niedziela, 31 stycznia 2016

STYCZNIOWE KLIMATY

Ależ mnie wzięło na rymowanie... Ale to normalne - styczeń, Afryka. Już myślałem, że w tym roku mnie minie, ale jednak nie.


*     *    *
i znowu jesteś – tam, gdzie nie dosięgam
widzę twoje ślady, choć zerkać nie mogę
karmiony bezkresem, bezlitosnym drżeniem
dawno już wybrałem wytęsknioną drogę

czy ja ją wybrałem, czy ona wybrała
wzięła mnie w objęcia, rozpalona, bosa
zwiedziony marzeniem, zgorzkniały ułudą
usnąłem nad ranem w jej wilgotnych włosach

dziś jesteśmy inni, posiwiali, grzeszni
dzielą nas porody, śmierci i radości
język zalękniony, wygasłe spojrzenia
banalna historia niedoszłej miłości

po co nam to było, ten wieczór styczniowy
co chcieliśmy znaleźć, co zgubić, co zabić
po co w sercu zamknąć obraz, dźwięk i ranę?

- żeby ono nigdy nie przestało krwawić

piątek, 29 stycznia 2016

* * *

W jednym z ostatnich numerów "Nowego Zagłębia" ukazało się coś z moich staroci:


Tak więc idąc za ciosem, wiersz najnowszy:



*     *     *

                                            -C.D. Kramli

nie przyszłaś wcale bursztynową nocą
spojrzenia zgasły, sny zaniemówiły
hologram twarzy, zapach płatków śniegu
tylko chęć pisania – lecz wyzuta z siły

nie mogę, pragnę, nie chcę, nie potrafię
powiedzieć tego co tłucze się w głowie
lub sercu, wątrobie, w każdym okamgnieniu
choć myśli się słowią – nigdy nie wypowiem

dlatego nie piszę, ni listów, ni pieśni
stać mnie dziś tylko na iluzję grania
dopokąd pójdę, gdzie wyrzucę złudę
ażeby nie zniszczyć naszego kochania