkanie dla burmistrza). Przynajmniej od początku XIX stulecia Będzin nie posiadał własnego ratusza, toteż poszczególne wydziały Magistratu znajdowały się w wynajmowanych „na mieście” domach. 1/13 listopada 1853 roku odbyła się w kancelarii Magistratu narada „pod względem rozpoznania i podania wniosków czyli zamek starożytny Bendziński może być przydatnym na pomieszczenie w nim Kancelarii miejscowego Magistratu i Kasy Ekonomicznej”. Jako że zarządzenie przyszło odgórnie, od samego Gubernatora Cywilnego Guberni Radomskiej, w naradzie brał udział też przedstawiciel władzy lokalnej, tj. Naczelnika Powiatu Olkuskiego, niejaki Królikowski. Czterokrotnie wzywany Budowniczy Powiatu Olkuskiego nie raczył się zjawić, wobec czego „(…) Pomocnik N.Ptu [Naczelnika Powiatu] po czterooznaczonym bezskutecznym na niego oczekiwaniu, nie mogąc dłużej na próżno trwonić czasu do innej służby nader pożądanego, w asystencji miejscowego Burmistrza i Kasjera [Kuczkowski] udał się do zamku o którym mowa, stan którego okazał się być następującym:
Zamek starożytny w Bendzinie jak tradycyjna wiadomość podaje w r. 1358 przez Króla Kazimierza Wielkiego założony, położony przy końcu domów mieszkalnych M. Bendzina od strony północnej na skalistej górze od rynku Mta niezbyt odlegle bo nie więcej jak około arszynów 200 oddalony, dziś zupełnie znajduje się w stanie złym i do zamieszkania niepodobnym, wprawdzie zamek ten w r. 1834 był reperowany i blachą cynkową pobity, lecz od owego czasu nie będąc dalej reperowanym i przez nikogo zamieszkałym, uległ ponownej ruinie, porobione bowiem dziury w dachu cynkowym przepuszczały na belki i sufity wodę deszczową i ze śniegów, skutkiem czego prawie we wszystkich stancjach sufity pozapadały, belki popróchniały, schody na zewnątrz zamku będące parchlatały tak dalece, że dziś nawet szczegółowe zlustrowanie wewnętrznego rozpołożenia tegoż zamku bez wystawienia się na niebezpieczeństwo utraty życia przez spadnięcie walących się gruzów i spróchniałego drzewa okazuje się być niepodobnym, chcąc bowiem na nowo zamek ten uczynić zamieszkałym a przynajmniej zdolnym do pomieszczenia zaproponowanej Magistratury i mieszkania Burmistrza wedle zdania biegłych znacznych potrzeba by nakładów na restauracją Onego najmniej do Rs {Rubli srebrnych] 5.000 wynosić mogących. Wydział Górniczy bez wątpienia zamku tego również odstąpić Miastu tak nie byłby skłonny, aby Kasa miejska za nabycie Onego jakiej bonifikacji nie poczyniła, przy takim przeto zbiegu okoliczności nabywania zamku o którym mowa, jakkolwiek dla utrzymania starożytnego zabytku nader pożądanego dla widoków jednak Kasy miejskiej byłoby nieodpowiednie i z dużymi niedogodnościami połączone. Zamek bowiem ten jak się wyżej nadmieniło jest położony na wyniosłej dość spadzistej górze, przystęp więc do niego szczególnie porą zimową byłby utrudzającym i chcąc przystęp do niego łatwiejszy urządzić, potrzeba by również na co wydatki ponosić. (…)” (APŁ) Dalej stwierdzono – nie bez słuszności zresztą – że „Ratusze jedyni w Rynku stawiane być powinny”, wobec czego zaproponowano kupno na potrzeby Magistratu domu od niejakiego Dominika Morysińskiego (za Rs 2.400, czyli o połowę mniej niż wyniosłyby koszty remontu zamku).
Budowniczy Powiatu Olkuskiego (nazwisko odczytajcie sobie sami:)

musiał chyba dostać jakąś reprymendę, bo w końcu pojawił się w Będzinie – i to już 4 dni po tej naradzie (5/14 listopada 1853) – sporządzając swoje własne wnioski, przedstawione naczelnikowi Powiatu 1/13 grudnia 1853, a znane mi z kopii sporządzonej 14/29 (sic !) listopada 1854 (podkreślenia moje):
„(…) Zamek Królewski w Bendzinie (…) jest jak wszystkie inne zamki dawne z kamienia łamanego na wapno, w restaurowanych przed kilkunastu laty częściach pokryty dachem z blachy cynkowej. Kształt ogólny budowli, rozkład oddziałów, zewnętrzne elewacje są fantastyczne do dawnych ruin przy restauracji zastosowane i domyślać się należy, że celem tejże restauracji było nie tyle zapewnienie użyteczności lub osiągnięcia korzyści z zamieszkania tego zamku jak raczej ocalenia szczątków jego starożytnością się odznaczających od zupełnego w gruzy rozsypania się. Z tego też zapewne powodu przy jego restauracji nie miano wielkiego względu na oszczędne projektowanie płaszczyzn dachowych, na dogodności odpowiadające połączeniu lokalów tak pod względem prostolinijnego stykania się tychże z sobą (alignement) jako też przyzwoite oświetlenie, rozkład okien i drzwi, a nawet jednostajności poziomu podłóg – lecz we wszystkich tych okolicznościach stosowano się do dawnych jakie pozostałe ruiny stanowiły, aby temże ten tylko zewnętrzny kształt jak najbardziej malowniczy i starożytnością się cechujący nadać. Stan dzisiejszy tego gmachu jest ogólnie upadający, a o ile z widzieć się dających (bo nie wszędzie bez poprzedniczych szczegółów i przygotowań wejść można) dla doprowadzenia do stanu dobrego, użytecznego i do zamieszkania zdatnego potrzeba by było zrobić co następuje:
a)      Poreperować wszystkie dachy co do pokrycia cynkowego, a może co do wiązania i belków, tego jednak dziś widzieć nie można, bo schody na piętro prowadzące zwaliły się a pod dach kryty wieży okrągłej bez stosowania z mocnych drabin urządzonego rusztowania wejść wcale nie można.
b)      W wielu miejscach sufity czy to skutkiem zaciekania na nie dreszczów, czy też skutkiem niedokładnego w czasie roboty wykonania, odpadłe lub odpadnięciem grożące, na nowo zaprowadzić trzeba, lecz i tego bez przekonania się na rusztowaniu stanowczo obliczyć nie można.
c)      Podłogi w wielu bardzo miejscach potrzebują reparacji lub odnowienia.
d)     Wszystkie drzwi i okna skutkiem tyloletniego nieużywania popaczyły się i dziś odpowiedniego celowi użytku nie przynoszą, wszystkie więc znacznej reparacji a niektóre zupełnego odnowienia potrzebują.
e)      Piece wszystkie są w stanie do użytku niezdatnym, albo reparacji, albo przestawienia, albo też nowego zaprowadzenia wymagają.
Dodawszy do tego koszta na zmianę rozkładu oddziałów do nowego przeznaczenia tej budowli zastosowanego i koniecznego na postawienie jakiejkolwiek budowli gospodarskiej dla Burmistrza, na stosowne urządzenie aresztów policyjnych, na wzniesienie kloak, a najszczególniej na urządzenie jakkolwiek niezupełnie dogodnego, ale przynajmniej znośnego wejścia do tego gmachu, czy to z ulicy Zamkowej, czy z Rynku Miasta urządzić się mającego, zaręczyć mogę że koszta na to potrzebne, z wszelką możliwą oszczędnością obliczone, i na konieczne tylko a nie zbytkowne szczegóły lub ozdoby potrzebne kwotę RS 5.000 przeniosą.
Oto jest rzeczywisty i najsumienniejszy skreślony obraz stanu zamku w Bendzinie pod względem kosztów jakie na przerobienie tego gmachu na ratusz miejski i pomieszczenie w nim Kancelarii Magistratu, Kasy Ekonomicznej Miasta, aresztów i mieszkania Burmistrza byłoby koniecznymi (a o ile dziś sądzić można, bo jak wyżej objaśniłem, nie w każdym szczególe bez rusztowania miejscowości przekonać się dozwala) lecz podłóg mnie główniejszą przeszkodą użycia tego gmachu na projektowane przeznaczenie stanowi jego położenie na niedostępnej i utrudzającej górze, które jakkolwiek udogodnionem by być mogło przez nowe zrobienie stosownej do miejscowości zastosowanej drogi, zawsze jednak ratusz w tym miejscu stojący byłby dla interesantów do Magistratu przychodzących utrudzającym, a dla policjantów i niższej służby, po tychże interesantów na każde zawołanie (jak zwykle w ratuszach się trafia) posyłanych, można powiedzieć nieznośnym.
O prawdzie powyższych moich wniosków bez widzenia na miejscu w Będzinie zamku władze wyższe przekonać się tylko mogą z dokładnego jego planu architektonicznego i z dokładnego planu niwelacyjnego, profil góry na której zamek stoi objaśniającego.
Sporządzenie jednak tych planów, ze względów przytoczonych powyżej, nie da się inaczej wykonać, jak tylko wtenczas, gdy władza właściwa wyasygnuje najmniej RS 30 wyraźnie RS trzydzieści na przygotowanie do pomiaru potrzebne, rusztowania, drabiny, ludzi do pomocy itp., z których najskrupulatniejszy rachunek legalnemi dowodami poparty – trudniący się pomiarem i niwelacją, złożyć będzie w obowiązku.
W Olkuszu, dnia 14/29 listopada 1854 r.” (APŁ)

Komisja Rządowa Spraw Wewnętrznych i Duchownych w piśmie z dnia 22 czerwca/4 lipca  1854 roku nakazała radomskiemu Rządowi Gubernialnemu w terminie 20 dni dokładnie opisać zamek i oddać pod nadzór miejscowej policji (czyżby uwzględniono sugestie budowniczego powiatowego i zrezygnowano z szerszego zagospodarowania zamku). (APŁ) Zwlekać dłużej zatem nie można już było i ostatecznie 30 czerwca/11 lipca budowniczy powiatu olkuskiego przekazał zamek w Będzinie pod nadzór magistratu (nieco wcześniej dyrekcja Zachodniego Okręgu Górniczego pozbyła się ruin i oddała je władzom powiatowym.

Dokument „Akt nadania…” zachował się w trzech egzemplarzach. Poniższy tekst przytaczam według kopii „katowickiej”. W oryginale ma on formę tabeli, co byłoby nieco trudne do oddania w ramach niniejszego postu. Pierwsza rubryka zawiera liczbę porządkową („nr bieżący”), druga właściwy opis a trzecia wyszczególnienie liczbowe opisywanych przedmiotów. Czyni to niniejszy dokument nieco trudny w odczytaniu, wobec czego zdecydowałem się na opublikowanie tutaj tylko środkowej części tabeli. Podkreślona została część opisana pod liczbą porządkową 14, gdyż w późniejszym tekście do tego zdania będą częste analogie. Większość technicznych określeń (szufrygi, szpungi, filunki, bankajzy…) rozszyfrowałem, nie wiem tylko co to są owe szleshaki, choć najprawdopodobniej ich odpowiednikiem są – występujące w dalszej części cytowanego tekstu – pociągaczki (przyciągaczki). W nawiasach kwadratowych znajdują się moje uwagi.


Akt oddania
pod nadzór Magistratu Miasta
Bendzina
Starożytnego Zamku Królewskiego
w tymże mieście istniejącego
sporządzony przez
Budowniczego Ptu Olkuskiego
w roku 1856

„Protokół oddania starożytnego zamku w mieście Bendzinie istniejącego, dotąd pod Zarządem Górnictwa zostającego, pod nadzór Magistratu Miasta Bendzina, wskutek reskryptu Wysokiej Komisji Rządowej Spraw Wewnętrznych i Duchownych, z dnia 24 czerwca/4 lipca 1854 roku nr 11156/23362 przez reskrypt Rządu Gubernialnego Radomskiego z dnia 30 czerwca/11 lipca 1854 nr 51734 ogłoszonego, spisany przez Budowniczego Powiatu Olkuskiego
W dniu dzisiejszym jako terminie ułożonym Budowniczy Powiatu Olkuskiego wspólnie z Budowniczym Zakładów Górniczych Okręgu Zachodniego, Burmistrzem Miasta Bendzina, z dwoma ławnikami honorowymi tegoż miasta, nie mniej Franciszkiem Kluzą dotychczasowym dozorcą zamku, udali się na grunt tegoż i przystąpili do szczegółowego opisu jego.
Przede wszystkim obowiązkiem jest Działających uprzedzić, że poniższy opis jakkolwiek z największą możliwą starannością sporządzony, nie da dokładnego i szczegółowego wyobrażenia ani o stanie zamku, ani o szczegółach w nim się znajdujących – bo obejmuje tylko takie przedmiota, do których dzisiaj (w niektórych miejscach z największym niebezpieczeństwem) dojść można. Przedmiota zaś w niedostępnych miejscach znajdujące się lub gruzami zawalone, których ani Budowniczy Powiatu niniejszy opis formujący, ani Burmistrz Miasta Bendzina zamek pod swój nadzór odbierający, widzieć nie mogli (jako niedostępne) opisane tu nie są, na usprawiedliwienie czego Budowniczy Powiatowy przytacza tu dosłownie ostatni ustęp Wniosków swoich względem zamku będzińskiego, jeszcze w dniu 1/13 grudnia 1853 przy nr 417 Naczelnikowi Powiatu Olkuskiego przedstawionych:
„Sporządzenie jednak tych planów, ze względów przytoczonych powyżej, nie da się inaczej wykonać, jak tylko wtenczas, gdy władza właściwa wyasygnuje najmniej RS 30 wyraźnie RS trzydzieści na przygotowanie do pomiaru potrzebne, rusztowania, drabiny, ludzi do pomocy itp., z których najskrupulatniejszy rachunek legalnemi dowodami poparty – trudniący się pomiarem i niwelacją, złożyć będzie w obowiązku.”
Nadmienia się tu jeszcze i to, że ponieważ wszystkie szczegóły budowlane tego zamku są w stanie upadającym i bez potrzeby reparacji lub odnowień zupełnych do żadnego pożytku posłużyć nie mogą – dla skrócenia więc pracy monotonnie tylko powtarzanie złego stanu przynieść mogącej – w poniższym opisie dano tylko jedną rubrykę, w której ilość szczegółów wpisano – z zastrzeżeniem, że wszystkie są w stanie złem.

Opisanie Ogólne

Zamek Królewski w Bendzinie leży na szczycie góry, nad miastem panującej, i w niższej początkowej swej części podstawą tegoż miasta będącej.
Wymurowanym jest jak wszystkie starożytne zamki, z kamienia łamanego na wapno, z domieszaniem przy restauracją przed kilkunastą laty dopełnionej, cegły palonej – w częściach restaurowanych pokryty dachami z blachy cynkowej.
Kształt ogólny budowli, rozkład oddziałów i zewnętrzne elewacje, są fantastyczne, w stylu gotyckim do dawnych ruin przy restauracji zastosowywane – i domyślać się należy że celem ostatniej restauracji było, nie tyle zapewnienie użyteczności, lub ciągnienia korzyści z zamieszkania tego zamku, jak raczej ocalenie szczątków jego z ruin starożytnością się odznaczających od zupełnego w gruzy rozsypania się.
Z tego to zapewne powodu, przy jego restauracji nie miano wielkiego względu na oszczędne i trwałość zapewnić mogące płaszczyzn dachowych, na dogodności odpowiadające połączenie lokalów, pod względem prostolinijnego stykania się tychże z sobą (alignement) na przyzwoite oświetlenie, rozkład okien i drzwi – a nawet jednostajność poziomu podłóg – lecz w tych wszystkich okolicznościach stosowano się do dawnych jakie pozostałe ruiny stanowiły, byle tylko tamże kształt zewnętrzny ich najbardziej malowniczy i starożytnością się odznaczający, nadać.
Stan dzisiejszy tego gmachu jest ogólnie mówiąc upadający, dachy bowiem cynkowe w wielu miejscach są pozrywane, powały sufity i podłogi wraz z unoszącymi je belkami pozawalane, okna popaczone co do ram, co do szyb w  wielu miejscach powybijane, drzwi popaczone i nie pasujące, zamki pordzewiałe, piece prawie wszystkie porozwalane i do żadnego użytku posłużyć nie mogące, mury takie w wielu bardzo miejscach szkodliwie porysowane.
Szczegóły w tem zamku dziś się znajdujące jakie (jak się już wyżej powiedziało) widzieć i dojść do nich można było są następujące.
Zamek ten podzielić można na 4 części:
1wszą stanowi pawilon dwupiętrowy 30 stóp długi, 36 stóp szeroki, 38 stóp pod dach wysoki
2 pawilon trzech piętrowy, 32 stóp długi, 36 stóp szeroki, 50 stóp wysoki
3cią pawilon o 1ym piętrze 38 stóp długi, 32 stóp szeroki, 22½ stóp wysoki
4 stanowi Baszta okrągła nie pokryta bo wszystkie pierwsze trzy części pokryte były blachą cynkową.
Nad dach wyprowadzonych jest dwa kominy murowane mocno uszkodzone.
Dziedziniec zamkowy opasany jest murem z kamienia na wapno murowanym 440 stó pośrednio długim, 6 stóp grubym różnej wysokości bardzo mocno zrujnowanym.

Opisanie szczegółowe

 
Wyszczególnienie przedmiotów:

Przez otwór w murze parkanowym zasklepiony bramą dwuskrzydlną z tarcic 1½” [cali] grubych, szalowaną i głowaczami nabitą, dawniej kolorem popielatym klejowo pomalowaną, 4-ma hakami w mur wmurowanymi, 4-ma długimi zawiasami, zamkiem wielkim z kluczem, szlieshakiem, szyldem, tudzież 2-ma szufryglami u dołu i góry okutą, po16 stopniach czyli schodach z kamienia łamanego ułożonych i mocno zrujnowanych wchodzi się, [na] dziedziniec murem parkanowym opasany, tu po prawej ręce są 3 lochy sklepione, które dawniej pewnie były piwnicami, bez drzwi i okien.
Z tych wyszedłszy i idąc około muru dziedziniec zamkowy opasującego po lewej ręce będącego, napotykamy na drzwi ordynarne z tarcic calowych na szpungach zbite 2 zawiasami tyluż hakami i szlieshakiem okute, w murze parkanowym umieszczone i mocno zrujnowane,
prowadzące na arkadowanie z kamienia i cegły palonej zmurowane, które na podstawę mostu na przeciwległe wzgórze przez wąwóz prowadzić mającego służyć miało.
Stąd powróciwszy tą samą drogą do Bramy powyżej pod nr 1 opisanej – znowu
po 21 stopniach z kamienia łamanego ułożonych i podobnie jak pierwsze zrujnowanych, wchodzi się na dziedziniec zamknięty z dwóch stron ścianami zamku a z trzeciej murem parka nowym powyżej opisanym 170 stóp długości, 18 stóp zrównanej wysokości mającym, w wielu miejscach zrujnowanym i mocno porysowanym.
W nim są:
Drzwi jednoskrzydłe u góry półkoliste z tarcic 1½” grubych szalowane, głowaczami nabite kolorem popielatym klejowym dawniej pomalowane, 2-ma hakami wmurowanymi, 2-ma długimi zawiasami, z szrubami z muterkami przytwierdzonymi  okute.
Z tego dziedzińca, przez drzwi z tarcic 1½”  szalowane, głowaczami nabite, pokostowane kolorem perłowym, 8-ma hakami, 2 długimi zawiasami, zamkiem francuskim, z kluczem, klamką i szlieshakiem tudzież gałką do przyciągania okute, dziś  wyłamane i wewnątrz budowli złożone, wchodzi się do sieni 8 stóp długiej, 6½ szerokiej, w tej: sufit zupełnie zdezelowany na pogniłych belkach, 1 dziura na okno bez ram i szkła, 1 okno w ramach pokostowanych, jednoskrzydlne, gwoździami przytwierdzone o dwóch szybach, z których jedna wybita, dające światło do sieni drugiej.
Z sieni na lewo wchodzi się przez otwór w murze wykuty do Baszty zupełnie okrągłej, pod nr 4 w Opisie ogólnym zamieszczonej.
W tej także sieni są: drzwi jednoskrzydlne 2 filimki fasowane, na perłowo pokostowane, z 2-ma zawiasami kręconymi, 2-ma hakami, 1-ą gałką, zamkiem z klamką, kluczem szlieshakiem, nachtrieglem i szyltem okute, do stancji na 21 stóp w  [kwadrat] długiej 10’10’’ [10 stóp i 10 cali]od podłogi pod sufit wysokiej, w której znajduje się:
okien dwuskrzydlnych na perłowo pokostowanych każde, 4-ma francuskimi zawiasami, 8-mią narożnikami, 1 zawłoczką, 2-ma szufryglami i 4 bankajzami okutych tudzież każde 8-ma szybami oszklonych. W tych szyb wytłuczonych 8. Podłoga z tarcic, sufit upadający, podparty 3-ma kołkami, piec ceglany.
Drzwi takie same zupełnie jak pod n-m 14 prowadzące do stancji 16 stóp długiej 13 stóp szerokiej 11 stóp wysokiej, w której znajduje się: okno gotyckie na perłowo pokostowane 4-ma francuskimi zawiasami, 8-ma narożnikami, 1-ą zawłoczką 2-ma szufryglami i 4 bankajzami okute tudzież 6 szybami prostokątnemi u spodu a 7-ma skośnemi u wierzchu oszklone. Ma być podłoga, gruzami zupełnie zwalonego sufitu przysypana i widzianą być nie mogąca.  Sufit zupełnie wraz z belkami zawalony. Piec ceglany zupełnie rozwalony, z drzwiczkami żelaznymi wyjętymi i w przyległym oddziale leżącymi.
Drzwi takie same jak powyżej a szczególniej pod n-m 14 opisano, którymi wchodzi się do:
Izby 23½ stóp długiej, 15 [?] stóp szerokiej, 11 stóp wysokiej, w której znajdują się: drzwi takie same jak pod n-m 14 opisano, okno dwuskrzydlne na perłowo pokostowane, 4-ma francuskimi zawiasami, 8-ma narożnikami, 2-ma zawłoczkami, 2 gałkami 4-ma bankayzami okute, tudzież 16 szybami (z których 8 wybitych) oszklone, okno mniejsze podobnież pokostowane 4-ma francuskimi zawiasami, 8-ma narożnikami, 2-ma zawłoczkami, 4-ma bankayzami i 1 zasawką okute  i 6 szybami (z których 3 rozbite) oszklone, na dziedziniec wychodzące. Podłoga z tarcic. Sufit uszkodzony i w narożniku wypadły. Piec ceglany z drzwiczkami żelaznymi zupełnie zrujnowany.
Wróciwszy do sieni na początku opisanej przez drzwi takie same jak pod n-m 14 opisane wchodzi się do sieni drugiej, w której znajduje się sufit wyjąwszy miejsca dla klatki schodowej zostawionego, drzwi takież same jak pod n-m 14 opisano do stancji już poprzednio opisanej. Schody z tarcic o 15 stopniach z odpoczynkiem na pierwsze piętro prowadzące oparte o przepierzenie z drzewa ciągnące się aż pod sufit pierwszego piętra. W przepierzeniu tym znajdują się: drzwi jednoskrzylnych na szpungach klejonych, perłowo pokostowanych pokostowanych, każde 2-ma hakami, 2-ma długimi zawiasami, zameczkiem z szlieshakiem i kluczem tudzież szyldem* okutych, jedne na dole, drugie na górze. Drzwi te prowadzą do komórki na skład drzewa po schodach pod n-m 38 opisanych, wchodzi się do:
sieni piętrowej 21 stóp długiej 9½ stóp szerokiej, w której okno dwuskrzydlne, perłowo pokostowane, 4-ma francuskimi zawiasami, 8-ma narożnikami, 1 zawłoczką, 2-ma zasuwkami i 4-ma bankayzami okute, 8 szybami (z których 3 wybite) oszklone.
Z sieni tej przez drzwi jednoskrzydlne, fasowane, perłowo pokostowane, 2-ma francuskimi zawiasami, zamkiem francuskim z klamką, kluczem, szlieshakiem, szyldem, nachtrieglem i gałką okute, wrzeciądzem i skoblem opatrzone,  wchodzi się do kuchni 21½ stóp długiej 10½ stóp szerokiej, w której: okno 4-skrzydlaste na perłowo pokostowane, 8-ma francuskimi zawiasami, 16-ma narożnikami, 2-ma zewłoczkami, 4-ma zasuwkami i 6-ma bankayzami okute, 16-ma szybami (z których 6 wybitych) oszklone. Cygan z kapą zupełnie zniszczony. Piec piekarski zupełnie zniszczony. Podłoga i sufit z belkami zawalone.
Drzwi takież same jak pod n-m 14 opisano prowadzące do stancji w której okien dwuskrzydlnych u góry półkolistych na perłowo pokostowanych, każde 11 szybami oszklonych, 4-ma francuskimi zawiasami, 8-ma narożnikami, 1 zawłoczką, 2-ma zasuwkami długimi, 3-ma spojnikami i 5-ma bankayzami okutych.  Podłoga i sufit z belkami zawalone.
Z tej stancji widne są drzwi do drugiej, ponieważ jednak dla braku podłogi i belków które się zwaliły, dalej wejść nie można, a dla braku drabin lub rusztowania pod dachy wyjść także niepodobna,  o dalszych więc szczegółach przekonać się i opisać onych nie można było i na tem opis niniejszy zakończono.
W Będzinie 4/16 stycznia 1856.

Odbierający: Burmistrz Miasta Będzina Binkowski
               Ławnicy honorowi: Karol Ciszek, Ignacy Gęborski
Zdający: Budowniczy Górniczy Okręgu Zachodniego podpisuje z uwagą drugostronnie umieszczoną
               Dotychczasowy dozorca zamku: Franciszek Kluza
Spisujący niniejszy akt podawczy: Budowniczy Powiatu Olkuskiego [podpis]”

Bezpośrednio pod tym szczegółowym opisem znajduje się jeszcze uwaga Budowniczego Zachodniego Okręgu Górniczego:
„Jakkolwiek mimo wszelkich czynionych usiłowań i przyniesionych nawet drabin nie można było bez narażenia się na ciężkie kalectwo, lub utratę życia dojść do oddziałów w powyższym Opisie przez Budowniczego Powiatu jako niedostępne opuszczonych – mając jednak wszelką pewność że objęte Inwentarzem szczegóły i przedmiota w tych oddziałach niezawodnie się znajduje z obowiązku mego [w piśmie?] do niniejszego Aktu to co ogólnym Inwentarzem jest objęte, jakkolwiek co do stanu i dobroci zrujnowane, przecież nie uronione.

Drzwi jednoskrzydlaste z filonkami 2 pokostowane perłowo.
Okucie tych składa się z 2 haków zawias drzewnych z zamku francuskiego z klamką kluczem nachtryglem szyldem i z 1 pociągaczem.
Do sali dług. 27½ szerok. 16 wysok. 9’
W niej znajduje się:
Okno dwuskrzydlaste u góry półokrągłe pokostowane perłowo o 11 szybach oszklone
Okucie jego z 4 zawias wpuszczonych w 8 narożnikach 1 zawłoczki 2 zasówek 3 spojnikach i 5 bankajzy
Okno dwuskrzydlaste pokostowane o 6 szybach na kit
Okucie jego składa się z 4 zawias wpuszczonych 8 narożników 2 zawłoczek 2 gałki 4 bajnkajzy
Podłoga z tarcic heblowanych
Sufit [z tarcic heblowanych]
Piec ceglasty wysokości 7½, przy nim drzwiczki z blachy żelaznej 9” w .
Z Sali tej przez drzwi jednoskrzydlaste z 2 filonkami pokostowane, okucie tych składa się z 2 zawias wpuszczonych z zamka francuskiego z klamką kluczem scheshakiem nachtryglem szyldem z 1 przyciągaczki, wychodzi się na schody drewniane o 18 stopniach z potestem po których zejść można na Dziedziniec, po drugich zaś Schodach [nieczytelne] dostajemy się na drugie piętro przez drzwi jednoskrzydlaste z futryną o 2 filonkach pokostowane na perłowo
Okucie których składa się z dwóch zawias francuskich zamka francuskiego z klamką kluczem sluschakiem nachtryhlem szyldem i 1 pociągaczki.
Wchodzimy do Sali zamieszczonej na Kościół wyznania Ewangelickiego dług. 29’ szerok. 22’, w niej:
Okien 2skrzydlanych z blindfutrynami i blatami pokostowanych, każde o 8 szybach nad […..] u góry pół cyrkiel 5 szybami
Okucie tych składa się z 4 zawias francuskich 8 narożników 1 zawłoczki 2 szufrygi i 5 bajnkajzów. Podłoga. Sufit. Piec ceglany, przy nim drzwi z blachy żelaznej 9” w .
Z tej przez drzwi jednoskrzydlaste z futryną 2 filunkach z ferklejdenchami[?] pokostowane perłowo, okucie których składa się z 2 zawias francuskich z zamka drukowego[?] z klamką kluczem sluschakiem nachtryglem, szyldem i 1 gałki, wchodzi się do Stancji dług. 21 szerok. 18’. W niej:
Okno dwuskrzydlaste z blindfutryną z blatem o 6 szybach na kit oraz cyrklem u góry o 5 szybach na kit pokostowane na perłowo
Okucie składa się z 1 zawiasy francuskiej 8 narożników 1 zawłoczki 2 szufrygli 5 bankajzy 2 spojnikiów.
Drzwi jednoskrzydlaste z futryną o 2 filonkach pokostowane na perłowo
Okucie których składa się 2 zawiasy francuskie zamki drukrowy z klamką kluczem sleschakiem nachtryglem szyldem i 1 pociągaczką
Wróciwszy do Stancji po drabinie przez otwór w suficie wchodzi się Stancji długiej 26’ szer. 22’. Okien dwuskrzydlnych z blindramami z blatami każde o 8 szybach na kit z cyrklem u góry o 5 szybach pokostowanych na perłowo. Okucie każdego składa się z 4 zawias francuskich 8 narożników 1 zawłoczki 2 szufrygli 5 bankajzów 3 spojników
Futryny bez drzwi prowadzi na Strych ponad częścią zamku dwupiętrową.
Ze Stancji zaś po drabinie przez otwór w suficie wyjść można na  Strych ponad częścią zamku trzypiętrową.

Budowniczy Górniczy Okręgu Zachodniego [podpis]

Po odebraniu powyższego Wniosku Budowniczego Górniczego, Budowniczy Powiatowy wspólnie z Burmistrzem miasta Bendzina donieść są w obowiązku, to swoje zdanie, że jakkolwiek nie ma żadnej wątpliwości, że zaciągnięte dodatkowo przez Budowniczego Górniczego szczegóły znajdują się w gmachu zamkowym – tem bardziej że stamtąd jako miejsca niedostępnego skradzionemi być nie mogły – a nadto gdy niektóre okna na wyższych piętrach z zewnątrz widziane być mogą – gdy jednak dziś nawet przy drabinach przyniesionych (jakie dostać można było) nikt bez narażenia życia dostać się do wyższych oddziałów zamku nie mógł – dlatego Budowniczy Powiatu wspólnie z Burmistrzem nie mogąc wedle  swego obowiązku opisać rozkładu oddziałów i sprawdzić dotykalnie stanu szczegółów – na tem niniejszy protokół zakończyć i podpisać zmuszeni byli.
W Bendzinie, 8/20 stycznia 1856 r.
Burmistrz miasta Bendzina [podpis]
Budowniczy Powiatu Olkuskiego [podpis]
[pieczęć]”

To tyle jeśli chodzi o opis zamku. Prawdziwa przygoda zaczyna się wtedy, kiedy próbujemy sobie to wszystko rozrysować. Weźmy choćby tylko parter – co my tu mamy? Jedna sień, druga sień, stancja kwadratowa, stancja druga i na koniec jeszcze największa izba! A dziś? Wchodzimy do zamku (budynku mieszkalnego) i mamy w nim zaledwie dwa pomieszczenia: to są te dwa ostatnie z powyższego opisu. Trzeba mianowicie pamiętać, że pomiędzy wieżą okrągłą (do której wchodziło się bezpośrednio z pierwszej sieni) a owym budynkiem, była jeszcze jedna budowla łącząca niejako obie poprzednie. Uznając ją za XIX-wieczną konstrukcję nie zdecydowano się na jej odbudowę podczas ostatniej (1952-56) rekonstrukcji zamku. Moim zdaniem niesłusznie. Obiekt ten, którego resztki ściany sięgające pierwszego pietra zachowały się na fotografiach zamku z okresu międzywojennego (widzimy ją również na rysunkach inwentaryzacyjnych z 1924 roku) musiałby być wcześniejszy, skoro w 1854 roku już istniał i nie powstał też w czasie rekonstrukcji Lanciego (1834). A zatem kiedy? To może być temat na kolejną „rozminę”, tutaj zauważę tylko, że ostania znana (przed Lancim) odbudowa zamku miała miejsce na początku XVII wieku (ok. 1616 roku) – wszystkie kolejne relacje mówią już o postępującej ruinie. Być może nowe światło na tę kwestię rzuciły ostatnie badania archeologiczne na tym obszarze, niestety ich wyniki nie są jeszcze opublikowane i nie znam szczegółów.

 Fotografia  zamku z okresu międzywojennego. Wyraźnie widać część nie zachowanej dziś ściany. Strzałkami zaznaczyłem dwa otwory po belkach, które mogły podtrzymywać ganek ciągnący się wzdłuż pierwszego piętra oraz zamurowane dziś drzwi prowadzące na ten ganek z budynku mieszkalnego. W tym miejscu dziś znajduje się wnęka z wystawioną w niej kolekcją strzelb tarczowych.

 Inwentaryzacja ruin zamku z 1924: na wysokości pierwszego piętra zachował się tylko ten fragment muru, ale na niższej kondygnacji tych pozostałości było wówczas więcej.

 Ten sam mur, tylko od strony dziedzińca.

 I jeszcze raz - teraz widać te drzwi prowadzące na "ganek"

 Kilka koncepcji rekonstrukcji zamku zakładało także odbudowę owej wewnętrznej budowli - tutaj wg. projektu B. Guerquina.

 Taki mi się rzut parteru na szybko narysował :)

Co się działo z naszym zamkiem po 1854 roku? Sam proces przekazywania zamku trwał około 2 lata (opis wykonany został w roku 1854, akta nadania w 1856; z roku zaś 1857 pochodzi pismo Burmistrza Będzina do Naczelnika Powiatu Olkuskiego: „Protokołem odbiorczym z dnia 8/20 stycznia 1856 roku oddany został pod dozór Magistratu starożytny zamek, któren w tym czasie w połowie był zniszczonym, zaś do dzisiejszego dnia [nieczytelne: główna?] połowa tego zabudowania wraz z dachem całkiem od wierzchu do samej ziemi zawaliła się, a druga niższa połowa tegoż zamku większej części zawalać się zaczęła.”, APK)
Ostatecznie zamku nie odnowiono, skoro w jego ruinach schronienie znaleźli nawet powstańcy styczniowi. Ale o tych dalszych kolejach losu będzińskiej warowni opowiem w kolejnym odcinku, gdyż ten zrobił się już stanowczo zbyt długi.